„Niektórzy analitycy twierdzą, że ceny na rynkach przez większość czasu poruszają się tak, jak pijani marynarze po porcie. Ci sami analitycy powiedzieliby pewnie, że między przeszłymi i przyszłymi cenami nie występuje korelacja. Ja nie do końca zgadzam się z tymi tezami. Uważam, że aktualne notowania mają wpływ na te przyszłe" – pisze w swojej książce „Sekrety tradingu krótkoterminowego" Larry Williams, słynny amerykański inwestor. Jego zdaniem rynki cechuje powtarzalność, którą można wykorzystać podczas podejmowania inwestycji. W dzisiejszym artykule opiszemy kilka rynkowych prawidłowości, które potwierdzają tezy słynnego inwestora.
Charakterystyka cykli
Cykliczność rynków giełdowych nie jest nowym odkryciem. Na jej temat napisano już mnóstwo książek i artykułów. Badania empiryczne wykazały istnienie wielu mniej lub bardziej stałych zależności, które mają pewne cechy osobliwe. W znanej książce „Cykle giełdowe" autorstwa Jake'a Bernsteina czytamy, że cenowe wzorce mają kilka charakterystycznych właściwości. Chodzi o powtarzalność, przewidywalność i harmonię.
Istotny jest również fakt, że cykle można podzielić na długo-, średnio- i krótkoterminowe. Zdaniem Bernsteina te pierwsze trwają przynajmniej rok, drugie od trzech miesięcy do 12, a trzecie krócej niż kwartał. Do tego ostatniego podziału dodać należy również ultrakrótki termin, który obejmuje zmiany dzienne i krótsze. To właśnie na podstawie takich cykli cytowany na wstępie inwestor zbudował swoje przekonanie na temat korelacji zmian notowań.
Powtarzalne układy
Na poparcie swoich tez Larry Williams zaprezentował m.in. dane dla niemieckiego indeksu DAX dla okresu od 1998 r. do połowy 2011 r. Z jego analizy wynika, że gdybyśmy kupowali (np. ETF na ten indeks) na otwarciu sesji po każdym dniu spadkowym i zamykalibyśmy pozycję na koniec dnia, to wykonalibyśmy 1591 transakcji, z czego 52 proc. dałoby zysk, a łączna strata takiej strategii sięgnęłaby aż 60 558 dolarów. Jeśli natomiast kupowalibyśmy po dwóch spadkowych sesjach z rzędu, to zawarlibyśmy 724 transakcje ze skutecznością 52,2 proc. i stratą wynoszącą 1568 dolarów. Inwestorzy bardziej cierpliwi, którzy czekaliby na trzy spadkowe dni z rzędu i kupowali na otwarciu kolejnej sesji, zawarliby 344 transakcje ze skutecznością 55 proc. i zyskiem 25 295 dolarów. Williams podaje jeszcze więcej ciekawych statystyk. Okazuje się, że kupowanie tylko we wtorki, czwartki i piątki, pod warunkiem, że wcześniej wystąpiła seria trzech spadkowych sesji, dałoby 204 transakcje, 58-proc. skuteczność i zysk 44 795 dolarów. Słynny inwestor przekonuje, że takich zależności jest więcej na różnych rynkach, co pokazuje, że warto badać cykliczne korelacje w bardzo krótkich odstępach czasu.
Warto w tym miejscu dodać, że Krzysztof Borowski, prof. SGH, który często gości z komentarzami na łamach „Parkietu", badał w zeszłym roku zyskowność strategii inwestycyjnych, które zakładają kupno portfela akcji replikującego dany indeks giełdowy na koniec danej sesji i jego sprzedaż na otwarciu sesji kolejnej. Celem badania było wykazanie, że rynki wykazują nieefektywność nawet w tak krótkich terminach. Borowski przebadał aż 15 indeksów, m.in. Nikkei, CAC 40 i WIG. Okazało się, że dla 11 rynków przynajmniej raz w tygodniu (np. z poniedziałku na wtorek lub w weekend) strategia trzymania akcji przez noc dawała statystycznie istotną przewagę. W najlepszym przypadku średnia nominalna stopa zwrotu wyniosła 7,8 proc. (tyle średnio można było zarobić w ciągu roku, konsekwentnie inwestując według założeń strategii).