Droga nad krawędź Getin Noble i Idea Banku

Państwowe instytucje nie były powodem problemów banków Leszka Czarneckiego. Była nim zła strategia bazująca na agresywnej sprzedaży.

Publikacja: 22.07.2019 14:30

Foto: GG Parkiet

Pozwy sądowe i roszczenia stawiane przez akcjonariuszy spółek nie są niczym nadzwyczajnym. Jednak przypadek Leszka Czarneckiego i kontrolowanych przez niego Getin Noble Banku oraz Idea Banku jest dość nietypowy.

Afera taśmowa dolała oliwy do ognia

Lawina pozwów ruszyła po tym, gdy chylący się ku upadkowi Banco Popular Espanol został na początku czerwca 2017 r. poddany resolution, czyli przymusowej i uporządkowanej restrukturyzacji. Nic dziwnego, bo proces ten to de facto wywłaszczenie akcjonariuszy i jest kontrowersyjną prerogatywą nadzoru, przepisy zaś sformułowane są dość niejednoznacznie i ogólnikowo, co otwiera inwestorom furtkę do składania pozwów i walki o odszkodowania. Przez niecałe trzy miesiące po decyzji o resolution akcjonariusze Banco Popular tylko wobec unijnych instytucji, bo to one w strefie euro odpowiadają za resolution, wytoczyli ponad 50 procesów. W tym kontekście zadziwiająca jest informacja, że Czarnecki zamierza złożyć pozew wobec polskich nadzorców, którzy... de facto sprzyjali jego bankom, a z pewnością nie działali celowo na ich tylko niekorzyść.

„Gazeta Wyborcza" donosi, że biznesmen ma niebawem złożyć pozew do Trybunału Arbitrażowego w Sztokholmie i zażądać 1 mld euro odszkodowania od Polski w związku z tzw. aferą KNF. Co najmniej dwie instytucje państwowe – Komisja Nadzoru Finansowego i Bankowy Fundusz Gwarancyjny – mają być w nim oskarżone o działanie na szkodę banków Czarneckiego oraz próbę ich przejęcia (chodziło o przejęcie za symboliczną złotówkę w ramach tzw. planu Zdzisława, czyli resolution). Czarnecki odmówił „GW" komentarza, ale nie zaprzeczył.

Sprawa dotyczy tzw. afery podsłuchowej KNF z połowy listopada ubiegłego roku. Wtedy „Wyborcza" i „Financial Times" ujawniły nagraną potajemnie przez Czarneckiego rozmowę z Markiem Chrzanowskim, ówczesnym przewodniczącym KNF. Urzędnik miał zaoferować Czarneckiemu przychylność dla Getin Noble Banku (o Idei, która wtedy postrzegana była jako zdrowsza od Getinu, nie rozmawiano) w zamian za 40 mln zł wynagrodzenia dla prawnika przez niego wskazanego. Chrzanowski został zatrzymany dwa tygodnie po wyjściu sprawy na jaw, postawiono mu zarzut przekroczenia uprawnień i został aresztowany na dwa miesiące. Po publikacji tekstu w połowie listopada rozpoczęła się burza w mediach, zdezorientowani klienci Getinu i Idei zaczęli obawiać się o swoje oszczędności i ruszyli po pieniądze – banki stanęły na krawędzi upadłości i gdyby nie wsparcie płynnością rzędu 6 mld zł, udzielone przez Narodowy Bank Polski, doszłoby do najgorszego.

Kierownictwo Getinu i Idei uspokajało wtedy, że w fundamentach ich banków nie doszło do czegoś, co uzasadniałoby szturm klientów po pieniądze. – Dla klientów ważne jest rozróżnienie dwóch sfer: doniesień w mediach i codziennej działalności banku. Medialna debata na temat Idea Banku nie ma związku ani źródeł w naszym bieżącym funkcjonowaniu. Wykonywane przez bank operacje przebiegają standardowo bez żadnych odchyleń – informował w najgorętszych dniach listopada Idea Bank. – Obserwowaliśmy ostatnio presję płynnościową wywołaną informacjami medialnymi niezwiązanymi z operacyjną działalnością banku – mówił wtedy Artur Klimczak, prezes Getinu.

Można się tylko domyślać, w jaki sposób dziennikarze weszli w posiadanie nagrania rozmowy Czarneckiego z Chrzanowskim (najpewniej źródłem nie było środowisko tego drugiego, pamiętajmy też, kto nagrywał) oraz dlaczego ujawniono nagranie i czemu akurat wtedy. Publikacja dolała oliwy do ognia i o mało nie przyczyniła się do upadłości Getinu i Idei, które w scenariuszu bez tego tekstu prawdopodobnie działałyby spokojnie, mimo słabych wyników, których publikacja – jak pokazała historia – nie miały istotnego negatywnego wpływu na płynność, a na pewno nie tak wielki, jak politycznie nacechowane teksty „GW" i „FT".

Słony rachunek za własną złą strategię

Przyczyn problemów Getinu, który zaczął notować duże roczne straty począwszy od 2017 r., należy szukać ponad dekadę temu w jego strategii. – W pierwszej fazie polegała na jak największej sprzedaży, z której dzięki agresywnej księgowości starano się zaksięgować jak najwięcej zysków. Aby te rosły, sprzedawano więcej i więcej, co było możliwe dzięki dużym premiom dla sprzedawców – mówi jeden z analityków pragnący zachować anonimowość. Aby utrzymać tę strategię, trzeba sprzedawać coraz więcej pod względem wartości, aby utrzymać procentowy wzrost zysków, które zwiększają kapitały, co pozwala na dalszą agresywną sprzedaż.

– Wynikiem tej strategii jest mocno rosnący portfel kredytów, który zwykle w przypadku wzrostu szybszego niż rynek jest bardziej ryzykowny. Naturalnie w okresie słabszej koniunktury psuje się szybciej, choć można na to odpowiedzieć jeszcze większą sprzedażą, co na chwilę zmniejsza problem. Jednak gdy cały portfel starzeje się, rośnie i osiąga dużą wartość w stosunku do nowej sprzedaży, zaczyna się szybki wzrost odpisów. Spadają więc zyski i tempo wzrostu kapitałów, a to z kolei ogranicza sprzedaż. To mocno hamuje przychody, a na domiar złego w tym samym czasie rosną koszty rezerw, bo portfel nie dość, że się starzeje, to w dodatku nie jest najlepszej jakości – wyjaśnia.

Dokładnie tak było z Getin Noble Bankiem, który mimo bardzo dobrej koniunktury gospodarczej w Polsce, a szczególnie sprzyjającego spłatom kredytów silnemu rynkowi pracy, notował w latach 2016–2018 ogromne odpisy kredytowe (saldo wynosiło odpowiednio 0,5 mld zł, 1 mld zł i 0,6 mld zł). Jednocześnie portfel kredytów topniał (46,7 mld zł, 42,7 mld zł, 40,3 mld zł), co powodowało skokowy wzrost kosztów ryzyka w czasie, gdy w innych bankach systematycznie i stopniowo malało. W najgorszym 2017 r. skoczyły do 2,3 proc., czyli znacznie powyżej średniej wtedy w sektorze na poziomie 0,93 proc. (najlepsze pod tym względem banki jak Pekao czy Handlowy mają po ok. 0,4 proc.). Zwykle wyższe koszty ryzyka mają banki osiągające wyższą marżę odsetkową, ale w przypadku Getinu jest wręcz odwrotnie – jego marża jest niższa (ostatnio około 2,3 proc.) niż średnio w sektorze (w 2018 r. wyniosła 2,6 proc., najlepsi jak Santander Bank Polska czy PKO BP osiągnęli 3,7 proc. i 3,4 proc.). Powodem jest wysoki koszt finansowania – Getin ma tylko 29-proc. (wcześniej było jeszcze mniej) udział depozytów bieżących, nisko lub prawie nieoprocentowanych, w najlepszych bankach struktura jest odwrotna.

– Można dyskutować, dlaczego Getin, mimo całkiem dobrej obsługi i bankowości internetowej, nie przyciągnął więcej klientów, dla których byłby głównym bankiem. Na pewno jednak nie pomogły problemy reputacyjne – dodaje analityk. Getin znany był z agresywnej sprzedaży, pojawiał się niemal przy każdej głośnej sprawie produktów finansowych, na które narzekali klienci. Tak było z hipotekami frankowymi, polisolokatami i innymi produktami inwestycyjnymi czy opcjami walutowymi. Przyznał to sam Czarnecki w rozmowie z Chrzanowskim. „Nie ukrywam swoich problemów, to cena agresywnego zdobywania rynku" – mówił.

Skutki dużego portfela hipotek frankowych

Skokowo sytuację banku pogorszyło uwolnienie kursu franka przez Szwajcarski Bank Narodowy w styczniu 2015 r. – To spowodowało skokowy wzrost wartości tej waluty i kłopoty ze swapami, podniosło koszt finansowania. Doprowadziło to do spadku zysków i zacięło maszynkę sprzedaży. Na szczęście ogólna kondycja kredytobiorców jest dobra, gdyby nie to, Getin miałby jeszcze większe problemy. W ten sposób bank wpadł w spiralę spadających zysków, kapitałów i zmniejszenia sprzedaży. A w tym czasie portfel cały czas się pogarsza, będąc drugim głównym źródłem kłopotów – dodaje analityk. Pod presją jest nie tylko najważniejszy dla banków wynik odsetkowy (ze względu na mniejszą marżę i portfel kredytów), ale i z prowizji (spadek sprzedaży i mniej agresywne księgowanie). Koszty operacyjne trudno ciąć, niektóre jego elementy wręcz rosną (wynagrodzenia, regulacyjne), a do tego wysokie są koszty ryzyka. W takich warunkach trudno o zyski, nawet mimo to że bank nie płaci podatku od aktywów (oszczędza mu to rocznie około 150 mln zł).

Duże straty Getinu w ostatnich dwóch latach (łącznie 1 mld zł) uderzyły w kapitały i nie spełnia on wymogów KNF. – Błędy strategiczne banku pokazują, że hipoteza o działaniu nadzoru na jego szkodę jest absurdalna. Regulacje dotyczące wymogów kapitałowych dokładają swoje, jeszcze bardziej ograniczają sprzedaż i rentowność, ale dotknęły też inne banki. Getin cierpi na tym mocno, bo ma chory bilans – mówi jeden z naszych rozmówców.

Pierwszym problemem było wprowadzenie przez KNF jesienią 2015 r. dodatkowych buforów na hipoteki walutowe. Potem z każdym rokiem, wraz ze spłatą tych kredytów, bufor malał i teraz „kosztuje" Getin 550 mln zł kapitału Tier 1. Poza tym w grudniu Ministerstwo Finansów podniosło wagi ryzyka hipotek walutowych do 150 ze 100 proc., co kosztuje bank około 400 mln zł kapitału. To dwie najważniejsze przeszkody, do tego doszedł wzrost bufora zabezpieczającego w latach 2018 i 2019 „kosztujący" go około 500 mln zł kapitału, ale to żadna niespodzianka, bo wynikało z ustawy z 2015 r. o nadzorze makroostrożnościowym (dla porównania wymóg kapitałowy Getinu to 3,4 mld zł). Dodatkowo wskaźniki kapitałowe sektora nadszarpnęło wprowadzenie z początkiem tego roku nowego standardu rachunkowości IFRS 9. Wszystkie te zmiany dotyczyły całego sektora bankowego – a dwie pierwsze banków frankowych proporcjonalnie do wielkości ich portfela.

Działania państwa nie świadczą o wrogości

Kilka decyzji wskazuje, że państwo wręcz sprzyjało Getinowi. Banki w programach naprawy nie płacą podatku od aktywów, a poza tym planowano wyłączyć je z płacenia składek na fundusz konwersji hipotek frankowych. Dodatkowo Getin został usunięty z listy banków ważnych systemowo, co przyniosło mu niewielką ulgę kapitałową. Poza tym Narodowy Bank Polski zwolnił Getin z obowiązku utrzymywania 55 proc. wymaganej rezerwy obowiązkowej. Mimo braku poprawy wyniku netto po kryzysie płynnościowym nadzór nie wprowadził do Getinu kuratora. To wszystko świadczy raczej o przychylności i rozwadze nadzorców, a już na pewno nie o wrogości wobec Getinu.

Kuratora KNF wprowadziła do Idei dopiero w połowie maja, dwa tygodnie po publikacji przez bank 1,9 mld zł straty netto za 2018 r. i krytycznie niskich współczynników kapitałowych. Bank ten nie ma hipotek frankowych, ale płaci cenę za dystrybuowanie w niewłaściwy sposób obligacji GetBacku i agresywną sprzedaż. Jego problemem, obok potężnej dziury kapitałowej, jest słaby model biznesowy (brak kredytowej działalności detalicznej przyczyniający się do wysokich kosztów finansowania, mała skala, rosnąca konkurencja dużych banków).

To, że polscy nadzorcy wobec Idei nie zastosowali najpoważniejszych działań restrukturyzacyjnych najlepiej pokazuje ich nastawienie.

Banki
KNF: 100 proc. zysku banków na dywidendę jeszcze nie teraz
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Banki
Prezes PKO BP: Wychodzimy daleko poza naszą strefę komfortu
Banki
Citi Handlowy: co dalej z segmentem detalicznym?
Banki
Prezes Banku Millennium: nasz bank zdejmuje ciasny krawat, ale nadal jest i będzie w garniturze
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Banki
Czy dojdzie do fuzji Pekao i Aliora? Bardzo możliwe
Banki
Rozważają nabycie akcji Alior Banku przez Pekao od PZU. Jest list intencyjny