Zdobywanie szczytów na warszawskiej giełdzie przychodzi bykom z coraz większą trudnością. Po ataku na listopadowe maksimum WIG kupujący dostali tak dużej zadyszki, że trzy dni później nad rynkiem zawisła groźba spadku do poziomu najniższego od pięciu tygodni. Odległość między szczytami a poziomami wsparcia coraz bardziej się zawęża, co świadczy o osłabieniu trendu wzrostowego. W przypadku sWIG80, który dobrze się sprawdza w roli wskaźnika koniunktury na szerokim rynku, w średnim terminie trudno wręcz mówić o trendzie wzrostowym, ponieważ od trzech miesięcy indeks tkwi w miejscu.
[srodtytul]Fundamentalne dylematy[/srodtytul]
Podczas gdy analiza techniczna pozwala przynajmniej precyzyjnie określić kluczowe poziomy wsparcia i oporu, coraz trudniej o jednoznaczne wskazówki ze strony analizy fundamentalnej. O ile w pierwszej połowie roku sytuacja była klarowna (wskaźniki wyprzedzające koniunktury rosły, a jednocześnie były na historycznie niskich poziomach), to teraz analiza się komplikuje.
Część wskaźników wyprzedzających i nastrojów (np. PMI, ISM Manufacturing, proporcja byków i niedźwiedzi według ankiety Investors Intelligence) wielkimi krokami zbliża się do historycznych szczytów cyklu koniunkturalnego, pozostałe (głównie twarde dane, np. wskaźniki amerykańskiego rynku pracy) są od szczytów wciąż bardzo daleko, a niekiedy dopiero zaczynają się odbijać od dna. Podczas gdy ta pierwsza grupa wskaźników sugeruje szybkie redukowanie udziału akcji w portfelach, to druga grupa raczej przestrzega przed pośpiechem.
[srodtytul]Kompromisowe rozwiązanie[/srodtytul]