Przybywa chętnych na zakłady o poziom WIG20

W ubiegłym tygodniu w ciągu niespełna trzech sesji liczba otwartych pozycji na wrześniowej serii kontraktów terminowych na WIG20 wzrosła o 20 proc. Co to oznacza? Oto krótki elementarz rynku futures

Aktualizacja: 13.02.2017 00:48 Publikacja: 17.08.2012 14:00

Przybywa chętnych na zakłady o poziom WIG20

Foto: GG Parkiet

Gdy spotykają się dwie osoby, z których jedna twierdzi, że indeks giełdowy spadnie, a druga – że wzrośnie, to dochodzi do sytuacji różnicy w oczekiwaniach. Gdy obie osoby są na tyle pewne swego, że godzą się wystawić kapitał na ryzyko, zawierają formę zakładu obowiązującego przez ustalony czas – kontrakt terminowy. Ustalają ponadto poziom graniczny, względem którego później ten zakład będzie rozliczony. Jeśli na koniec umówionego okresu indeks będzie powyżej poziomu granicznego, wygra osoba obstawiająca wzrost. Gdy indeks będzie poniżej, wygra osoba obstawiająca spadek.

Osoba twierdząca, że rynek wzrośnie, zajmuje długą pozycję, a osoba pewna spadków zajmuje pozycję krótką. Na rynku prywatnym wszelkie cechy takiego kontraktu (czas trwania, wielkość itp.) są ustalane przez osoby taki kontrakt zawierające. Na rynku giełdowym wszystko jest ustalone i znajduje się w specyfikacji kontraktu. Wszystko poza jednym – ceną, po której kontrakt jest zawierany, czyli wspomnianą wartością graniczną. Fakt, że wielkość kontraktu jest standaryzowana, sprawia, iż mamy pewność, że wielkość zawieranych kontraktów jest taka sama. Na rynku prywatnym informacja o ilości kontraktów terminowych niewiele mówi, gdyż każdy może mieć inną wartość. Na rynku giełdowym, ilość zawartych kontraktów jest już informacją, gdyż odnosi się do równych jednostek. Z tego względu LOP można utożsamiać z ilością kapitału zaangażowanego na rynku.

Zawarcie wspomnianego zakładu przy wykorzystaniu kontraktów terminowych futures notowanych na warszawskim parkiecie, czyli zajęcie przez dwie osoby przeciwnych pozycji na rynku, oznacza powstanie jednego kontraktu. Giełda na bieżąco podaje aktualną liczbę otwartych kontraktów. Od wielu miesięcy LOP na najpłynniejszej serii kontraktów terminowych na WIG20 oscyluje wokół wartości 100 tys. Raz to jest nieco mniej, a raz nieco więcej. Rekordową wartość LOP na jednej serii zanotowano 21 lutego, gdy na koniec dnia wyniosła ona ponad 128 tys. Obecnie jest to 97 tys.

Klasycznie przyjmuje się, że wzrost LOP, podobnie jak wzrost wartości obrotu, jest elementem potwierdzającym aktualny ruch cen. Jeśli zatem mamy do czynienia z trendem wzrostowym, a LOP rośnie, to jest szansa na to, że ten wzrost będzie kontynuowany. Gdy zaś ceny rosną, ale w tym czasie LOP spada, to może być wskazówka, że zwyżka ma tylko tymczasowy charakter. Podobne wnioski dotyczą ruchów spadkowych. Gdy ceny spadają, a LOP rośnie, to tendencja ma szansę potrwać, ale gdy podczas przeceny spada liczba kontraktów, to jest to sygnał, że potencjał ruchu maleje.

Rzeczywistość jest niestety bardziej skomplikowana. Opisane wyżej zależności mają miejsce w sytuacji, gdy mowa jest o kilkutygodniowych czy kilkumiesięcznych ruchach cen. W krótkim terminie może pojawić się wiele odstępstw. W związku z tym zmiany LOP zawsze będą jedynie czynnikiem sugerującym, ale nigdy samodzielnie nie będą podstawą do podejmowania decyzji na rynku. Decyzje zawsze podejmowane są na bazie zmian cen.

Jednym ze wspomnianych odstępstw jest zachowanie LOP w czasie ustabilizowania się cen. Gdy na rynku panuje konsolidacja, a w tym samym czasie rośnie LOP, to jest to wskazówką przemawiającą za tym, że bezruch cenowy nie oznacza wcale braku zainteresowania spekulacją. Wzrost LOP sam w sobie oznacza, że na rynku pojawia się nowy kapitał, co w najprostszym tłumaczeniu jest przejawem powiększającej się polaryzacji oczekiwań co do ruchu cen. Gdy ma to miejsce w czasie konsolidacji, można liczyć na dynamiczne wybicie. LOP nie jest jednak wskazówką co do kierunku tego wybicia.

Wspomniany wzrost polaryzacji oczekiwań (wyraźny wzrost LOP) występuje także w chwilach, gdy w ramach aktualnego ruchu ceny zbliżają się do ważnego poziomu z punktu widzenia analizy technicznej, który potencjalnie może zatrzymać ten ruch. Z jednej strony na rynku angażują się ci, którzy sądzą, że tendencja będzie utrzymana, a z drugiej pojawiają się sceptycy, którzy zakładają, że ceny zmienią kierunek. Tu także można liczyć na to, że rozstrzygnięcie sprawy kierunku ruchu cen skutkować będzie wyraźną zmianę poziomu notowań.

Zazwyczaj sytuacja, gdy LOP osiąga wysokie wartości lub w krótkim czasie szybko narasta, kończy się ruchem cen, któremu towarzyszy spadek LOP. Nie każdy spadek LOP automatycznie musi oznaczać krótkotrwałość zmiany wycen na rynku. Gdy LOP spada po wybiciu z konsolidacji, to jest to sytuacja normalna, gdyż z rynku wycofują się ci, którzy źle obstawili kierunek wybicia. Gdy LOP spada po oddaleniu się od poziomu, który chwilowo podniósł polaryzację oczekiwań, to także jest to wynikiem ewakuacji tych, którzy znaleźli się po złej stronie rynku. W obu przypadkach ruch cen, któremu towarzyszy spadek LOP, może być dynamiczny, ale jest krótki, po którym następuje korekta, a po niej powrót do zainicjowanej tendencji, ale tym razem już z potwierdzeniem zmianą ilości kontraktów.

Zmiany LOP przedstawiają zmiany ilości zaangażowanego na rynku kapitału. Wzrost ilości kontraktów jest wskazówką, że strona aktywna, która pcha ceny, jest pewna swego i zyskuje kolejnych zwolenników. Wzrost LOP jest możliwy, gdy nadal jest wielu takich, którzy w aktualną tendencję nie wierzą i także angażują kapitał. Trendy kończą się często wtedy, gdy kapitał przeciwników tendencji staje się wyraźnie mniejszy. Gdy więc w ramach trendu, który był potwierdzony wzrostem LOP, pojawia się faza dynamicznego przyspieszenia ruchu cen, ale przy spadku LOP, to może to być wskazówka dla spekulantów, że potencjał ruchu wyczerpuje się.

[email protected]

Jak odczytać zachowanie rynku futures?

Rosnąca silnie LOP wskazuje na to, że w krótkim czasie pojawił się duży kapitał, który liczy na kontynuację wzrostu, ale także mamy do czynienia z porównywalną ilością kapitału oczekującego zakończenia ruchu. Dynamika zmiany LOP jest duża, a więc można domniemywać, że nie jest to zwykłe potwierdzenie tendencji. Ma to miejsce w sytuacji, gdy indeks WIG20 zbliża się do ważnego poziomu z punktu widzenia analizy technicznej. Jest nim okolica wcześniej kreślonych szczytów. W tych okolicach potencjalnie wzrost może się zatrzymać. Zmiana LOP nie daje odpowiedzi na pytanie, która strona wygra. Sygnalizuje jednak, że skoro tak znaczący kapitał pojawił się w związku z tym oporem, to, gdy sprawa zostanie rozstrzygnięta (ceny się od tej strefy odbiją albo ją pokonają), podobnej wielkości kapitał będzie prawdopodobnie wycofywał się z rynku. To miałoby zdynamizować ruch. Uciekający kapitał wspiera aktualne zmiany na rynku.

Pytania do Pawła Cymcyka, menedżera komunikacji inwestycyjnej w ING TFI

LOP?na kontraktach rośnie, indeksy też. Co więc czeka inwestorów w najbliższych tygodniach?

Nadchodząca druga połowa sierpnia powinna przebiegać w spokojnej atmosferze niewielkiej korekty ostatniego wzrostu, ponieważ w tym czasie nie będzie już żadnych przełomowych danych makro, a element polityczny będzie odpoczywał na wakacjach. I choć we wrześniu lato będzie się kończyć, to temperatura na rynkach właśnie wtedy zacznie rosnąć. Rynki będą szukały konkretów w istnej lawinie wydarzeń. Najpierw 30 i 31 sierpnia będzie konferencja FED w Jackson Hole, gdzie część gracy chce usłyszeć o kolejnym programie QE. Następnie już 6 września odbędzie się konferencja EBC i znów padną pytania o determinacje banku w ratowaniu strefy euro. Kilka dni później, 12 września, losy strefy euro będą ważyły się po raz drugi, ponieważ wtedy Trybunał Konstytucyjny w Niemczech ma wypowiedzieć się o konstytucyjności niemieckiego udziału w funduszu ESM. Jest bardziej niż oczywiste, że wszystkie decyzje poza całkowitą legalnością będą odebrane przez rynki akcji i długu z dużą nerwowością, bo bez niemieckiego prawie 50-proc. udziału wszystkie fundusze ratunkowe (EFSF, EFM) po prostu nie mają racji bytu. Na dokładkę dokładnie za miesiąc, bo 15 września przypada czwarta rocznica upadku Lehman Brothers i mimo upływu czasu wciąż nie widać końca kryzysu. Jedyne, co się zmienia, to jego forma. Zaczęło się od amerykańskiego rynku nieruchomości, potem były problemy przedsiębiorstw finansowych, a teraz problemem jest zadłużenie państw, które dziś najlepiej widać na przykładzie Hiszpanii i Włoch.

Czy ewentualne kolejne stymulacje gospodarek odniosą skutek?

Zakończone właśnie XXX Letnie Igrzyska Olimpijskie pokazały, że na arenie sportowej dominują Amerykanie, Chińczycy i Brytyjczycy. Gdyby do podobnej do olimpijskiej rywalizacji musiały stanąć poszczególne gospodarki, nie byłoby mowy o żadnych rekordach, bo byłby to wyścig słabeuszy, z których niemal wszyscy zostaliby zdyskwalifikowani za stosowanie dopingu. Od igrzysk w Pekinie w 2008 roku działania banków centralnych na całym świecie polegały na sterydowym stymulowaniu ekonomii poprzez dodruk gotówki. Patrząc z perspektywy ostatnich czterech lat efekty tej stymulacji są co najwyżej niewielkie, ponieważ w USA wzrost PKB w II kwartale 2012 roku sięgnął tylko 1,5 proc., chińskie dane o produkcji i eksporcie sugerują wyraźne hamowanie, a w Europie indeksy PMI od kilku miesięcy utrzymują się poniżej granicy 50 pkt, wskazując na nieuchronność wystąpienia płytkiej recesji w 2012 roku. To wszystko po prawie czterech latach od oficjalnego rozpoczęcia kryzysu finansowego i kilku bilionach dolarów wpompowanych w tryby światowego systemu gospodarczego.

Fundamenty gospodarcze to jedno, a zachowania rynków to zupełnie co innego?

Ostatnie dwa miesiące wzrostu zdają się bazować na nadziei na miękkie lądowanie chińskiej gospodarki dzięki rządowej stymulacji, przekonaniu o długoterminowo atrakcyjnych wycenach oraz oczywiście zaufaniu pokładanym w europejskich politykach, a zwłaszcza Europejskim Banku Centralnym. Ten ostatni słowami Mario Draghiego wysyła najwięcej sprzecznych sygnałów. Jeszcze pod koniec lipca rynkową euforię wywołały słowa o wizji podjęcia wszelkich niezbędnych kroków, by już na początku sierpnia na oficjalnej konferencji EBC nie usłyszeć żadnych konkretów i jedynie mgliste obietnice prac nad możliwymi rozwiązaniami.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?