O tym, że jest to pogląd niezbyt trafny, świadczy choćby fakt, iż omówione powyżej sygnały na wykresie wskaźnika Ifo (czyli spadek poniżej 12-miesięcznej średniej) pokrywały się niemal idealnie z takimi samymi sygnałami na wykresie WIG (indeks przebił średnią w sierpniu 2000 r. oraz w listopadzie 2007 r.).
Obecnie WIG znajduje się już bardzo blisko 12-miesięcznej średniej, co sprawia, że pojawia się groźba ataku na ten poziom. Biorąc pod uwagę powyższe rozważania, ewentualne przebicie średniej należałoby jednak zignorować, czekając, aż taki sam sygnał pojawi się w przypadku wskaźnika Ifo.
Niezależnie od tych rozważań (o długoterminowym charakterze) istotne jest to, że poziom, na którym przebiega średnia, w przybliżeniu pokrywa się ze średnioterminowym wsparciem, jakim jest na wykresie WIG majowy dołek (39 109 pkt). Gdyby indeks przebił tę barierę, otworem stanęłaby droga do lutowego minimum (37 322 pkt), które jest decydujące dla losów całej hossy.
Przed groźbą taką ostrzega sytuacja na wykresie kojarzonego z małymi spółkami wskaźnika sWIG80, który w przeszłości często dawał sygnały trafniejsze niż indeksy uzależnione od zmian notowań wąskiego grona największych przedsiębiorstw. Wskaźnik ten zdążył już w minionym tygodniu sforsować majowy dołek i znalazł się w efekcie o krok od lutowego minimum (11 108 pkt). Przy okazji przebił też wspomnianą 12-miesięczną średnią. Taka sytuacja jest niepokojąca ze względu na to, że kursy małych spółek są uzależnione od oczekiwań inwestorów dotyczących koniunktury gospodarczej.
Wracając jednak do WIG, można zakładać, że dopóki znajduje się on powyżej majowego dołka, pod uwagę należy brać także inne scenariusze. Jeden z nich to pozostawanie indeksu w konsolidacji pomiędzy owym dołkiem a serią ostatnich lokalnych szczytów, z których najwyższy (z pierwszej połowy maja) leży na wysokości 41 915 pkt. Alternatywny wariant to wybicie w górę z owej konsolidacji, które otworzyłoby drogę do ataku na rekord hossy (44 078 pkt). To wymagałoby także odreagowania notowań małych spółek.