Zgodnie z prawem wszystkie notowane na giełdzie spółki mają obowiązek publikacji raportów okresowych i bieżących. Wywiady dla mediów, prognozy na kolejne kwartały, konferencje wynikowe czy czaty inwestorskie są już dobrowolne. I ta dobrowolność sprawia, że nie wszyscy emitenci są na tyle zmotywowani, by z tej możliwości korzystać.
Indywidualny mało ważny
Kiedy poprosiliśmy analityków o wskazanie spółek, które nie publikują nic oprócz obowiązkowych raportów, ci wskazali m.in. Synthos. Zdaniem jednego z analityków, na tle innych blue chips to właśnie producent kauczuku wypada najgorzej. Na stronie internetowej spółki możemy przeczytać, że Synthos nie zgadza się z szeregiem „Dobrych praktyk spółek notowanych na GPW". Firma rezygnuje m.in. z uzasadniania projektów uchwał walnego zgromadzenia czy zabrania uczestnictwa przedstawicielom mediów w WZA. Doniesienia mediów na temat spółki i jej planów w większości ograniczają się do analizy obowiązkowych komunikatów. Co ciekawe, inne spółki z WIG20 również nie wypadają zbyt dobrze. Wyróżniają się PGE, TP, Bank Handlowy i PGNiG, a nawet PKO BP i PKN Orlen.
– Głównym grzechem jest niedostrzeganie inwestorów indywidualnych – zaznacza Łukasz Porębski, wiceprezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych, i dodaje: – Oczywiście komunikują się z rynkiem, bo wiedzą, że tego wymaga obecność na giełdzie, zwłaszcza w przypadku blue chips, ale zdaje się, że w poszukiwaniu dużych giełdowych graczy, zapominają o indywidualnych akcjonariuszach i spotkaniach z nimi.
Na korzyść dużych spółek przemawia jednak fakt, że mają one duże pokrycie analityczne i to właśnie analitycy, a nie zarząd, są źródłem informacji dla inwestorów. Porębski zwraca uwagę, że nie zawsze interesy analityków i inwestorów są zbieżne, co powoduje, że to, co dla analityków jest zupełnie zbędne, dla inwestorów może mieć kluczowe znaczenie przy podejmowaniu decyzji o zakupie bądź sprzedaży walorów.
Biznes, nie słowa
Dużego pokrycia analitycznego nie mają jednak mniejsi emitenci, a ich niechęć do dzielenia się dodatkowymi informacjami ogranicza możliwości dotarcia do informacji przez inwestorów. Wyróżnia się m.in. Farmacol, który jeszcze do lipca kierowany był przez Andrzeja Smugę. W sieci na próżno szukać wywiadów z prezesem, a dane dostarczają przede wszystkim dość rzadko publikowane raporty i rekomendacje analityków, którzy raz na jakiś czas przypomną sobie o spółce. Na brak kontaktu narzekają nie tylko inwestorzy i dziennikarze, ale również analitycy chcący przeanalizować sytuację spółki. Podobnie sytuacja przedstawia się w Famurze, który ogranicza aktywność w mediach. Zarząd tłumaczy, że woli robić niż mówić, a częste rozjazdy powodują, że kontakt jest dodatkowo utrudniony. Poza tym spółka boi się kar i ogranicza się do publikowania jedynie obowiązkowych informacji. O żadnych prognozach nie ma mowy. Kolejny ciekawy przypadek do Eko Export.