W jakiej kondycji jest teraz grupa Yawalu i czy konflikt w akcjonariacie ma przełożenie na działalność operacyjną?
W grupie pracuję od 1,5 roku i ten czas poświęciliśmy na restrukturyzację i poukładanie biznesu na nowo. Nastąpiły poważne zmiany personalne na kluczowych stanowiskach, pozyskaliśmy doświadczonych menedżerów, poprawiliśmy też i unowocześniliśmy ofertę produktową, która zdecydowanie bardziej odpowiada potrzebom rynku. Widać już efekty tej pracy, o czym świadczą wyniki finansowe za III kwartał 2013 r. – okazały się one najlepsze od trzech lat. Yawal może skorzystać z poprawiającej się koniunktury i wierzę, że 2014 r. mógłby być dla spółki przełomowy. Niestety, nieodpowiedzialne działania reprezentantów prawnych grupy Pioneer Pekao, ochoczo rozpowszechniających w mediach nieprawdziwe informacje o rzekomej utracie prawa głosu przez część akcjonariuszy i podważających prawidłowość wyboru rady nadzorczej, nie pozostają bez wpływu na naszą wiarygodność jako kontrahenta. Spółka ponosi realny uszczerbek na biznesie.
W jaki sposób się to przejawia?
Niektórym istotnym dostawcom Yawalu już zmniejszono lub wręcz ścięto do zera limity ubezpieczenia naszych należności. Dzięki zaufaniu dostawców i opinii rzetelnego odbiorcy nie stało się tak, że z dnia na dzień straciliśmy dostęp do surowca. Jednak na dłuższą metę bez kredytu kupieckiego byłoby nam trudno funkcjonować.
Po drugie, podważanie naszej wiarygodności utrudnia zawieranie nowych dużych kontraktów na sprzedaż systemów. Działamy na niezwykle konkurencyjnym rynku, gdzie wiarygodność to jeden z podstawowych atutów. Reprezentanci Pioneera, kreując w mediach nieprawdziwy obraz sytuacji, pracują na rzecz naszych konkurentów, którzy chętnie grają kartą rzekomych poważnych kłopotów Yawalu, sugerując, że zawieranie z nami umów obarczone jest znacznym ryzykiem związanym z niepewnością jutra w naszej spółce. Także jeden z kredytujących nas banków poprosił o wyjaśnienie „bieżącej sytuacji spółki" i wpływu konfliktu w akcjonariacie na wyniki.