Frankowicze chcą wytoczyć przeciw bankom nową broń. Na ile będzie skuteczna?
Sporna data
Prawnicy reprezentujący kredytobiorców walutowych twierdzą, że przedawnienie roszczeń banków wobec klientów upływa po trzech latach od udostępnienia kredytu. Jest to istotne w przypadku stwierdzenia przez sąd nieważności umowy. Takich prawomocnych wyroków jest na razie garstka, ale pojawiają się opinie, że będzie ich więcej po ewentualnym prokonsumenckim wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (może zapaść we wrześniu). Jeśli umowa zostałaby uznana za nieważną, strony muszą wzajemnie się rozliczyć ze względu na bezpodstawne wzbogacenie – bank zwrócić otrzymane raty, a klient wypłacony mu kredyt. Jednak frankowicze twierdzą, że roszczenia banków się przedawniły, nie muszą więc zwracać im kredytu i opłaty za korzystanie z kapitału w czasie trwania umowy do momentu uznania jej za nieważną.
– Stwierdzenie nieważności umowy kredytu może być dla banku daleko idącą i bardzo kosztowną sankcją. Gdyby zarzut przedawnienia kredytobiorcy okazał się skuteczny, wówczas przynajmniej w niektórych sytuacjach, w sensie ekonomicznym, bank stawałby się fundatorem mieszkań i innych nieruchomości nabywanych przez kredytobiorców – mówi adwokat Jarosław Szewczyk, partner w kancelarii RKKW. Szczególnie zyskaliby klienci, którzy w najmniejszym stopniu spłacili spory kredyt. W takich sytuacjach strata banku na unieważnieniu umowy i ewentualnym przedawnieniu roszczeń byłaby największa.
Sprawa nie jest jednoznaczna i wszystko sprowadza się do tego, od kiedy należy liczyć okres przedawnienia. Opinie prawników są w tym zakresie podzielone. – Zgodnie z polskim prawem roszczenia kondykcyjne, czyli o zwrot nienależnych świadczeń, przedawniają się według reguł ogólnych, zatem w przypadku roszczeń banku rzeczywiście zastosowanie ma trzyletni termin przedawnienia – przyznaje Szewczyk, wskazując, że dotychczasowe wieloletnie orzecznictwo polskich sądów (choć nie w przypadku hipotek walutowych, bo to nowe sytuacje) było spójne i wskazywało na trzyletni okres od wypłacenia kredytu.
Bieg przedawnienia liczy się od momentu wymagalności roszczenia. Tu problem jest taki, że nie ma żadnych zapisów dotyczących terminów, bo nie ma umowy (została uznana za nieważną). Kodeks cywilny wskazuje, że roszczenie o zwrot stałoby się wymagalne niezwłocznie, bez tzw. zbędnej zwłoki, gdy bank najwcześniej mógł wezwać kredytobiorcę do zapłaty roszczenia. W tej korzystnej dla frankowiczów interpretacji bieg przedawnienia liczyłby się już zaledwie kilkanaście dni od momentu udzielenia kredytu. Oznaczałoby to, że de facto potencjalne roszczenia banków dotyczące prawie wszystkich z istniejących 466 tys. umów hipotek frankowych byłyby już dawno przedawnione. Kredyty te ostatnio na większą skalę były udzielane w 2011 r.