WIG20, będący w poprzednim roku popychadłem, ostatnio może być stawiany za przykład dla pozostałych europejskich indeksów. W czwartek po południu rósł o około 1 proc. przy mizernych nastrojach na innych rynkach kontynentu.
Polskie indeksy liderami
Czwartkowy wzrost wynosił indeks dużych polskich spółek do 7-proc. zwyżki od początku roku. Ten wynik plasuje indeks nadwiślańskich blue chips w środku europejskiej stawki, za niemieckim DAX czy francuskim CAC40. W ostatnich tygodniach WIG20 stara się jednak nadrabiać straty. W okresie miesiąca jego stopa zwrotu przekracza 13 proc., co jest najwyższym wynikiem w Europie i jedynym obok WIG dwucyfrowym. Ciężko znaleźć też lepszy od WIG20 krajowy zestaw akcji na świecie. Zachowanie WIG20 jest o tyle ciekawe, że zazwyczaj radził on sobie słabiej w okresach gorszej koniunktury na rynkach i nie był też prymusem przy odrabianiu spadków. Zmiana nastawienia zagranicznych inwestorów do polskiego rynku potwierdza się jednak w notowaniach walut. Kurs USD/PLN wracał w czwartek poniżej 4,20 zł, w rejon ponadrocznych minimów.
Brak zdecydowania inwestorów na zagranicznych rynkach zdaje się obecnie sprzyjać krajowym akcjom, jednak wygląda na to, że lada moment na rynkach zagranicznych dojdzie do wyznaczenia bardziej jasnego kierunku i może to być kierunek południowy.
– Trwające od początku miesiąca wzrosty DAX przybrały postać klina. Ten zwyżkujący trójkąt zazwyczaj stanowi zapowiedź korekty. Jego podstawa jest podażowym magnesem – analizuje Piotr Neidek, ekspert BM mBanku. W jego ocenie technicznie niedźwiedzie mają zielone światło do wykonania zniżki w kierunku 15 482 pkt. – Cofnięcie się niemieckiego indeksu nie jest jeszcze niczym niepokojącym, pod warunkiem że tydzień nie zamknie się poniżej 15 578 pkt. Jeżeli ursusom z Deutsche Boerse udałby się ten wyczyn, wówczas kwietniowe podbicie otrzymałoby status pułapki hossy – ostrzega Neidek. Jak mówi, to znów mogłoby skutkować powrotem indeksu w okolice 14 500 pkt, czyli poniżej dolnego ograniczenia kanału wzrostowego. Formacja ta od pięciu miesięcy wyznacza zakres wahań dla niemieckiego benchmarku. – Z kolei ewentualne wybicie dołem, według geometrii, byłoby zaproszeniem do desantu w kierunku 14 000 pkt. Właśnie tam przebiega średnia dwustusesyjna, grudniowe denko oraz 50-proc. zniesienie trwającej od października zwyżki – zauważa Neidek.