Po dyskusji podczas drugiego czytania prezydenckiej ustawy frankowej marszałek Sejmu skierował ponownie projekt do Komisji Finansów Publicznych w celu przedstawienia sprawozdania. Posiedzenie odbędzie się w czwartek po południu.
Potwierdziły się w ten sposób nasze informacje, że usunięty zostanie zapis powołujący fundusz konwersji, na który składać się miały banki mające hipoteki walutowe i z którego miały być finansowanie przewalutowania tych hipotek. Obecnie jest 466 tys. umów mieszkaniowych kredytów frankowych wartych 100 mld zł, spłaca je 812 tys. Polaków (głównie małżeństw). Oznacza to, że na razie nie mogą liczyć na mechanizm, który zmusi banki do oferowania im korzystniejszych warunków przewalutowania niż obecny kurs rynkowy.
Pozostawiono zapisy dotyczące drugiego ważnego funduszu - wsparcia kredytobiorców – który powstał cztery lata temu i dzięki składkom banków ma prawie 600 mln zł. Mało kto z niego korzystał, dlatego zdecydowano poluzować kryteria dostępu i zwiększyć zakres pomocy.
- Ta ustawa i jej najważniejszy walor polega na tym, że jest kierowana do małżeństw, najczęściej młodych, będących w bardzo trudnej sytuacji finansowej – mówił w sejmie Tadeusz Cymański, poseł sprawozdawca (PiS). Podkreślał, że dzięki rozszerzeniu zakresu pomocy klienci będą otrzymywać maksymalnie nie 1,5 tys. zł przez 18 miesięcy, ale 2 tys. zł przez 36 miesięcy. To łącznie nie 27 tys. zł, a 72 tys. zł. Pomoc w ramach funduszu wsparcia kierowana jest do klientów złotowych i walutowych.
- To pomoc zwrotna, ale bez odsetek przez trzy lata klienci będą mogli z niej korzystać. Następnie są dwa lata karencji, później następuje okres spłaty wydłużony z 8 na 12 lat. Jeśli 100 rat będzie spłaconych, 44 raty zostaną umorzone. To duża pomoc. Biorąc wszystko pod uwagę, w tym inflację, realna splata to 25-35 proc. tej pomocy – mówił Cymański. Ustawa też przewiduje pomoc w sytuacji, gdy klient musi sprzedać mieszkanie, ale kwota uzyskana z jego spłaty nie pokrywa kredytu.