Rynek czeka na ruch inwestora, bo zaoferowana cena, czyli 3,55 zł, jest uważana za nieatrakcyjną. Po tym kursie wartość transakcji można szacować na 1,03 mld zł.
Fundusze kontrolujące wspólnie około 52 proc. walorów dewelopera oficjalnie oświadczyły, że nie odpowiedzą na wezwanie na takich warunkach, a Goldman Sachs może liczyć tylko na menedżerów Robyga, którzy zadeklarowali odsprzedaż 10 proc. akcji.
Kiedy inwestor przedstawił plany w połowie grudnia ub.r., kurs skoczył o 11 proc., do 3,51 zł. Do połowy stycznia wzrósł do 3,73 zł. Propozycja Goldmana Sachsa wygląda też blado na tle wycen analityków. Eksperci DM Vestor i Haitong Banku wyceniali papiery na 4,1 zł. Analitycy DM BOŚ co prawda wycenili akcje na 3,35 zł i zarekomendowali, by na wezwanie odpowiedzieć – ale przyznali, że premia za przejęcie pełnej kontroli nad deweloperem, dawana przez Goldmana Sachsa, jest niewielka. To o 9,9 i 8,9 proc. powyżej średniego kursu z trzech i sześciu miesięcy poprzedzających wezwanie.
W 2017 r. Robyg znalazł nabywców na 3,47 tys. mieszkań, o 17 proc. więcej niż rok wcześniej.