Podczas gdy styczeń przyniósł zdecydowane rozczarowanie posiadaczom akcji (zamiast tradycyjnego „efektu stycznia”, na rynku mieliśmy huśtawkę nastrojów), to luty nie dał odpowiedzi na pytanie, czy owo styczniowe rozczarowanie było dopiero wstępem do realizacji negatywnego scenariusza, czy może jedynie przejściową zadyszką w ramach hossy. Hossy, która trwa już dwa lata (18 lutego przypadła rocznica ustanowienia dna bessy w 2009 r.).
[srodtytul]Granice wyznaczył styczeń[/srodtytul]
Odpowiedzi na te pytania nie uzyskali zwolennicy analizy technicznej. WIG spędził cały luty na balansowaniu pomiędzy ukształtowanymi w styczniu krótkoterminowymi poziomami wsparcia i oporu. Początek miesiąca zapowiadał się co prawda w miarę optymistycznie, ale zwyżka szybko okazała się zbyt rachityczna, aby umożliwić atak na styczniowy szczyt (48 371 pkt). Z kolei pod koniec lutego indeks niebezpiecznie zbliżył się do styczniowego dołka (46 416 pkt), ale i ta bariera nie została przebita. Styczniowe status quo zostało utrzymane.
Jeśli spojrzymy na styczniowo-lutową stabilizację w szerszym kontekście, to szybko można stwierdzić, że tak uporczywa równowaga sił na GPW nie zdarzała się w przeszłości często. Dystans pomiędzy maksymalnym i minimalnym poziomem WIG w obu tych miesiącach to zaledwie 5,2 proc. Z naszych obliczeń wynika, że poprzednio z tak niewielką zmiennością notowań w perspektywie dwóch kolejnych miesięcy mieliśmy do czynienia jeszcze latem 2004 r.
Można przy tym zwrócić uwagę, że choć stabilizacja kursów w ostatnich dwóch miesiącach stała się wyjątkowo uporczywa, to jednak jej pierwsze oznaki było widać już znacznie wcześniej. Dzisiaj jasne jest, że WIG w trendzie bocznym utknął jeszcze w listopadzie ub.r. i w tym stanie tkwi do teraz. Wspomnianą styczniowo-lutową stabilizację można wobec tego interpretować jako kontynuację, a jednocześnie zawężenie trendu bocznego trwającego od późnej jesieni. Świadczą o tym kolejne statystyki. Dystans między styczniowym maksimum a minimami z listopada i wcześniej z października ub.r. wynosi 7,8 proc., czyli tylko nieco więcej niż wspomniane wcześniej 5,2 proc. Z kolei owe 7,8 proc. – czyli rozpiętość wahań w ostatnich 5?miesiącach – okazuje się rekordowo małą liczbą w całej historii GPW. Innymi słowy, nigdy wcześniej w dziejach WIG nie zanotowano pięciu kolejnych miesięcy o tak niskiej zmienności notowań. Dotąd najniższą wartością tego wskaźnika było 11,6 proc. w styczniu 2005 r.