Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że deweloperzy w okresie styczeń-luty 2019 r. przekazali do użytkowania 19,9 tys. mieszkań, czyli o 16,7 proc. więcej niż rok wcześniej. Pomimo coraz wyższych cen Polacy nadal chętnie inwestują w mieszkania z rynku pierwotnego, co wiąże się często z koniecznością zaciągnięcia kredytu hipotecznego, kiedy budowa bloku dopiero się rozpoczyna.
Czytaj także: Jaki zawód zwiększa szanse na tańszy kredyt mieszkaniowy
Duży popyt na nieruchomości z rynku pierwotnego oraz znacznie niższe ceny za metr kwadratowy na pierwszym etapie budowy sprawiają, że często decydujemy się na zakup mieszkania, kiedy w miejscu, gdzie stać ma nasz blok, nadal zieje „dziura w ziemi". Z danych GUS wynika, że średni czas oczekiwania na wprowadzenie się do gotowego lokalu w takim przypadku wynosi ok. dwa lata. Kredyt hipoteczny musimy jednak wziąć od razu, aby podpisać umowę, skorzystać z preferencyjnych cen oraz by nikt nam wymarzonego mieszkania nie wykupił. Czy oznacza to konieczność płacenia rat kredytu także, gdy będziemy czekali na naszą nieruchomość?
- Wiele osób, czekając na oddanie do użytku kupionego mieszkania, musi w tym czasie wynajmować inny lokal, co wiąże się z ponoszeniem dodatkowych kosztów. Na szczęście kredyt hipoteczny wypłacany jest deweloperowi w transzach, zgodnie z harmonogramem płatności. Co oznacza, że do czasu przelania mu przez bank całej kwoty, czyli zwykle do ostatniego etapu budowy, kredytobiorca będzie spłacał tylko odsetki od uruchomionej kwoty kredytu – mówi Katarzyna Dmowska z ANG Spółdzielni.