Hossa napotkała przeszkodę

Po miesiącach szybkich zwyżek głównych indeksów giełdowych inwestorzy wpadli wczoraj w panikę. Wątpliwości zasiały słowa szefa Fedu oraz dane z chińskiego przemysłu.

Publikacja: 24.05.2013 14:00

Hossa napotkała przeszkodę

Foto: Bloomberg

Porzekadło „sell in May and go away", w ostatnich tygodniach wykpiwane z powodu dobrej koniunktury na giełdach, może jeszcze okazać się prawdziwe. Inwestorzy, którzy spodziewali się korekty na parkietach, w  środę i w czwartek uzyskali aż nadto pretekstów do sprzedaży akcji.

Do najgłębszej przeceny akcji doszło wczoraj tam, gdzie w ostatnich miesiącach drożały one najszybciej, w Japonii. Indeks Nikkei 225 tąpnął wczoraj o ponad 7 proc., najbardziej od marca 2011 r., gdy japońskim rynkiem wstrząsnęła fala tsunami i awaria elektrowni atomowej Fukushima. Na innych giełdach sytuacja nie była tak dramatyczna. Paneuropejski indeks Stoxx 600 tracił po południu 2,1 proc., a WIG20 0,8 proc., ale w trakcie sesji był nawet o 1,5 proc. na minusie.

Bernanke rozczarował

Choć w czwartek ukazało się szereg danych nie najlepiej świadczących o koniunkturze w światowej gospodarce, to nie one były głównymi zapalnikami przeceny akcji. W USA indeksy giełdowe wyraźnie zniżkowały już w drugiej połowie środowej sesji. Była to reakcja na wystąpienie przewodniczącego Rezerwy Federalnej Bena Bernankego w Kongresie oraz sprawozdanie z ostatniego posiedzenia tej instytucji, z przełomu kwietnia i maja.

Gdy zamykaliśmy środowe wydanie „Parkietu", wystąpienie Bernankego w Kongresie jeszcze trwało i rynki reagowały na nie entuzjastycznie. Przewodniczący Fedu wskazywał bowiem, że program ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej (QE) pomaga gospodarce USA i wciąż jest jej potrzebny. Słowa Bernankego odbierano jako sygnał, że program QE, którego trzecia runda ruszyła jesienią ub.r., będzie kontynuowany w niezmienionej formie jeszcze przez kilka miesięcy. Obecnie Fed co miesiąc skupuje aktywa za 85 mld USD.

Później Bernanke dodał jednak, że Fed bierze pod uwagę zmniejszenie skali QE, będą to uzasadniały dane makro. Sprawozdanie z ostatniego posiedzenia FOMC, decyzyjnego organu Fedu, pokazało zaś, że część jego członków skłania się ku ograniczeniu QE już w czerwcu.

Ekonomiści z firmy analitycznej Capital Economics od kilku miesięcy ostrzegali, że druga połowa roku przyniesie korektę na światowych giełdach, spowodowaną właśnie wycofywaniem się Fedu z QE. Według nich, główne indeksy w USA i Wielkiej Brytanii stracą po około 10 proc., a w strefie euro i Japonii po około 15 proc.

– Bernanke nic nowego nie powiedział. Wielu uczestników rynku zbyt dużo wyczytało z jego odpowiedzi na pytania kongresmenów – wskazuje jednak Marc Chandler, główny strateg walutowy w Brown Brothers Harriman. Jak podkreśla, od dłuższego czasu wiadomo, że Fed może zmienić skalę zakupów aktywów pod wpływem nowych danych.

To oznacza, że niepewność na rynkach może się utrzymać do czasu kolejnego wystąpienia Bernankego, planowanego na początek czerwca. Wtedy też ukażą się dane dotyczące koniunktury w amerykańskim przemyśle i na rynku pracy.

Chiny hamują

Oprócz ewentualnych zmian w polityce Fedu, inwestorzy mają też inne powody do pesymizmu. Jak podała wczoraj firma Markit Economics, indeks PMI, czyli barometr koniunktury w sektorach przemysłowym i usługowym strefy euro, wzrósł w maju do 47,7 pkt, z 46,9 pkt w kwietniu. Choć odczyt ten przebił oczekiwania ekonomistów, PMI poniżej 50 pkt, oznacza, że aktywność w gospodarce eurolandu nadalspada, tyle że wolniej niż w kwietniu.

Po raz pierwszy od jesieni ub.r. poniżej 50 pkt spadł też publikowany przez Markit i bank HSBC wskaźnik PMI, mierzący koniunkturę w chińskim przemyśle. Wyniósł w maju 49,6 pkt, w porównaniu z 50,4 pkt miesiąc wcześniej. – Spowolnienie w Chinach jest naprawdę głębokie. Jest duże prawdopodobieństwo, że w II kwartale tempo wzrostu PKB będzie niższe niż w I – ocenił Ken Peng, ekonomista z BNP Paribas. W I kwartale chińska gospodarka powiększyła się o 7,7 proc. rok do roku. Druga największa gospodarka rozwija się rozczarowująco wolno już od trzech kwartałów, ale rząd w Pekinie wstrzymuje się z działaniami stymulacyjnymi z obawy przed bańką na rynku nieruchomości.

– Teoretycznie, PMI poniżej 50 pkt oznacza, że przemysł w Chinach się kurczy. Ale w praktyce wskaźnik ten w ostatnich 12 miesiącach wynosił średnio 49,8 pkt, a mimo to produkcja przemysłowa rosła w tym czasie w rocznym tempie 9,5 proc. – uspokaja Mark Williams z Capital Economics.

[email protected]

Opinie

Robert Nejman, dyrektor inwestycyjny AgioFunds TFI

Wydaje się, że istnieje powszechna świadomość dotycząca tego, że wiodące indeksy giełdowe wzrosły za szybko. Ciągle też działają mechanizmy, które doprowadziły do tych zwyżek – w największym stopniu w USA i Japonii. Wiemy zatem, że cały ten proces skończy się gwałtowną przeceną. Nie wiemy jednak, kiedy to nastąpi. Obecne spadki są ważnym sygnałem ostrzegawczym. Patrząc na przeszłość, wydaje się, że główne światowe giełdy czeka jeszcze co najmniej jeden test ustanowionych wcześniej szczytów. Trzeba też mieć także na uwadze to, że każde negatywne wiadomości wzmagają nerwowość rynków.

Marcin Mierzwa, zastępca dyrektora biura maklerskiego Alior Banku

Obecnie jest zdecydowanie za wcześnie, aby mówić o zmianie głównego trendu. Zakładam, że na rynki nadeszła długo oczekiwana korekta. Niemniej jednak, później spodziewam się powrotu do trendu wzrostowego. Gwałtowne korekty są bowiem charakterystyczne właśnie dla rynku hossy i niezmiernie rzadko zapowiadają zmianę trendu – gdyby tak było, obserwowalibyśmy zwiększoną dynamikę notowań dopiero w końcowej fazie wyprzedaży. Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem na przyszłość jest więc kontynuacja wzrostu po realizacji pokaźnych przecież zysków. Jeśli zaś chodzi o wpływ wspomnianej korekty na warszawski parkiet, spodziewam się stonowanej reakcji polskich inwestorów.

Krzysztof Stupnicki, prezes zarządu Amplico TFI

Niekorzystne dane z Chin oraz ujawnienie protokołu FOMC, zgodnie z którym QE3 może być ograniczone jeszcze w tym roku, zainicjowały oczekiwaną przez inwestorów korektę. Zdecydowanie większy zasięg przybrała ona na rynkach rozwiniętych, jak Stany Zjednoczone czy Japonia. Niemniej jednak, w ramach pewnej „solidarności" rynków kapitałowych inwestorzy postanowili sprzedać akcje także na innych giełdach, w tym na GPW, na których zwyżki w ciągu tego roku były relatywnie niskie lub nie było ich wcale. Tendencje korekcyjne utrzymają się zapewne aż do chwili, kiedy nadziei inwestorom dodadzą dane makroekonomiczne lub wypowiedzi szefów banków centralnych.

Ryszard Rusak, zarządzający w Union Investment TFI

W tym roku indeks Nikkei urósł o ponad 50 proc. S&P 500 zyskał 16 proc, DAX natomiast znalazł się na poziomie o?9?proc. wyższym w porównaniu z początkiem stycznia. W tym też kontekście należy odczytywać obecne spadki na rynkach rozwiniętych – są one w głównej mierze związane z?dokonywaną przez inwestorów realizacją zysków. Nie musi to jednak wcale oznaczać zakończenia ruchu wzrostowego, który cały czas jest głównym kierunkiem notowań. Nieco inaczej może być w przypadku giełdy japońskiej – tu, z racji skali dotychczasowych wzrostów, korekta może być nieco głębsza i trwalsza. Co do zasady jednak w nieodległej przyszłości nie można wykluczyć kontynuacji pozytywnych tendencji.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?