Zysk wzrośnie, ale nie do tego z 2011 r.

Jerzy Mirgos - z prezesem Mirbudu rozmawia Anna Koper.

Aktualizacja: 11.02.2017 00:31 Publikacja: 20.07.2013 06:00

Jerzy Mirgos, prezes Mirbudu

Jerzy Mirgos, prezes Mirbudu

Foto: Archiwum

Jak ocenia pan obecną sytuację na rynku budowlanym?

Myślę, że teraz przyszedł czas na odbicie się całego rynku od dna, które zaobserwowaliśmy w roku ubiegłym. Oczywiście nie stanie się to w ciągu roku, ale raczej kilku następnych lat. Na pewno rynek nadal jest ciężki. Zauważalny jest spadek liczby przetargów szczególnie w sektorze publicznym. Choć trzeba przyznać, że strona rządowa uaktywniła się ostatnio i planowanych jest sporo przetargów drogowych. Bardziej aktywni są również inwestorzy prywatni. Ogólnie sytuacja w tym segmencie jest lepsza niż w zeszłym roku, gdy firmy wstrzymywały się z inwestycjami ze względu na obawy o kryzys. Generalnym wykonawcom pomaga też to, że w związku ze spadkiem popytu na materiały łatwiej jest negocjować ich ceny. Dla przykładu dwa-trzy lata temu negocjowanie cen asfaltu w ogóle nie wchodziło w grę. Dziś rozmowy dotyczące jego cen prowadzone są praktycznie bez przerwy, co pozwala na poprawę wyników w końcowym rozrachunku. Ze względu na mniejszą liczbę realizowanych kontraktów łatwiej jest też pozyskać podwykonawców, choć z ostatnich zawirowań wielu z nich wyszło osłabionych. Splot tych czynników sprawia, że nawet mimo spadku cen oferowanych w przetargach generalni wykonawcy mogą liczyć na wyższe rentowności.

Piguła informacyjna spółki Mirbud

Minęło już ponad pół miesiąca od zakończenia II kwartału. Jak zakończył się on dla Mirbudu?

Zakładam, że przychody grupy za II kwartał okażą się znacząco wyższe niż za okres styczeń-marzec. I kwartał to przecież tradycyjnie w naszej branży słabszy okres z powodu trwającej zimy. Wynik netto powinien zaś osiągnąć poziom zbliżony do wypracowanego w I kwartale (grupa miała w nim 88,2 mln zł obrotów i 4,4 mln zł zysku netto przypisanego akcjonariuszom jednostki dominującej – red.).

Czego można oczekiwać po rezultatach grupy w całym 2013 r.? W połowie kwietnia  zapowiadał pan, że w tym roku Mirbud będzie walczył o powrót do rentowności z 2011 r. (na poziomie netto wyniosła 4,46 proc.), choć przyznawał pan, że może się to okazać wyzwaniem. Czy te zapowiedzi są aktualne?

Oceniając planowane wyniki za 2013 r., należy mieć świadomość, że wpływ na rezultaty będą miały realizowane w ramach konsorcjum, przez nasza spółkę zależną, kontrakty na budowę dwóch odcinków autostrady A1. Tych zleceń nie uwzględnialiśmy w swoich wcześniejszych projekcjach. Za sprawą tych umów Kobylarnia osiągnie znacznie wyższe przychody, niż wygenerowałaby w toku normalnej działalności. Dlatego jesteśmy pewni, że w tym roku sprzedaż grupy będzie zdecydowanie wyższa niż w 2012 r. Wynik netto też będzie wyższy (w 2012 r. obroty wyniosły 589,8 mln zł, a zysk netto 5,9 mln zł – red.). Zlecenia drogowe odznaczają się jednak niższymi marżami niż pozostałe kontrakty realizowane przez spółki z grupy. Dlatego skupiłbym się na zysku, a nie na rentowności. Na pewno będzie on wyższy niż w roku 2012, ale chyba nie uda nam się jeszcze powrócić do poziomów notowanych w 2011 r. (24,5 mln zł – red.).

Jaka zatem może być rentowność w tym roku?

Nie publikujemy prognoz. Ale na pewno będzie wyższa niż rok temu.

Jak wysokie będą tegoroczne obroty Kobylarni z tytułu realizacji wspomnianych zleceń autostradowych?

Myślę, że w granicach 200 mln zł. Ale będzie to w dużej mierze zależeć od postępu prac na autostradzie. Na razie nie jest źle.

Czy to oznacza, że przychody grupy mogą w tym roku wzrosnąć o ponad 25 proc.?

Jest to realny poziom.

Czy nie obawiacie się, że nowe inwestycje, które zapowiada polski rząd, ponownie doprowadzą do wzrostu cen materiałów i usług?

Skala inwestycji zapowiadanych przez rząd lub samorządy jest dużo niższa niż w ubiegłych latach. W ciągu pięciu-sześciu lat wydanych ma zostać 30-40 mld zł. W szczytowym momencie poprzedniej tury budżetu unijnego zbliżone kwoty były zaś wydatkowane w rok-dwa. Dlatego można oczekiwać, że te nowe zlecenia pozwolą firmom na minimum funkcjonowania, ale nie spowodują spirali wzrostu cen. Wpływ tych zleceń widoczny będzie ponadto najwcześniej w 2014 r. ze względu na długie procedury przetargowe.

Czy grupa Mirbud będzie walczyła o kolejne duże zlecenia drogowe?

W 2014 r. Kobylarnia zakończy budowę dwóch odcinków autostrady A1. Z tym potencjałem trzeba będzie coś zrobić. Dlatego zamierzamy startować w kolejnych przetargach. Możliwe są oczywiście różne konfiguracje. W zależności od warunków o kontrakty walczyć może sam Mirbud albo w konsorcjach z Kobylarnią lub partnerami zewnętrznymi. Za realizację zleceń z tego segmentu zawsze odpowiada Kobylarnia, ale czasem Mirbud jest potrzebny ze względu na skalę umów.

Po zdobyciu przez konsorcjum  umów na dokończenie dwóch odcinków autostrady A1 pojawiły się głosy, że spółka jest zbyt mała, by zrealizować tak duże zlecenia, a jej konsorcjanci w ogóle nie zatrudniają pracowników w Polsce. Czy nie obawiacie się, że podobnie jak to miało miejsce w wypadku wielu zleceń drogowych realizowanych wcześniej przez inne firmy oraz w wypadku wybudowanej przez Mirbud obwodnicy Ełku, kontrakt zakończy się stratą?

Z podwykonawcami mamy zakontraktowane już ponad 80 proc. robót, które są do wykonania. Dlatego możemy ocenić rentowność tego projektu. Zawsze istnieje oczywiście ryzyko występowania przez dłuższy okres niekorzystnej pogody, problemów z zamawiającym, czy podwykonawcami. Na tym etapie możemy jednak zapewnić, że realizacja kontraktu zakończy się dodatnim wynikiem, choć za wcześnie póki co na szczegółowe szacunki. Już w 2013 r. Kobylarnia, która od trzech lat miała straty, wyjdzie w końcu na plus.

Chociaż oczywiście zawsze istnieją obawy dotyczące realizacji kontraktu. Tym bardziej, że początki realizacji obydwu wspomnianych zleceń były trudne. Pojawiły się problemy techniczne, które powstały po okresie zimowym w wyniku pozostawienia przez poprzedniego wykonawcę niezakończonych robót. Wszystkie te naprawy na dziś są już jednak wykonane w 80 proc., co umożliwiło nam dopiero rozpoczęcie prac, które mamy w kontrakcie. Można dostrzec również  pozytywne zmiany w podejściu GDDKiA do konstruktywnego rozwiązywania problemów na budowie. To daje szansę na bardziej płynną i terminową realizację kontraktów.

Powiedział pan o problemach na budowie autostrady A1. O jakie kłopoty chodzi?

Wiele elementów robót uległo destrukcji w okresie zimowym w związku z tym, że nie zostały one zabezpieczone przez poprzedniego generalnego wykonawcę. Dla przykładu rozpulchnieniu uległy nasypy, doszło też do destrukcji podbudów. Musieliśmy ponadto wymienić znaczną część kanalizacji deszczowej w związku z jej niedrożnością. Złe wykonanie podbudowy asfaltowej skutkowało zaś koniecznością frezowania czy napraw. Postęp prac utrudniają też braki dokumentacji na obiektach inżynieryjnych (mostowych). Nie możemy realizować dalszych prac, dopóki nie mamy potwierdzenia, co i w jaki sposób zostało wykonane.

Czy w związku z tymi problemami wynagrodzenie konsorcjum wzrośnie i o jakie kwoty może chodzić?

Zamawiający po inwentaryzacji placu budowy wydał polecenie wykonania napraw. Skalę będzie można jednak określić dopiero po zakończeniu prac.  Nie mamy na razie dokładnych danych na temat ich wartości, gdyż są one rozliczane dopiero po wykonaniu tych prac. Dyskutujemy również o przesunięciu terminów, gdyż tych prac nikt nie planował na etapie przetargu.

Jak wygląda aktualny portfel zleceń grupy?

Na ten rok portfel zamówień grupy to blisko 700 mln zł. Na rok 2014 mamy blisko 500 mln zł. Pierwszy raz w historii tak wcześnie mamy tak wysoki poziom zamówień na kolejny rok. To daje nam pewien komfort, gdyż gwarantuje osiągnięcie sprzedaży, która zapewni zysk. Liczymy oczywiście na rozstrzygnięcia kolejnych przetargów przed końcem tego roku. Większy wpływ na rezultaty będą one jednak miały dopiero w 2014 r.

Czy podtrzymujecie plany rozpoczęcia działalności poza granicami Polski? W 2012 r. mówiliście sporo o planach ekspansji w Kazachstanie.

Nasze doświadczenia zagraniczne są nieduże. Zamroziliśmy działalność w Kazachstanie. Nie myślimy też o innych rynkach, gdyż one również odznaczają się wysoką konkurencją. Przez najbliższe dwa lata nie zamierzamy walczyć o zlecenia zagraniczne. Otrzymujemy zapytania z Bliskiego Wschodu, Afryki, krajów byłego ZSRR. Te rynki dają spore możliwości. Są one jednak również obarczone ryzykiem dotyczącym nie tylko bezpieczeństwa pracowników, ale też zabezpieczenia finansowania. Nasz aktualny portfel zleceń jest zapełniony na takim poziomie, który daje nam gwarancję rozwoju przez najbliższe dwa lata. Dlatego uznaliśmy, że nie będziemy ponosić tego ryzyka. Wszystkie siły kierujemy na rynek polski.

A czy na polskim rynku możecie pojawić się w jakimś segmencie, w którym dotąd nie byliście obecni?

Oprócz dróg kontynuujemy budowę obiektów przemysłowych (centrów logistycznych i hal produkcyjnych). Zamierzamy też realizować kolejne obiekty handlowe. Nie planujemy zaś rozwoju poprzez wejście w segment energetyczny czy kolejowy, choć padały propozycje, żebyśmy startowali w przetargach tego typu. Chcemy robić to, co jest dla nas przewidywalne. Zbieranie doświadczeń na nowych rynkach przy tak niskich marżach byłoby bowiem ryzykowne.

Zgoda w Hiltonie

Przed dwoma dniami głośno zrobiło się o budowanym przez Mirbud hotelu Hilton w warszawskim Wawrze. Wszystko za sprawą wstrzymania przez firmę prac (wartość zlecenia to 184,5 mln zł). Mirbud uzasadniał to m.in. tym, że inwestor (spółka Polaris) nie zapłacił mu części wynagrodzenia za czerwiec. Zamawiający ripostował, że Mirbud nie płaci podwykonawcom. W piątek obie strony osiągnęły porozumienie. W przyszłym tygodniu podpisany ma zostać aneks do umowy.

Budownictwo
Waldemar Wasiluk, wiceprezes Victoria Dom: Publiczna oferta obligacji w styczniu
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Budownictwo
Rynek mieszkaniowy czeka na obniżki stóp. To okazja?
Budownictwo
Huśtawka nastrojów na pierwotnym rynku mieszkaniowym
Budownictwo
BM mBanku poleca akcje czterech deweloperów mieszkaniowych
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Budownictwo
Ministra funduszy nie odpuszcza deweloperom. Wniosek do UOKiK
Budownictwo
Adamietz zbuduje hotel Marvipolu w Gdańsku