– Inflacja i stopy procentowe, które wpływają na ceny, pozostają kluczowymi kwestiami, które inwestorzy będą brali pod uwagę przed podjęciem aktywności – zwraca uwagę Dmytro Havrylenko, head of capital markets w JLL. – Mimo znacznego spadku wartości inwestycji w 2023 r. nieruchomości nadal niosą korzyści wynikające z możliwości dywersyfikacji portfela. Stosunkowa bierność inwestorów może się zmieniać wraz z potencjalnym obniżeniem stóp procentowych przez banki centralne. Istnieje także duża szansa, że dostępny kapitał zgra się z okazjami rynkowymi, prowadząc do zwiększenia wartości transakcji w II połowie 2024 r. – dodaje.
Większa aktywność lokalnych graczy
– Czy to będzie lepszy czy gorszy rok? Wydaje się, że 2024 r. będzie ciekawy, a rozdźwięk w oczekiwaniach cenowych pomiędzy sprzedającymi a kupującymi będzie się zmniejszał, co z kolei przełoży się na zwiększoną aktywność inwestorów we wszystkich sektorach rynku i dużo większy wolumen w skali roku. Wiemy o kilkudziesięciu transakcjach, które się toczą i powinny sfinalizować się w przyszłym roku – mówi Marcin Purgal, senior director w dziale investment w Avison Young. Firma spodziewa się dominacji inwestorów z Europy Środkowo-Wschodniej, krajów bałtyckich i Polski.
– Fundusze instytucjonalne skupiają obecnie uwagę na swoich lokalnych rynkach zachodnioeuropejskich, gdzie mogą znaleźć wiele okazji cenowych, jakich nie było od wielu lat – i dopiero w drugiej kolejności wrócą na rynek polski. W trend ten również wpisują się nowe zagraniczne podmioty, które jeszcze nie są obecne na rynku polskim, ale analizowały już potencjalne projekty w przeszłości – dodaje Marcin Purgal.
Daniel Bienias, prezes CBRE na Polskę i region Europy Środkowo-Wschodniej, mówi, że inwestorzy będą poszukiwali nowych rozwiązań.
– Możemy spodziewać się kontynuacji sytuacji, z którą mierzyliśmy się w 2023 r. Wyzwaniem pozostają problemy z dostępnością finansowania nowych projektów i wysokimi kosztami inwestycji. Inwestorzy poszukują alternatywnych źródeł finansowania – wskazuje Daniel Bienias. – Pozytywnym aspektem tej sytuacji jest poszukiwanie nowych rozwiązań i coraz bardziej widoczne kreatywne podejście do nieruchomości. Gracze na rynku analizują obiekty w swoim portfelu i poszukują dla nich nowych możliwości, np. zmiany biurowców na obiekty mieszkaniowe i hotele studenckie czy podniesienia standardu, w tym wdrożenia rozwiązań ESG. Badają również aktualny potencjał posiadanych budynków pod względem efektywności energetycznej czy tego, jaki potencjał będą miały dla najemców w przyszłości, i rozważają rozwiązania, które podniosą ich jakość. Pod presją są szczególnie starsze budynki, słabszej jakości. Choć dyskusje na temat np. zmiany funkcji budynków toczą się już od pewnego czasu, to ostatnio stają się coraz częstsze – zaznacza.
Zdaniem Bieniasa, chociaż Polska pozostaje cały czas uważnie obserwowanym miejscem na inwestycyjnej mapie świata, to inwestorzy zagraniczni w znacznym stopniu koncentrują się na lokalnych rynkach. – Sprawia to, że w naszym kraju tym mocniej odczuwamy niedobór rodzimych inwestorów, którym działalność zdecydowanie ułatwiłyby np. fundusze REIT – uważa Daniel Bienias.