Złoty słabnie. Jak długo jeszcze potrwa przecena?

W ostatnich tygodniach krajowa waluta złapała mocną zadyszkę. W krótkim terminie jej notowania mogą być pod presją, co przyniesie nowe rekordy słabości. W dłuższej perspektywie jest szansa na umocnienie.

Publikacja: 14.02.2023 21:00

Złoty słabnie. Jak długo jeszcze potrwa przecena?

Foto: Adobestock

W ostatnich tygodniach złoty wypadł z łask inwestorów, co przełożyło się na jego osłabienie względem najważniejszych walut. W efekcie kursy dolara, euro i franka znalazły się na nowych lokalnych szczytach. Dolar jest coraz bliżej poziomu 4,50 zł, a euro pewnie kroczy w kierunku 4,80 zł.

Sporo czynników ryzyka

Warto pamiętać, że związku z przedłużającą się wojną za naszą wschodnią granicą Polska i cały nasz region zaliczany jest do rynków o podwyższonym ryzyku inwestycyjnym, a zapowiadana eskalacja działań wojennych w Ukrainie tylko utwierdza inwestorów w tym przekonaniu. Złotemu nie pomagają także czynniki lokalne. – Od początku roku złoty słabo radzi sobie zarówno wobec euro, jak i walut regionu, mimo generalnie pozytywnych nastrojów na rynkach. Moim zdaniem wynika to m.in. z rosnących obaw co do konsekwencji orzeczenia TSUE ws. kredytów frankowych, które poznamy w czwartek – uważa Piotr Popławski, ekonomista ING BSK. – Inwestorzy prawdopodobnie boją się, że problemy sektora bankowego mogą przełożyć się na resztę gospodarki, np. zmuszając NBP do złagodzenia nastawienia. Jest to także główne ryzyko dla krajowej waluty w najbliższym czasie. Większość ankietowanych analityków spodziewa się opinii pozytywnej (lub co najmniej neutralnej) dla banków, więc w razie wariantu negatywnego presja na osłabienie złotego może się utrzymać. Dokłada się do tego ryzyko ponownej eskalacji konfliktu w Ukrainie. Wielu analityków wojskowych i politycznych ostrzega, że wiosną rozpocznie się kolejna duża ofensywa Rosji, potencjalnie blisko granicy z Polską – dodaje.

Jak zauważa Arkadiusz Trzciołek, ekspert PKO BP, w lutym złoty zauważalnie osłabł w relacji do głównych walut, co częściowo było wynikiem pogorszenia rynkowych perspektyw wobec większości walut rynków wschodzących. Równocześnie był słabszy od innych walu naszego regionu – węgierskiego forinta i czeskiej korony. – Czynniki związane z krajową polityką pieniężną prawdopodobnie nie będą wspierały polskiej waluty w najbliższych tygodniach, gdyż, jak pokazało posiedzenie RPP, przeważa opinia o utrzymaniu stóp na niezmienionym poziomie. Z kolei w przypadku głównych banków centralnych zauważalnie wzrosły rynkowe oczekiwania dalszego zacieśnienia warunków monetarnych, co redukowałoby różnicę nominalnych stóp procentowych między Polską a strefą euro czy USA – wyjaśnia. Zakłada, że przebicie poziomów 4,50 w przypadku pary USD/PLN oraz 4,80 dla EUR/PLN wymagałoby dalszego wzrostu awersji wobec aktywów ryzykownych lub pojawienia się czynnika specyficznego dla Polski. – Na niekorzyść złotego negatywnie wpływa brak środków z KPO – wskazuje.

Nie pomaga mocniejszy dolar

Perspektywy złotego pozostają mocno związane z dolarem, który po dłuższym okresie słabości wrócił do łask inwestorów, co jest efektem wzrostu oczekiwań, że amerykański bank centralny nie będzie zainteresowany zbyt szybkim odchodzeniem od podwyżek stóp procentowych, na co jeszcze do niedawna mocno liczyli inwestorzy. – Układ sił na globalnych rynkach uległ zmianie. Wcześniej rynki koncentrowały się na „jastrzębim” podejściu EBC, zakładając, że tzw. pivot Fedu jest realny już na wiosnę. To nakręcało zwyżki EUR/USD oraz wspierało złotego. Mimo to, zestawiając ze sobą waluty regionu, złoty wypadał gorzej od czeskiej korony czy forinta, które były wspierane czy to działaniami Banku Czech, czy spekulacją carry-trade (magnesem dla forinta są wysokie, nominalne stopy procentowe na Węgrzech) – wskazuje Marek Rogalski, analityk walutowy DM BOŚ. Tymczasem seria ostatnich danych z USA oraz bardziej „jastrzębie” akcenty w komentarzach przedstawicieli Fedu zaczęły jednak podważać scenariusz, w który uwierzył rynek. Dlatego zdaniem eksperta marzec będzie dość ciekawym okresem dla dolara w kontekście zaplanowanego na 22 marca posiedzenia Rezerwy Federalnej. – Jeżeli kolejne dane z amerykańskiej gospodarki będą zaskakiwać, to inwestorzy zaczną się zastanawiać, czy cykl podwyżek rzeczywiście zakończy się w maju – uważa. Zdaniem Rogalskiego mocniejszy dolar w perspektywie kolejnych tygodni będzie dawać argumenty za słabszym złotym. – Zwłaszcza że sytuacja makro w kraju zaczyna się pogarszać – rozczarowujące dane na temat PKB w IV kwartale sygnalizują, że wiosną może rozpocząć się dyskusja o obniżce stóp procentowych przez RPP, co w połączeniu z „jastrzębimi” Fedem i EBC nie będzie pozytywne. Jednocześnie marzec może przynieść eskalację konfliktu na Ukrainie. Ten ma już bardziej regionalny charakter (z gospodarczego punku widzenia), ale mimo to podbija tzw. ryzyko geopolityczne w naszym regionie – zauważa ekspert. Dlatego jego zdaniem trzeba liczyć się z tym, że rekordy słabości złotego osiągnięte w ostatnich dniach mogą zostać w kolejnych tygodniach pobite. – Mimo to nie powinniśmy zakładać, że jest to ruch, który doprowadzi do wybicia minimów polskiej waluty z jesieni ub.r. Raczej mamy do czynienia z korektą rozpoczętego wtedy trendu – zaznacza.

W dłuższym terminie także Popławski widzi przestrzeń do umocnienia rodzimej waluty. – Fundamenty złotego się poprawiają. W szczególności zmniejsza się deficyt handlowy Polski, m.in. dzięki tańszym surowcom energetycznym. NBP może też utrzymać stopy procentowe na relatywnie wysokim poziomie, wobec uporczywie wysokiej inflacji bazowej, nawet gdy np. Rezerwa Federalna swoje obniżki stóp już rozpocznie. Dlatego w II połowie roku kurs EUR/PLN powinien znaleźć się blisko lub nawet poniżej 4,70 zł – uważa.

Opinia

Grzegorz Maliszewski główny ekonomista, Bank Millennium

W ostatnich dniach złoty traci na wartości i na fali pogorszenia sentymentu globalnego i umocnieniu dolara amerykańskiego na rynkach międzynarodowych. To efekt dostosowania oczekiwań inwestorów globalnych co do perspektyw polityki pieniężnej w USA i strefie euro. Dalsze wzrosty stóp przy oczekiwanej stabilizacji w Polsce negatywnie oddziałują na atrakcyjność złotego. Nie pomaga także status kraju przyfrontowego, szczególnie w sytuacji wzmożonej ofensywy Rosji na Ukrainę, co kieruje kapitał nie tylko do dolara, ale i franka szwajcarskiego. Niemniej jednak czynniki lokalne sprawiają, że polska waluta negatywnie wyróżnia się na tle większości walut regionu, tracąc najsilniej. W ostatnich dwóch tygodniach złoty tracił wyraźnie więcej niż nawet forint węgierski. Rynek negatywnie zareagował na oddalającą się perspektywę napływu środków z KPO po decyzji prezydenta Dudy, co nasiliło działanie czynników globalnych. W mojej ocenie tak silny ruch w krótkim terminie to przejściowe zaburzenie nastrojów związane ze wzrostem ryzyka geopolitycznego i oddalającej się perspektywy napływu środków z KPO. Z punktu widzenia fundamentów makroekonomicznych nie nastąpiły zasadnicze zmiany, które by uzasadniały tak silny ruch. Polska gospodarka wyraźnie hamuje, choć jest to spodziewany scenariusz, a po okresie dynamicznego rozwoju w ostatnich dwóch latach mamy do czynienia z powrotem gospodarki do długookresowych trendów. W ostatnich miesiącach napłynęły po­zytywne dane bilansu płatniczego wskazujące na zmniejszenie nierównowagi zewnętrznej gospodarki i spadek deficytu obrotów bieżących do 3,1 proc. PKB na koniec 2022 r. To powinno stabilizować złotego.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty