Przy okazji publikacji wyników za I kwartał polskie banki nie informowały o dużej liczbie transakcji sprzedaży portfeli kredytów niepracujących (NPL, non performing loans), ale wskazują, że rynek się poprawił. Czy teraz ich wyniki będą dodatkowo napędzane?
Nie tylko cena
– O ile w IV kwartale 2018 r. panował pewien zastój na rynku i oferty, które dostawaliśmy, nie były szczególnie atrakcyjne, o tyle od I kwartału obserwujemy odblokowanie rynku i możliwe są kolejne transakcje sprzedaży NPL – mówi Krzysztof Bachta, prezes Aliora. Wskazując, że zmniejszenie w jego banku udziału NPL w portfelu ogółem ma wynikać także z poprawy struktury portfela kredytowego (wzrost udziału leasingu).
Szereg bodźców skłania banki do pozbywania się niepracujących kredytów. Sprzedają je po cenie znacznie niższej od wartości nominalnej, średnio w Polsce ceny transakcyjne sięgały około 15 proc. nominału. Transakcja ma zwykle pozytywny wpływ na wyniki, bo takie kredyty są już częściowo objęte rezerwami. Na przykład jeśli na niespłacany kredyt o nominalnej wartości 100 mln zł bank stworzył 90 mln zł rezerw, to wartość bilansowa takiego kredytu zmalała do 10 mln zł. Jeśli windykator kupiłby go za 20 mln zł, bank wykazałby 10 mln zł zysku z tej transakcji. Nie oznacza to jednak, że zarobiłby na sprzedaży złego kredytu – transakcja z windykatorem tylko pomogła mu zmniejszyć straty, które już zostały zaksięgowane.
– Banki nadal będą sprzedawać NPL, bo to dla nich z wielu powodów korzystne. Decydują o tym m.in. kwestie podatkowe, dzięki sprzedaży nie muszą zajmować się windykacją, która klientom źle się kojarzy, a dodatkowo bank dzięki wydzieleniu tej działalności poza organizację nie musi zwiększać zatrudnienia. Sprzedaż NPL pozytywnie wpływa też na rezerwy portfelowe i koszty ryzyka, lekko zmniejszają się także aktywa ważone ryzykiem. Dopóki nie zmienią się zasady księgowości, nie widzę powodu, aby banki miały zaprzestać sprzedaży NPL, nawet jeśli ceny nie są teraz tak wysokie jak kiedyś. Ceny z czasów GetBacku pewnie już nie wrócą, ale nawet jeśli będą nieco niższe, to nadal banki będą sprzedawać NPL – uważa Kamil Stolarski, dyrektor działu analiz w Santander BM.
– Regularnie patrzymy na możliwości sprzedaży NPL, ale raczej z powodów administracyjnych niż wynikowych. Oczekujemy, że wpływ na wynik będzie marginalnie pozytywny lub negatywny. Są zainteresowane podmioty, ceny kształtują się różnie, staramy się podchodzić do tych rzeczy wprost – jeśli sprzedajemy, to sprzedajemy, ale dlatego, że nie chcemy ich mieć na bilansie, a nie dlatego, żeby zasilać wyniki – Fernando Bicho, wiceprezes Banku Millennium.