Eko Export jest niewielką spółką (ubiegłoroczne obroty sięgnęły niespełna 12 mln zł) i próżno szukać dla niej rekomendacji analityków. Mimo to jest w tym roku prawdziwym przebojem na warszawskiej giełdzie. Cena jej akcji skoczyła od stycznia o prawie 150 proc., podczas gdy indeks szerokiego rynku wzrósł w tym czasie tylko o około 3 proc. Spółka, której początki sięgają 2003 r., w pierwszym okresie sama musiała zabiegać o klientów. Dziś role się odwróciły – to światowe koncerny pukają do drzwi fabryki w Bielsku-Białej, a największe globalne firmy badawcze wymieniają polską spółkę wśród głównych graczy na światowym rynku mikrosfery.
Niszowy rynek
Eko Export działa na niszowym rynku mikrosfer. Mikrosfera to drobiny krzemianowo-glinowe wypełnione dwutlenkiem węgla i azotem, powstające w wyniku spalania węgla kamiennego w elektrowniach starej generacji. Praca Eko Exportu nie ogranicza się do zebrania tych pozostałości. Popiół transportowany jest do specjalnych zbiorników wodnych, by mikrosfera wypłynęła na powierzchnię. Wyłowiony z wody surowiec kierowany jest następnie do komory ociekowej, gdzie traci nadmiar wody. Po odpowiednio długim leżakowaniu mikrosfery pakowane są do worków i w tej formie sprzedawane do dalszej przeróbki. Produkt ten wykorzystywany jest w różnych branżach przemysłu, bo jest odporny na wysoką temperaturę i stanowi dobrą izolację termiczną oraz akustyczną. Z mikrosfery korzysta m.in. przemysł samochodowy, energetyczny, budownictwo, producenci tworzyw sztucznych, łodzi czy ceramiki. Jednak najbardziej pożądanym klientem jest branża wydobywcza ropy naftowej i gazu i z tej właśnie grupy odbiorców płyną ostatnio dobre wieści dla polskiej spółki.
Pod koniec sierpnia polską fabrykę odwiedzili przedstawiciele norweskiego koncernu wydobywczego Elkem, który tnąc koszty zrezygnował z polskiego surowca, a zamawiał go głównie w Chinach, Indiach i w Rosji. Okazało się jednak, że jakość pozostawiała wiele do życzenia i dlatego po dwóch latach przerwy znów zgłosili się do Eko Exportu. Są duże szanse na to, że już w przyszłym roku zamówią w Polsce duże ilości mikrosfery. Decyzja w tej sprawie ma zapaść do końca października. W międzyczasie, 23 września do Bielska-Białej w poszukiwaniu dobrego surowca przyjadą przedstawiciele Halliburtona, jednej z największych na świecie firm świadczących usługi związane z obsługą pól naftowych.
Wielkie nadzieje spółka pokłada ponadto w sprzedaży do Stanów Zjednoczonych, które są dziś największym rynkiem zbytu dla producentów mikrosfery. Firma ma już stałego partnera w tym kraju, za pośrednictwem którego realizuje sprzedaż. W I półroczu aż 42 proc. produkcji (tonażowo) Eko Exportu trafiło właśnie na tamten rynek.
Duże ryzyko
– Powtórzenie wyników finansowych z roku ubiegłego to byłaby klęska. My musimy je poprawiać – zwykł mawiać Zbigniew Bokun, dyrektor ds. rozwoju biznesu i współzałożyciel Eko Exportu, niemal zawsze, gdy „Parkiet" pyta go o dalsze plany rozwoju firmy. I faktycznie plan na ten rok jest ambitny. Spółka chce wypracować 45 mln zł przychodów i 16,6 mln zł zysku netto, podczas gdy przed rokiem z powodu problemów z dostępem do surowca miała tylko 11,72 mln zł przychodów i 1,8 mln zł straty netto. To rozbudziło nadzieje inwestorów na dalsze zwyżki cen akcji Eko Exportu.