Po czterech latach wraca proinflacyjne El Niño. Gorszego momentu wybrać nie mogło

Potencjał ponownego zwiększenia się w światowej gospodarce presji inflacyjnej to główny gospodarczy skutek oczekiwanego pojawienia się schematu pogodowego znanego jako El Niño. Polegający na utrzymywaniu się na powierzchni wody Pacyfiku w okolicach równika ponadprzeciętnie wysokiej temperatury fenomen wystąpi w tym roku pierwszy raz od czterech lat.

Publikacja: 14.06.2023 19:16

Po czterech latach wraca proinflacyjne El Niño. Gorszego momentu wybrać nie mogło

Foto: Adobe Stock

Jego skutkami zapewne będą niebezpieczne zjawiska pogodowe. Fale katastrofalnych upałów, susze oraz gwałtowne burze i powodzie grożą słabymi zbiorami, a co za tym idzie, niedoborami żywności, zniszczeniami w infrastrukturze drogowej i zakłóceniami w dostawach energii. To może przełożyć się na powrót dobrze znanych z czasów pandemicznych lockdownów oraz pierwszych miesięcy rosyjskiej inwazji na Ukrainę zakłóceń w łańcuchach dostaw.

Czytaj więcej

Inflacja będzie dalej spadać czy stanie się lepka? Mieszane sygnały

W konsekwencji światowej gospodarce grozić może ponowny wzrost inflacji, a niektórzy ekonomiści ostrzegają wręcz przed pojawieniem się widma stagflacji. Jak oblicza ośrodek Bloomberg Economics, poprzednie El Niño skutkowały średnio o 3,9 pkt proc. zwyżek notowań surowców nieenergetycznych, podczas gdy w przypadku ropy naftowej dodatkowy wzrost cen sięgał 3,5 proc.

Za najbardziej zagrożone uważa się gospodarki z rynków wschodzących – zarówno ze względu na bliższe równikowi położenie, jak i za sprawą większej zależności od rolnictwa, górnictwa czy przemysłu. Chodzi zwłaszcza o Indie, Argentynę, Filipiny, Peru i Brazylię, a spośród gospodarek rozwiniętych o stojącą wydobyciem surowców Australię.

Za sprawą El Niño indyjski PKB może być niższy nawet o 0,4 pkt proc., a brazylijska i argentyńska inflacja – o 0,7–0,8 punktu wyższa. Znacznie słabszy negatywny wpływ zjawisko miałoby na PKB dojrzałych gospodarek strefy euro i USA, wręcz lekko skorzystać mogłyby Chiny, a wyraźne korzyści osiągnęłaby – dzięki wyższym cenom ropy – m.in. Arabia Saudyjska.

Tym razem El Niño może być bardziej niebezpieczne niż poprzednio, a to dlatego, że wraz z postępowaniem globalnego ocieplenia skutkuje ono wyższymi temperaturami. Bank Indii przyznaje, że z uwagą śledzi rozwój sytuacji, a władze Peru zapowiedziały w marcu, że ich wydatki na usuwanie skutków katastrofalnej pogody przekroczą tym roku miliard dolarów. – Zważywszy, że świat zmaga się z wysoką inflacją i ryzykiem recesji, El Niño przychodzi w bardzo złym momencie. W reakcji na tę sytuację banki centralne mają ograniczone pole manewru – komentuje ekonomista Bloomberg Economics Bhargavi Sakthivel, wskazując, że ich interwencje mogą wpływać na globalny popyt, ale nie na podaż, dla której zazwyczaj niszczące są El Niño.

Przykłady można mnożyć – światowemu potentatowi w produkcji miedzi Chile grożą wzmożone opady, które mogą ograniczyć dostęp do kopalń. Jeśli El Niño uderzy w Brazylię czy Wietnam, wzrosnąć mogą ceny kawy. Negatywne skutki mogą utrzymywać się latami. Jak w 2019 r. podczas poprzedniego El Niño ostrzegali ekonomiści oddziału Fedu w Dallas, trwale może się obniżyć wzrost produkcji i dochodów.

Analizy rynkowe
Mocna waluta, słabsza giełda
Analizy rynkowe
TACO hossa
Analizy rynkowe
Złoty pozostaje odporny na zawirowania w krajowej polityce
Analizy rynkowe
Techniczna spółka dnia: PGE wybija się z kanału wzrostowego... górą
Analizy rynkowe
Banki kopią dołek pod WIG20, ale poziom 2700 pkt wciąż broniony
Analizy rynkowe
Rynkowy krajobraz po maju na sześciu wykresach