Czy akcje są dobrym zabezpieczeniem przed inflacją?

W otoczeniu wysokiej inflacji warto się zastanowić, czy akcje stanowią dobre zabezpieczenie przed utratą wartości pieniądza.

Publikacja: 30.01.2022 14:17

Foto: GG Parkiet

Teoretycznie firmy powinny podnosić ceny, przez co mogą łagodzić negatywne skutki spadku wartości pieniądza. W efekcie prowadzić to będzie do wzrostu nominalnej wartości przychodów i zysków, zachowując realne wartości na podobnym poziomie. W związku z tym ceny akcji również powinny w okresie inflacji rosnąć, odzwierciedlając wyższe nominalne zyski spółek. Czy tak się dzieje w rzeczywistości?

Kto najlepiej poradzi sobie z inflacją?

Analizowanie zwrotów bez korekty o inflację jest prostym, ale częstym błędem. Stopa zwrotu na poziomie 2 proc. jest dość atrakcyjna, gdy inflacja wynosi 0 proc., ale już nie tak bardzo, gdy dynamika cen wynosi 5 proc. i implikuje ujemną realną stopę procentową. Porównanie nominalnych i realnych miesięcznych stóp zwrotu z akcji w czterech przedziałach inflacyjnych daje zupełnie inną perspektywę. W ujęciu realnym inflacja powyżej 5 proc. drastycznie obniżyła zwroty, podczas gdy inflacja powyżej 10 proc. zasadniczo sprowadziła zwrot z akcji do pokrycia inflacji. Realna stopa zwrotu jest jednak nadal minimalnie dodatnia i dlatego akcje w przeszłości dobrze zabezpieczały przed inflacją. Wydaje się zatem, że utrzymywanie akcji w portfelu powinno być obecnie dobrą strategią inwestycyjną, tym bardziej że wyceny na polskiej giełdzie pozostają na niskich poziomach. Oczywiście poszczególne sektory i spółki będą różnić się między sobą zdolnością do podnoszenia cen, więc obecnie selekcja walorów może nabierać jeszcze większego znaczenia.

Historia pokazuje, że najlepiej z przenoszeniem wyższych cen na odbiorców radziły sobie podmioty z sektora energetycznego, surowcowego i stalowego, co przekładało się na najwyższe stopy zwrotu z akcji takich spółek. Wynika to zapewne z faktu, że ceny ich wyrobów ustalane są często na giełdach lub w globalnych bądź regionalnych kwotowaniach, przez co łatwo odnieść się do warunków panujących na rynku. Co więcej, są to zwykle relacje B2B, w których argument wyższych cen na rynku jest znacznie bardziej akceptowany. Na drugim biegunie, czyli najsłabiej radzące sobie z podwyżkami cen, znalazły się sektory eksponowane na klienta końcowego – sprzedaż detaliczna, restauracje, hotele czy też producenci dóbr konsumpcyjnych. Nie tak łatwo jest bowiem wprowadzić znaczące podwyżki klientom indywidualnym, szczególnie że są to zwykle sektory charakteryzujące się zwiększoną konkurencją.

Narzędziem, które pozwala ocenić natężenie konkurencji i zdolność do podwyższania cen, jest model pięciu sił Portera. Odnosi się on do konkurencji między obecnymi graczami na rynku, siły przetargowej wobec dostawców oraz odbiorców, zagrożenia wejścia nowych podmiotów oraz groźby pojawienia się czy też przejścia klientów do produktów substytucyjnych. Analiza każdego z tych elementów pozwala określić pozycję strategiczną firmy, a w konsekwencji jej zdolność do podwyżek i przenoszenia wyższych kosztów na klienta.

Ilu na rynku?

Jedną z kluczowych determinantów natężenia konkurencji w ramach istniejących już graczy w sektorze jest liczba uczestników rynku. Im jest ona większa, tym konkurencja bardziej zbliża się do doskonałej i utrudnia podnoszenie cen. Mniejsza liczba graczy, w skrajnym przypadku oligopol lub monopol, pozwala na bardziej agresywne zachowania i strategie rynkowe. Drugi istotny aspekt to homogeniczność produktu – jeśli jest on taki sam lub bardzo podobny (a można tak określić obiad lub nocleg), to trudniej jest wyróżnić się na tle konkurencji. Jednocześnie istotna jest łatwość zmiany dostawcy z perspektywy klienta, bo pozwala elastycznie wybierać najtańszego oferenta na rynku. O determinacji w rywalizacji będzie decydować również poziom kosztów stałych oraz kosztu krańcowego. Wysokie koszty stałe i niski koszt krańcowy sprzyjają walce o każdego klienta i stanowią barierę dla podwyżek. Dopóki nie ma silnej więzi z marką lub wyjątkowych, trudnych do zastąpienia cech oferowanego produktu czynnikiem decydującym o zakupie będzie najniższa cena.

W relacji z klientem o pozycji negocjacyjnej decyduje przede wszystkim rozdrobnienie odbiorców i ich znaczenie dla sprzedawcy. Im większe jest rozproszenie sprzedaży, tym teoretycznie łatwiej powinno być o podwyżkę cen, bo utrata pojedynczego klienta będzie mniej odczuwalna. Jednak istotna jest też wrażliwość cenowa nabywców. Będzie ona wysoka w sytuacji, gdy istnieje wiele alternatyw w postaci innych dostawców lub dóbr substytucyjnych, a także w przypadku typowych produktów lub usług o niskim koszcie zmiany sprzedawcy. Silna lojalność i przywiązanie klienta do konkretnego dostawcy nabierają wtedy znaczenia.

Ponieważ inflacja przekłada się na wyższe koszty zakupu, ważna jest pozycja w relacjach z dostawcami, by minimalizować negatywny efekt wyższych cen. Będzie o to łatwiej, gdy lista dostępnych kontrahentów jest długa. W przeciwnym razie dostawca wykorzysta brak alternatyw klienta i łatwiej podniesie ceny. Wysokie koszty zmiany partnera biznesowego oraz brak substytutów mogących zastąpić dany produkt lub usługę będą tylko wzmacniać pozycję dostawcy.

Czwarty element dotyczy zagrożenia wejściem nowych graczy. Powstawanie nowych biznesów zależy od wielu czynników, w tym otoczenia makroekonomicznego oraz postrzegania perspektyw gospodarczych przez uczestników rynku. Podnoszenie cen jest utrudnione, gdy liczba konkurentów się zwiększa. W kontekście analizy sektorowej pojawienie się nowych podmiotów będzie zależeć w dużej mierze od występujących barier wejścia. Do najważniejszych z nich należą wymagania kapitałowe na rozpoczęcie biznesu, posiadanie specjalistycznej wiedzy lub rzadkich zasobów czy też dostęp do kanałów dystrybucji. Mogą to też być wysokie koszty stałe, efekty skali wspierające już obecnych uczestników lub występujące duże nadwyżki mocy produkcyjnych w sektorze. Im trudniej pokonać te bariery, tym mniej będzie nowych konkurentów, a życie obecnych graczy będzie łatwiejsze. Poszczególne sektory istotnie różnią się w zakresie trudności pokonania barier wejścia.

Ostatnim obszarem analizy jest dostępność produktów lub usług substytucyjnych, czyli spełniających tę samą funkcję. Ich obecność oraz łatwość przechodzenia na nie przez konsumentów będą utrudniać podwyżki cen ze względu na obawy o utratę klienta. Tutaj znów kluczową rolę gra lojalność i przyzwyczajenie wobec konkretnych produktów, marek lub dostawców.

Najgorsze branże

Po spojrzeniu na pięć sił determinujących pozycję strategiczną przedsiębiorstwa nie dziwi fakt, że branże z najgorszą skutecznością podczas okresów inflacji to dobra konsumpcyjne, restauracje czy hotele. Oczywiście będą wśród nich wyjątki, ale ogólnie charakteryzują się one wysokim rozdrobnieniem, niską siłą przetargową wobec dostawców i nabywców, brakiem trudnych do przejścia barier wejścia oraz występowaniem licznych substytutów. Wszystko to ogranicza ich zdolność do łatwego przenoszenia wyższych kosztów na klienta. Analizując w ten sposób inne branże i poszczególne przedsiębiorstwa, można z wyprzedzeniem przewidzieć, jak poradzą sobie w trudnym okresie rosnących cen, z którym mamy obecnie do czynienia.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?