Jeden z najważniejszych dotyczy realizacji planów odbudowy kapitałów, które ucierpiałyby na konwersji. NBP podał, że działania banków mają zmierzać do powrotu wysokości współczynników kapitałowych i dźwigni do poziomów nie niższych niż przed konwersją (teraz współczynniki kapitałowe są rekordowo wysokie). Z komunikatu NBP wynika, że w czasie realizacji planów banki nie mogłyby wypłacać dywidend. – To najbardziej restrykcyjny warunek ze wszystkich przedstawionych. Może nie jest nie do przeskoczenia, ale dla niektórych może to być czynnik każący zastanowić się, czy przystępować do ugód, może zwiększać już i tak ostrożne podejście do tego programu. Głównie chodzi o banki mające tzw. wewnętrzne modele ryzyka, czyli Millennium i mBank. Z kolei w takich bankach, jak PKO BP czy Santander, mające standardowe modele, nie jest to aż tak duży problem – ocenia Łukasz Jańczak, analityk Ipopemy.
Wprawdzie w obu przypadkach ugody i konwersja hipotek po kursie z dnia zaciągnięcia doprowadziłyby do strat i ubytku kapitału, to wpływ na współczynniki kapitałowe byłby inny ze względu na różnicę między tymi dwiema grupami dotyczącą sposobu obliczania współczynników kapitałowych. Stałoby się tak, ponieważ po konwersji w bankach, takich jak PKO BP czy Santander, automatycznie powinny obniżyć się też aktywa ważone ryzykiem (a te w przypadku hipotek frankowych są wysokie ze względu na 150-proc. wagę ryzyka), więc spadek współczynnika kapitałowego byłby częściowo zneutralizowany, a powrót do poprzednich współczynników dużo szybszy niż w mBanku czy Millennium. Tu również konwersja spowodowałaby ubytek kapitału, ale instytucje te nie skorzystałyby w takim stopniu na spadku aktywów ważonych ryzykiem ze względu na stosowane przez siebie wewnętrzne modele ryzyka (tu spadek kapitału byłby neutralizowany, ale poprzez zniesienie wyższych buforów kapitałowych). Powrót do poprzednich współczynników mógłby im zająć 4–6 lat i taka perspektywa może zniechęcać do przystąpienia do ugód. Poza tym Millennium i mBank mają (poza Getinem) najwyższy udział franków w portfelu. Dlatego tu okres bez dywidend byłby dłuższy.
– Niewiadomą jest też to, jak NBP rozumie warunek objęcia projektem „przeważającej części" portfela frankowych hipotek. Czy chodzi o więcej niż połowę? Nie bez znaczenia może być też warunek dotyczący zakazu wypłaty bonusów w okresie obowiązywania planów odbudowy kapitału. Bez wsparcia NBP banki mogłyby przeprowadzić konwersję, jednak musiałyby radzić sobie same, co byłoby trudniejsze i droższe – podsumowuje Jańczak.
Premier powiedział, że w kwestii problemu przewalutowania kredytów frankowych rząd polega na NBP, KNF i Komitecie Stabilności Finansowej, który w jego ocenie „trzyma rękę na pulsie". Dodał, że gospodarka wytrzyma każde rozwiązanie dotyczące kredytów walutowych. MR