Optymizm w pełni
Zapytaliśmy ekspertów o scenariusze hossy. – Kluczowy dla kontynuacji hossy na warszawskim parkiecie był miniony miesiąc, który przyniósł wyraźny wzrost. WIG wybił się powyżej maksimów z 2011 r., docierając do rejonów, jakich nie notowaliśmy od 2008 r. – mówi Przemysław Gerschmann, BM Deutsche Bank PBC i dodaje: – Zachowanie rynku świadczy o sile i możliwości kontynuacji wzrostu. Równie korzystnie wygląda sytuacja w sektorze krajowych blue chips, którą najlepiej obrazuje indeks WIG20TR. Wskaźnik ten przebił szczyty z 2011 r. i lokalne maksima ze stycznia 2013 r. Obecnie na tych poziomach jest mocne wsparcie dla dalszego wzrostu.
– Pozytywnie należy oceniać zdecydowane pokonanie w ostatnim czasie przez WIG bariery 50 tys. pkt. To poprzedni szczyt ustanowiony w II kwartale 2011 r. oraz początek dramatycznych spadków z 2008 r. Pokonanie tego poziomu otwiera drogę do powrotu na szczyt z 2007 r. Wyrównanie poziomu z 2007 r. na WIG wydaje się naturalnym kierunkiem w obecnej hossie – ocenia Jarosław Lis, zarządzający BPH TFI.
Dodatkowo według ekspertów w czasie najbliższych 3–5 lat warunki makroekonomiczne powinny być sprzyjające inwestycjom. – Właśnie wchodzimy w okres, jaki mieliśmy w latach 2004–2007 czy wcześniej 1994–1998. Mimo tego, że teraz mamy inną gospodarkę, to wydaje się, iż znowu wchodzimy w cykl wzrostu gospodarczego w Europie, a w szczególności w Europie Centralnej – mówi Piotr Chudzik.
Jednak zdaniem Marcina Materny, dopiero rozpoczęcie cyklu podwyżek stóp procentowych (w przyszłym roku) może być sygnałem, że hossa wchodzi w dojrzałą fazę. – Wszystko jednak zależy od koniunktury gospodarczej. Wzrost PKB czy produkcji przemysłowej przełoży się na zyski w skali, która jeszcze nie jest w prognozach inwestorów (podobnie było w latach 2004–2007), co dodatkowo będzie paliwem hossy. Spółki, które teraz wydają się stosunkowo drogie, już takie mogą nie być na bazie wyników np. 2015 roku – mówi ekspert Millennium DM.
Uwaga na korektę
Z kolei Jarosław Niedzielewski, pomimo wielu optymistycznych informacji, zaleca inwestorom cierpliwość. – Scenariusz hossy rozegra się bez hiperbolicznego wzrostu i gwałtownego załamania. Główny trend na światowych rynkach akcji będzie uzależniony od amerykańskich indeksów, które powinny w przyszłym roku, wzorem lat 1994 czy 2004, wejść w fazę bocznej korekty trwającej około trzech kwartałów. Uspokojenie dynamiki zmian indeksów akcji powinno dać wystarczająco dużo czasu gospodarce i spółkom, żeby fundamenty mogły dogonić wyśrubowane oczekiwania inwestorów. Dlatego uważam, że dotychczasowa hossa nie skończy się szybko i spektakularnie, ale przystanie na chwilę budując podwaliny pod kolejną falę wzrostu w 2015 r. – mówi dyrektor inwestycyjny Investors TFI .
O ile mogą wzrosnąć indeksy? – Wciąż do pobicia mamy szczyt z 2007 r. Zazwyczaj hossa trwa jeszcze przez jakiś czas po przebiciu poprzednich maksimów – mówi Marcin Materna.