W sferze fundamentalnej jednym z najważniejszych wydarzeń minionego tygodnia była publikacja danych o produkcji przemysłowej, nie tylko w Polsce (w piątek), ale także m.in. w USA. Jest to jeden z tych wskaźników makro, które są szczególnie warte uwagi inwestorów ze względu na ich wysoką korelację z indeksami giełdowymi (korelacja rocznej dynamiki produkcji w Polsce z roczną dynamiką WIG wynosi 92 proc. dla ostatnich 12 miesięcy, w USA zaś równa się 86 proc. dla indeksu S&P500).
Najprostsza interpretacja danych o kondycji amerykańskiego przemysłu jest taka, że wszystko idzie po myśli posiadaczy akcji. Roczna dynamika produkcji podskoczyła w maju do 7,6 proc. Jak na warunki dojrzałej amerykańskiej gospodarki, można mówić o rzadko spotykanym boomie. Poprzednio tak szybki wzrost notowano... ponad 12 lat temu! W skali ostatnich 40 lat taką lub wyższą roczną dynamikę zanotowano jedynie 21 razy (co stanowi niespełna 6 proc. całego tego okresu).
[srodtytul]To dobrze czy źle?[/srodtytul]
W tym miejscu zapala się jednak przysłowiowa lampka ostrzegawcza. Do gry wkracza logika właściwa dla strategii kontrariańskich (przeciwnych do trwającej tendencji), zgodnie z którą im lepsze dane gospodarcze i im lepsze nastroje na rynku, tym na dłuższą metę gorzej dla rynków.Według takiej logiki inwestowanie w akcje było wskazane ponad rok temu, kiedy gospodarka dopiero zaczynała się odbijać od dna i teoretyczny potencjał (wynikający z odległości od historycznych szczytów koniunktury) był ogromny. Teraz jednak ów potencjał już praktycznie nie istnieje, skoro dynamika produkcji dotarła do historycznych maksimów.Czy taka kontrariańska logika jest uzasadniona przez fakty? Analiza danych historycznych sugeruje, że jest coś na rzeczy.
Zbadajmy wszystkie przypadki, kiedy roczna dynamika produkcji w USA sięgnęła minimum 7,5 proc. w okresie od początku lat 80. ubiegłego wieku. Zdarzyło się to dotąd trzykrotnie: w sierpniu 1997 r., w październiku 1987 r. oraz w październiku 1983 r. Dalsza poprawa dynamiki z tego poziomu trwała jeszcze odpowiednio: pięć, jeden oraz cztery miesiące. Później w każdym przypadku doszło do jej załamania rozumianego jako spadek przynajmniej o połowę w ciągu kilkunastu miesięcy.