Nadchodzą sądne dni dla banków z kredytami we frankach

We wtorek może zostać zaprezentowana ostateczna wersja ustawy przewalutowującej kredyty frankowe. Rynek częściowo wycenia jej koszt, ale w razie pozytywnego dla banków wariantu zwyżka kursów nie będzie duża.

Publikacja: 07.06.2016 14:00

Nadchodzą sądne dni dla banków z kredytami we frankach

Foto: Bloomberg

Najbliższe dni mogą być decydujące dla banków mocno zaangażowanych w kredyty frankowe – politycy zamierzają przedstawić ostateczną wersję projektu ustawy restrukturyzującej tego typu kredyty.

Kilka możliwych wersji

Według Marka Magierowskiego, dyrektora biura prasowego w Kancelarii Prezydenta RP, w poniedziałek prace nad prezydenckim projektem ustawy miał zakończyć zespół ekspertów, we wtorek zaś ma się odbyć prezentacja sugestii i konkluzji. Z kolei w środę lub czwartek ma zostać przeprowadzona debata pod auspicjami Kancelarii Prezydenta, czyli coś w rodzaju „ostatniego wysłuchania stron". Propozycji i projektów było już kilka i nic z nich nie wyszło, ale tym razem proces może być bardziej zaawansowany, bo prezydencka kancelaria liczy, że tym razem projekt ustawy zostanie skierowany do Sejmu najprawdopodobniej do końca czerwca.

Pojawiają się jednak sprzeczne doniesienia na temat sposobu przewalutowania. Kilka dni temu „Gazeta Wyborcza" twierdziła, że najnowszy projekt zakłada przeprowadzenie tej operacji po kursie z dnia zaciągnięcia kredytu. Z kolei Sławomir Horbaczewski, członek pracującego nad ustawą prezydenckiego zespołu ekspertów, poinformował, że ostateczne rozwiązanie powinno się opierać na koncepcji kursu sprawiedliwego. Problem w tym, że koszt dla banków byłby w obu przypadkach zdecydowanie różny: sięgający w pierwszym wariancie około 25–30 mld zł (gdyby tylko banki miały go ponieść), do nawet 60 mld zł w drugim przypadku (tu kolejne dziesiątki miliardów złotych kosztów poniosłoby państwo).

Eksperci mają jednak obawy, że również najbliższy projekt może nie zyskać aprobaty i saga z przewalutowaniem kredytów frankowych będzie jeszcze trwała. Jest też propozycja przedstawiona przez Związek Banków Polskich, która zakłada pomoc tylko dla najbardziej zadłużonych frankowiczów. Banki szacują swój koszt w tej wersji na 1,6–2,7 mld zł.

Frankowa niepewność banków i inwestorów może jeszcze potrwać. W poniedziałek rzecznik finansowy opublikował raport, w którym twierdzi, że waloryzowanie kredytu kursem walut jest niezgodne z przepisami prawa bankowego i kodeksu cywilnego, a właśnie taką konstrukcję ma znaczna część szeroko pojętych kredytów „walutowych". Zdaniem rzecznika również zapisy pozwalające na uznaniowe ustalanie przez banki kursów walut i oprocentowania kredytów naruszają interesy konsumentów.

Ryzyko wciąż duże

Na GPW notowanych jest siedem banków (łącznie z BPH, który trafił w ręce Aliora), których sprawa kredytów frankowych dotyczy w bezpośredni sposób. Na koniec 2015 r. w całym portfelu kredytowym banków hipoteki frankowe największy udział stanowiły w BPH (57 proc.), Millennium (40 proc.) i nienotowanym na giełdzie Raiffeisenie (31 proc.). Sporo ważą też w Getin Noble Banku (prawie 27 proc.) i mBanku (25 proc.). W większości udział frankowych hipotek jest bardzo podobny jak rok temu. Wyjątek stanowi BGŻ BNP Paribas, który po połączeniu odziedziczył po BNP spory portfel i jego udział w połączonej instytucji wynosi teraz nieco ponad 13 proc. W Pekao, który sam nigdy takich kredytów nie udzielał, udział ten wynosi 4 proc. (to efekt przejęcia części BPH w 2007 r.). Poza Bankiem Handlowym i Idea Bankiem, które nie mają frankowych hipotek, w komfortowej sytuacji są Alior (0,6 proc.) i ING BSK (1,8 proc.).

– Pewien koszt restrukturyzacji kredytów frankowych jest już uwzględniony w wycenach banków, według mnie obecnie wyceniany jest mało dotkliwy scenariusz dla banków, który nie podkopuje fundamentów sektora. Rynek na tym etapie powinien podchodzić do wyceny banków, uwzględniając nie tylko poszczególne scenariusze i koszty, ale też prawdopodobieństwo ich realizacji – ocenia Michał Sobolewski, analityk DM BOŚ.

Prezentacja rzeczywiście finalnej wersji projektu ustawy będzie ważna nie tylko dla banków, ale też całej GPW, bo sektor ma 35 proc. udziału w indeksie WIG20 i 27 proc. w WIG. – Gdyby nawet okazało się, że propozycja rozwiązania sprawy frankowej będzie dla banków łagodna, to byłby to i tak tylko jednorazowy impuls dla wzrostu ich notowań, bo perspektywy biznesowe są umiarkowane przy obecnych wycenach. Potencjał do wzrostu notowań banków po przedstawieniu łagodnego rozwiązania jest niewspółmiernie niski w stosunku do możliwej przeceny, gdyby doszło do wprowadzenia bardziej kosztownego sposobu przewalutowania. Zatem relacja potencjalnego zysku do ryzyka jest wciąż dla banków niekorzystna – dodaje Sobolewski.

[email protected]

Optymistyczny zasięg zwyżki

Od lutego ubiegłego roku kurs indeksu WIG-Banki porusza się w trendzie spadkowym. Na wykresie zachowana jest sekwencja coraz niższych lokalnych szczytów i dołków, a średnie kroczące z 50 i 200 sesji skierowane są na południe. W tym kontekście długoterminowa przewaga niedźwiedzi nie podlega dyskusji, ale analitycy dostrzegają w kreskach optymistyczne sygnały. – Wzrostowa kontra z I kwartału nosi znamiona overbalance (duży zasięg korekty – red.). W okresie styczeń–marzec doszło do wybicia sekwencji malejących szczytów, a skala aprecjacji okazała się dużo większa od wcześniejszych wzrostowych korekt. To sprawia, że od początku kwietnia, czyli od tegorocznego szczytu, rozpoczęte spadki otrzymały status korekty tegorocznej zwyżki, a nie impulsu bessy – uważa Piotr Neidek, analityk DM mBanku. Jego zdaniem, dopóki WIG-Banki przebywa powyżej styczniowego denka, dopóty nastawienie wobec sektora powinno być optymistyczne. – Zresztą ostatnio benchmark wyhamował na wysokości 61,8-proc. zniesienia tegorocznej zwyżki, dzięki czemu bycie optymistą nie powinno z technicznego punktu widzenia okazać się błędnym podejściem. Aby jednak zamiast spekulacji odnośnie do zmieniającego się trendu można było wyciągnąć twarde wnioski, wymagane jest wybicie i utrzymanie się indeksu powyżej poziomu 6200 pkt. Jak to się uda, spółki z tego sektora otrzymają sygnał kupna od AT – dodaje Neidek. Z kolei spadek notowań poniżej styczniowego dołka będzie sygnałem kontynuacji bessy. PZ

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?