Trend znów wziął górę nad obawami

Byki wygrały kolejną rundę. Rekordy hossy to najlepszy dowód na to, że panuje długoterminowy trend wzrostowy, nawet mimo komplikującej się sytuacji w gospodarce

Publikacja: 02.10.2010 10:20

Trend znów wziął górę nad obawami

Foto: GG Parkiet

Piątkowe odczyty wskaźników PMI dla Polski i strefy euro to kolejny element gospodarczo-giełdowej układanki. Niestety, trzeba przyznać, że o ile dotąd przez kilkanaście miesięcy wskaźniki te bardzo ułatwiały wyrobienie sobie poglądu na temat fundamentów koniunktury na giełdzie, o tyle teraz sytuacja staje się coraz bardziej niejasna. Dlaczego?

Zacznijmy od polskiego PMI. W ostatnich tygodniach dokładnie opisaliśmy drastyczne „rozjechanie się” wskaźników gospodarczych i sytuacji na giełdzie. O ile od wiosny wskaźniki takie jak PMI czy roczna dynamika produkcji przemysłowej wędrowały na coraz wyższe poziomy, to w tym samym czasie roczna dynamika WIG konsekwentnie opadała (z 78,5 proc. na koniec lutego do zaledwie 11,2 proc. na koniec sierpnia). Zjawisko to było o tyle nietypowe i zaskakujące, że zazwyczaj PMI i dynamika WIG są bardzo mocno dodatnio skorelowane (poruszają się w tym samym rytmie).

[srodtytul]Pozytywna niespodzianka[/srodtytul]

Analizując wtedy podobne wyjątkowe sytuacje w przeszłości, doszliśmy do wniosku, że powrót silnej korelacji nastąpi prawdopodobnie nie poprzez ożywienie na giełdzie i wyrwanie indeksów z przedłużającej się stagnacji, lecz raczej poprzez pogorszenie wskaźników gospodarczych (tak bowiem zazwyczaj było w przeszłości – giełda trafnie dyskontowała zjawiska w gospodarce). Najnowszy, wrześniowy odczyt PMI oraz silna zwyżka WIG w tym samym miesiącu wprowadziły jednak sporo zamętu do takiego modelu rozwoju sytuacji. Z jednej strony wrzesień przyniósł nowy cykliczny szczyt PMI (54,7 pkt – najwięcej od prawie czterech lat), czyli ruch zgodny z dotychczasowym trendem w gospodarce.

Oznacza to, że w gospodarce nadal nie widać zadyszki, wręcz przeciwnie – rozwój (przynajmniej jeśli chodzi o przemysł) ciągle przyśpiesza. Z drugiej strony wrzesień przyniósł na tyle silny ruch wzrostowy na giełdzie, że roczna dynamika WIG zdołała wyraźnie się podwoić – z 11,2 do 20,4 proc. To jej pierwszy wzrost od lutego. Nożyce pomiędzy danymi z gospodarki i z giełdy zaczęły się więc domykać w sposób zupełnie inny, niż tego można było wcześniej oczekiwać – poprzez poprawę nastrojów inwestorów.

Na tej podstawie wydawać by się więc mogło, że należy całkowicie odrzucić wcześniejsze umiarkowanie pesymistyczne wnioski i przyznać, że rynek się mylił, obawiając się o losy gospodarki, i we wrześniu wreszcie to dostrzegł, co wywołało solidną zwyżkę (która jest tym bardziej warta odnotowania, że wrzesień to statystycznie najgorszy dla posiadaczy akcji okres roku).

[srodtytul]Wątpliwości jednak nie znikły[/srodtytul]

Sęk w tym, że ciągle można znaleźć argumenty przeciwko takiej całkowitej zmianie nastawienia na pozytywne. Jeden z nich to fakt, że polski PMI jest o krok od historycznych szczytów cyklu koniunkturalnego. W 2004 r. umiarkowane spowolnienie gospodarcze zaczęło się po tym, gdy PMI sięgnął 56,5 pkt (1,8 pkt więcej niż obecnie), na jesieni 2006 r. zaś wskaźnik zawędrował maksymalnie do 55,3 pkt (zaledwie 0,6 pkt powyżej obecnej wartości). Wygląda więc na to, że potencjał do dalszego przyśpieszenia wzrostu w przemyśle jest znacznie ograniczony.

Kolejny argument przeciwko nazbyt optymistycznej interpretacji sytuacji płynie z faktu, że w strefie euro – czyli u naszych największych partnerów handlowych – PMI co prawda jest ciągle wyraźnie powyżej kluczowej granicy 50 pkt, ale jego wrześniowy odczyt (pisaliśmy o nim już wcześniej – w piątek podana została jego nieznacznie wyższa finalna wartość) jest najniższy od ośmiu miesięcy. To oznacza, że coraz bardziej otwierają się nożyce pomiędzy wskaźnikami PMI dla strefy euro i Polski – ta rozbieżność też musi prędzej czy później zniknąć. Czy nożyce zamkną się w sposób korzystny dla inwestorów?

Widać więc, że sytuacja z punktu widzenia fundamentów staje się coraz bardziej zawiła. Odpowiedzi na wcześniejsze pytania są niejasne, a na dodatek pojawiają się kolejne pytania. Z tego względu punkt ciężkości w analizach przesuwa się w naturalny sposób coraz bardziej w kierunku analizy technicznej. Jak z jej punktu widzenia wygląda obecna sytuacja?

Fakt ustanowienia przez WIG nowego rekordu hossy w minionym tygodniu jest sam w sobie najważniejszą wskazówką. Skoro indeks kolejny raz wyszedł obronną ręką z opresji (czyli z sierpniowej korekty spadkowej) i zdołał pokonać szczyty, sprawa jest jasna – w długim terminie scenariuszem bazowym pozostaje kontynuacja długoterminowego trendu wzrostowego, z jakim mamy do czynienia od lutego 2009 r. Obecnie, aby teza ta została przekreślona, potrzebny byłby spadek WIG przynajmniej poniżej sierpniowego dołka (41572,8 pkt), a dla potwierdzenia – także poniżej minimów z maja i początku lipca (okolica 39100 pkt). Dopóki się to nie stanie, nie ma żadnej podstawy, by mówić o końcu długoterminowej tendencji zwyżkowej.

[srodtytul]Wskaźnik przebił opór[/srodtytul]

Argumentem dla optymistów jest też sytuacja na wykresie obliczanego przez nas wskaźnika obrazującego siłę owego trendu, jakim jest procentowa odległość WIG od swojej rocznej (z 251 sesji) średniej kroczącej. Wskaźnik ten jest wart uwagi z tego względu, że łatwo „poddaje się” elementarnej analizie technicznej.

Wsparcia/opory i linie trendu na jego wykresie można było w przeszłości z powodzeniem traktować jako potwierdzenie tendencji/punktów zwrotnych na wykresie samego WIG (przykładowo w marcu 2009 r. przebicie przez wskaźnik linii trendu zniżkowego i styczniowego szczytu trafnie sygnalizowało początek hossy). Podczas gdy od marca do października ub. r. wskaźnik podążał w wyjątkowo silnym trendzie zwyżkowym, to późniejsze przebicie linii owego trendu, a następnie (w styczniu) sforsowanie poziomów wsparcia sygnalizowało kłopoty dla posiadaczy akcji, które tym razem przybrały formę powolnej, rachitycznej zwyżki notowań.

Ostatnie tygodnie zaczęły jednak zmieniać tę niekorzystną sytuację. Już na początku września wskaźnik przebił linię trendu spadkowego, a pod koniec września przedostał się powyżej lipcowego szczytu. To pierwszy tak pozytywny sygnał od roku. Biorąc jednocześnie pod uwagę, że kolejne dwa dołki na wykresie wskaźnika są położone coraz wyżej, można się pokusić o stwierdzenie, że mamy do czynienia z jakąś formacją odwrócenia trendu zniżkowego, być może nawet odwróconą głową z ramionami. Istotne jest również to, że trend spadkowy wskaźnika zatrzymał się w lecie, zanim przebity został graniczny poziom 0 proc. (w listopadzie 2007 r. spadek wskaźnika poniżej tej bariery okazał się ostatnim dzwonkiem do jak najszybszego pozbycia się akcji przed kulminacyjną fazą bessy).

Widać więc, że wrześniowa zwyżka wywarła pozytywny wpływ na sytuację w ujęciu długoterminowym. Wszystko to sugeruje, że nawet jeśli kolejne tygodnie przyniosą korektę fali wzrostowej (niepokój budzi niewystarczająca szerokość rynku, co w przeszłości było lampką ostrzegawczą – podczas gdy zdominowane przez duże spółki WIG i WIG20 biły ostatnio rekordy, kojarzony z małymi spółkami sWIG80 nie zdołał nawet pokonać szczytu z początku września), to w perspektywie wielu miesięcy scenariuszem bazowym pozostaje kontynuacja hossy.

[ramka][b]Wreszcie odzyskanie sił?[/b]

Na wykresie przedstawiliśmy procentową odległość WIG od średniej kroczącej z 251 sesji (co w przybliżeniu daje rok). Podczas gdy od zimy ubiegłego roku do czerwca 2010 r. wskaźnik konsekwentnie (z krótkimi przerwami) opadał, ostatnio najpierw się ustabilizował, a potem wybił się do poziomu najwyższego od pięciu miesięcy. [/ramka]

Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?
Analizy rynkowe
Czy Święty Mikołaj zawita w tym roku na giełdę?