Według danych stowarzyszenia ETRMA w 2011 r. producenci dostarczyli na rynek ponad  11,4 mln opon do aut osobowych, dostawczych i z napędem na cztery koła. Było to o blisko 14 proc. więcej niż rok wcześniej. – Ubiegły rok był bardzo dobry dla branży zwłaszcza ze względu na ostrą zimę w sezonie 2010/2011, która spowodowała, że rynki weszły w kolejny sezon niemalże?bez zapasów magazynowych. Wpłynęło to na znacząco wyższe zapotrzebowanie na opony zimowe – tłumaczy Mendala.

Z diametralnie odmiennymi warunkami pogodowymi mieliśmy do czynienia w końcówce ub.r. – Brak śniegu, dodatnie temperatury wpłynęły niekorzystnie na rozwój sprzedaży do ostatecznych użytkowników. W rezultacie dystrybutorzy posiadają stosunkowo wysokie zapasy opon zimowych, które będą mogły być sprzedane klientom dopiero w kolejnym sezonie zimowym – zaznacza Mendala.

Potwierdza to Jacek Orzeł, prezes spółki Orzeł sprzedającej opony. – Mamy zapasy nie tylko opon zimowych, ale też letnich. W tym roku producenci z pewnością mogą sprzedać mniej towaru – twierdzi. Nie podejrzewa, by przełożyło się to na spadek obrotów, bo ceny poszły w górę. Tegoroczna oferta wprowadzona na początku roku jest o ponad 20 proc. droższa niż w 2011 r.

Ale od początku roku złoty się umacnia. – Z pewnością spowoduje to niezbędną korektę przez producentów cen zakupu. Ma to szansę przełożyć się na obniżenie cen dla odbiorców detalicznych, ale nawet to dostosowanie oznacza realny kikunastoprocentowy wzrost cen opon letnich – mówi Mendala.

Orzeł już rozmawiał o obniżce z Goodyearem, który jest głównym akcjonariuszem Dębicy. – Chodzi o korektę w dół o 4 – 5 pkt proc. Tak więc ceny ostatecznie mogą wzrosnąć o około 15 proc. wobec ubiegłorocznych – oblicza Orzeł. Dodaje, że podobne kroki podejmują też inni producenci.