W tej chwili portfel zamówień na ten rok wart jest około 650 mln zł. Oznacza to, że do wypełnienia założeń budżetowych dotyczących tegorocznej sprzedaży brakuje już tylko 50 mln zł. – Z osiągnięciem zakładanych 700 mln zł przychodów nie będzie problemu – zapewnia Faltynowicz.
Zgodnie z prognozami zysk netto firmy w 2010 r. miałby wynieść 44 mln zł. – Może on być nawet nieco wyższy – mówi Faltynowicz. Analitycy twierdzą, że na czysto Elektrobudowa powinna zarobić prawie 50 mln zł.
Według zarządu wpływ na poprawę wyniku będą miały rosnące już od początku drugiego kwartału marże. – Na razie są one lepsze, niż oczekiwaliśmy przy układaniu budżetu – mówi prezes. W pierwszym kwartale marża netto wyniosła około 5 proc., w drugim było to już 8–9 proc., czyli tyle, ile realizuje zazwyczaj Elektrobudowa.
Zarząd szuka spółki do przejęcia. Celem akwizycji jest polska firma działająca w branży elektroenergetycznej, która, jak mówi zarząd, „zwiększyłaby obecność Elektrobudowy w segmencie do tej pory za mało wykorzystywanym”. – Negocjujemy kupno dużej firmy, ale na razie rozbieżności co do ceny nie napawają optymizmem – zdradza Faltynowicz. Dodaje przy tym, że na nabycie odpowiedniej firmy zarząd dał sobie sporo czasu.