– Inną kwestią jest podejście do zarządzania ryzykiem kredytowym, gdzie Pekao miał sporą przewagę nad PKO BP – mówi Sobolewski. Istnieje bowiem ryzyko, że Pekao będzie udzielać kredytów podmiotom z bardziej ryzykownych branż, o czym decydować będą czynniki polityczne czy społeczne.
Warto jednak zaznaczyć, że PFR do przejęcia podchodzi jak inwestor finansowy i podkreśla, że zależy mu na wynikach Pekao (a więc i dywidendzie), aby po kilku latach wyjść z akcjonariatu z zyskiem. – PFR liczy na stały dopływ dywidendy. To jedna z biznesowych przesłanek, dla których zdecydowaliśmy się na tę inwestycję – mówi Paweł Borys, prezes PFR. Jego zdaniem pozyskanie silnego, lokalnego inwestora strategicznego może pozytywnie wpłynąć na postrzeganie Pekao przez inwestorów i przyczyni się do wzrostu wartości banku. Czy tak się stanie, przekonamy się niebawem, ale premia, z jaką Pekao był przez ostatnie parę lat notowany wobec PKO BP, w ostatnich miesiącach zmalała do najniższych poziomów od dawna. Inwestorzy obawiają się, że zmiana kierownictwa i naciski polityczne doprowadzą do udzielania bardziej ryzykownych kredytów, wzrostu odpisów i pogorszenia wyników.
Kredytowanie wzrośnie?
Eksperci nie spodziewają się większych zmian dla klientów Pekao, bo bank wciąż będzie działał w dotychczasowym, dość konkurencyjnym otoczeniu. Ale pewien wpływ w niektórych obszarach może się pojawić. – Przejmowanie kolejnych banków przez Skarb Państwa w praktyce przekłada się na konsolidację ośrodków decyzyjnych – zwraca uwagę Marcin Prusak, członek zarządu DNB Banku Polska. Firma będąca klientem przejętego przez państwo banku musi się zastanowić, czy nie została zagrożona tzw. dywersyfikacja ośrodka decyzyjnego. – Chodzi głównie o sytuacje kryzysowe, czyli np. decyzje, czy przedłużyć finansowanie czy nie, ratować firmę czy nie. Dla przedsiębiorcy oznacza to wzrost ryzyka. Widzimy, że postępująca konsolidacja sektora skłania firmy do dywersyfikacji banków, wyboru różnych partnerów – zaznacza Prusak.
Pytanie więc, jak zachowają się największe firmy, które do tej pory były klientami Pekao i PKO BP. Teraz będą klientami dwóch państwowych banków i może pojawić się u nich chęć dywersyfikacji źródeł finansowania czy lokowania gotówki. – Trudno oszacować, ilu takich klientów może z tego powodu zrezygnować ze współpracy z Pekao. Ale raczej będzie to miało niewielki wpływ na bank – uważa Sobolewski.
Prawo konkurencji gwarantuje, że Pekao i PKO BP, dwa największe w kraju państwowe banki, będą działać niezależnie i z tego powodu konkurencyjność nie powinna zmaleć. – Co więcej, przy wprowadzeniu podatku bankowego PKO BP był pod sporą presją polityków, aby nie przerzucać kosztu podatku na klientów detalicznego poprzez wyższe ceny, dlatego nie spodziewam się, że po transakcji Pekao będzie skłonny podnosić opłaty czy prowizje. Tym bardziej że jego polityka cenowa skoncentrowana była na marży, więc zakres zmian i tak nie mógłby być istotny – mówi analityk DM BOŚ.
Pod względem polityki kredytowej Pekao możliwe są spore zmiany. Bank ma nadwyżkę kapitałową, która do tej pory nie została wykorzystana na szybszy wzrost akcji kredytowej, co wynikało z ostrożnej, skoncentrowanej na jakości i marżowości portfela polityki kredytowej obecnego zarządu. Wskazuje na to także Borys. – W mojej opinii bank powinien w większym stopniu kierować ofertę do segmentu małych i średnich przedsiębiorstw, tu zmiana może być najbardziej widoczna – zaznacza.