Trzydniową konferencję, bogato reprezentowaną przez biura maklerskie, giełdę, Komisję Nadzoru Finansowego TFI, OFE i urzędników, od mocnego akcentu rozpoczął prof. Marek Góry, współtwórca systemu emerytalnego. – Ze względu na sytuację demograficzną nie ma co liczyć na realne zyski na rynkach kapitałowych w długim terminie – powiedział. W kolejnych panelach, pomimo starań ich uczestników, o optymizm też było niezmiernie trudno. Słowo „kryzys" odmieniało się tu przez wszystkie przypadki (i to pomimo rosnących indeksów giełdowych).
Waldemar Markiewicz, szef Izby Domów Maklerskich, mówił o fatalnej kondycji krajowych biur maklerskich. I nie chodziło tylko o aktywność drobnych inwestorów (a raczej jej brak) czy zanikającą płynność na parkiecie. Zwrócił uwagę, że w ubiegłym roku branża poniosła straty na podstawowej działalności, czyli przekazywaniu zleceń na giełdę. Stąd postulat o obniżeniu opłat przez giełdę i przede wszystkim Krajowy Depozyt Papierów Wartościowych. Postulował też o skróceniu sesji na giełdzie, co najmniej o 1 godzinę. Obawy gospodarza podzielali w części oficjalnej, ale i również w kuluarowych rozmowach szefowie innych biur maklerskich. Padały mocne słowa o umieraniu branży i całego polskiego rynku kapitałowego. Chodzi na przykład o wypieraniu krajowych maklerów przez zdalnych, zagranicznych brokerów (dowód – udziały w obrotach akcjami na GPW). Sporo obaw budzi nowy system giełdowy UTP, który dopuści na parkiet szybkie maszyny (zwłaszcza z zagranicy) nastawione tylko na krótkoterminowe spekulacje.
- To krajowe, a nie wypierające nas, skupiające się na dużych ofertach, zagraniczne biura maklerskie dbają przecież o rozwój polskiej gospodarki, pomagając mniejszych firmom pozyskać kapitał na rozwój. Jeśli ich nie będzie, wszyscy to odczujemy – alarmowali.
Przy tej okazji dostało się Pawłowi Tamborskiemu, wiceministrowi skarbu – za np. wybór na doradcę prywatyzacyjnego dużego globalnego banku, który analizuje polski rynek oczyma trzech analityków ... z oddziału w Moskwie. Ten szybko się jednak odwdzięczył. Wyraził nadzieję, że ktoś (jakieś biuro maklerskie) w końcu poniesie konsekwencje psucia rynku, jeśli chodzi np. o wprowadzenie spółki na giełdę, która zaraz po debiucie, odwołując na przykład prognozy finansowe, zrujnowała reputację, wartość akcji i inwestorów (na razie szykują się batalie giełdowe w przypadku władz takich emitentów, np. odzieżowego Solara, ze strony instytucji finansowych).
Przedstawiciel resortu finansów skarżył się na „biegunkę implementacji unijnych przepisów". Przedstawiciel KNF zauważył natomiast, że nikt na polskim rynku (a szczególnie biura maklerskie) nie jest szczególnie zainteresowany opiniowaniem zmieniających się przepisów w ramach konsultacji społecznych. Instytucje skarżyły się natomiast na „nadgorliwość" regulatora.