Czy przecena europejskich banków zagrozi naszym?

Notowania polskich banków w tym roku radzą sobie lepiej niż ich odpowiedników z Europy Zachodniej. Nadal dla wycen krajowych instytucji kluczowe znaczenie będą miały ...

Publikacja: 28.09.2016 14:00

Czy przecena europejskich banków zagrozi naszym?

Foto: Bloomberg

Notowania Deutsche Banku, instytucji mającej aktywa warte połowę niemieckiego rocznego PKB, ustanowiły we wtorek kolejne historyczne minimum. Pociągnęło to w dół notowania innych europejskich banków i branżowy indeks Stoxx Europe 600 spadł do najniższego poziomu od miesiąca. WIG-Banki również tracił, choć korelacja między oboma indeksami ostatnio zmalała.

Na razie niewielki wpływ

– Nastroje inwestorów wobec banków w Europie cały czas mocno wpływają także na notowania banków w Polsce: zwykle zwyżki w Europie oznaczają zwyżki także u nas i odwrotnie – mówi Andrzej Powierża, analityk DM Citi Handlowego. Dodaje, że duży wpływ jak zwykle będzie mieć również ogólne nastawienie inwestorów do rynków rozwijających się, z którym nasza giełda jest mocno skorelowana.

– Spadek notowań europejskich banków może mieć wpływ na kursy akcji banków w Polsce. Poziom cen zagranicznych instytucji finansowych jest elementem wartym uwagi, gdyż tworzy punkt odniesienia do wyceny krajowych banków – dodaje Michał Sobolewski, analityk DM BOŚ.

Zaznacza, że pytanie jednak brzmi: jakie czynniki oddziałują na spadek wycen tamtejszych banków i czy dotyczą również polskich realiów. – Wygląda na to, że tak nie jest, przynajmniej w większości. Powodem spadków europejskich banków jest ich niedokapitalizowanie i gorsza zyskowność z powodu niższych stóp procentowych w strefie euro. U nas wprawdzie też rentowność jest pod presją, ale nasze banki są znacznie lepiej dokapitalizowane, mają aktywa dobrej jakości i ogólnie są w niezłej kondycji – podkreśla.

Eksperci są jednomyślni – głównym problemem przecenianych europejskich banków jest brak kapitału – inwestorzy zastanawiają się, czy banki mają go odpowiednio dużo, aby pokryć ewentualne straty, które w poszczególnych bankach mogą mieć różne przyczyny. O ile w przypadku Deutsche Banku mogą wynikać z kar administracyjnych lub dużej ekspozycji banku na instrumenty pochodne, o tyle w przypadku włoskich kredytodawców, jak Monte Paschi czy UniCredit, powodem strat mogą być złe kredyty. Na razie trudno jednak określić, na ile spadek notowań innych banków w Europie, będących w relatywnie dobrej kondycji, to efekt postrzegania sektora bankowego jako całości, a na ile skutek bezpośrednich obaw inwestorów, że problemy Deutsche Banku czy włoskich instytucji przełożą się na pogorszenie wyników innych przedstawicieli sektora.

Premia się utrzymuje

– Na dłuższą metę jednak znacznie bardziej istotne niż nastroje europejskie są dla polskiego sektora czynniki lokalne, które będą decydować o jego rentowności – podkreśla Powierża. Dodaje, że głównym czynnikiem niepewności jest rozstrzygnięcie w sprawie ustawy frankowej, tego, jakie będą jej koszty dla banków i skutki dla gospodarki. – Poza tym inwestorzy będą zwracać uwagę na to, kto zostanie w październiku nowym szefem Komisji Nadzoru Finansowego, oraz na wymogi kapitałowe mające wpływ na bankowe dywidendy. Wreszcie dochodzą wyniki banków, które powoli, ale się poprawiają – zaznacza.

Zdaniem analityków obecne wyceny polskich banków odpowiadają wartości fundamentalnej (przy założeniu, że regulacje dotyczące hipotek frankowych nie będą dla banków zbyt dotkliwe). Trudno jednak liczyć na duży potencjał do zwyżek.

– Nie jestem już tak pesymistyczny, jak rok temu, bo większość czynników ryzyka jest już uwzględniona w cenach. Wzrost gospodarczy jest niezły, kredyty rosną w jednocyfrowym tempie, ale trudno oczekiwać w tym zakresie znacznego przyspieszania, które mogłoby istotnie pozytywnie wpłynąć na poprawę wyników banków. Poza tym jakość kredytów i koszty ryzyka są już na tyle niskie, że trudno liczyć na znaczną poprawę w tym zakresie, a o podwyżce stóp procentowych na razie nie ma mowy – mówi Sobolewski.

Zaznacza, że problemem nie tyle dla samego biznesu bankowego, ale i dla wycen banków, są wyższe wymogi kapitałowe. – Banki muszą wzmacniać kapitały, przez co spadać będzie ich rentowność. Negatywnie to wpływa również na zdolność do wypłaty dywidend, z którymi sektor był przez lata utożsamiany – dodaje.

W tym roku notowania polskich banków zachowywały się bardzo różnie: od wzrostu ING BSK o jedną trzecią po spadek Getin Noble Banku o jedną czwartą. Inne banki w naszym regionie, czyli czeskie i węgierskie, również radziły sobie dwojako, choć na uwagę zasługuje spory wzrost kursów OTP i Monetii. Banki tureckie były znacznie lepsze (zwyżki o 10–20 proc.), choć duże wahania notowań i sytuacja polityczna w tym kraju powodują, że to aktywa mocno ryzykowne. Najgorzej na tym tle wypadają banki z Europy Zachodniej. Spośród największych instytucji najmniej, bo 8 proc., straciło Erste, zaś najwięcej (84 proc.) Monte Paschi.

Polskie banki wciąż notowane są z premią szczególnie w stosunku do tureckich, ale też środkowoeuropejskich i zachodnioeuropejskich banków (patrząc na wskaźniki C/Z i C/WK). – Uważam, że premia, z jaką wyceniane są polskie banki, powinna się utrzymać. Wprawdzie mocno już spadła, m.in. w efekcie podatku bankowego czy ryzyka frankowego, ale sytuacja polskich banków jest wciąż lepsza niż tych ze strefy euro. Dużo też zależy od dalszych rozstrzygnięć w sprawie OFE, które były dodatkowym impulsem dla wycen polskich akcji – dodaje Sobolewski.

[email protected]

Polskie banki notowane z premią do europejskich

Spadek wycen banków w Polsce to głównie efekt wprowadzenia podatku od aktywów (płacony jest od lutego w wysokości 0,44 proc. z wyłączeniem funduszy własnych i obligacji skarbowych) oraz ryzyka związanego z tzw. ustawą frankową, której ostateczne skutki nie są jeszcze znane. Te dwa czynniki powodują, że inwestorzy obawiają się spadku wskaźnika ROE (zwrotu na kapitale), co automatycznie obniża atrakcyjność inwestycyjną sektora bankowego (w połączeniu z zamrożonymi lub zmniejszonymi dywidendami). Ze średniej prognoz Bloomberga wynika, że ROE giełdowych banków w Polsce wyniesie 7,1 proc. w tym roku i 7,5 proc. w przyszłym. To znacznie mniej niż średnia z poprzednich lat, która wynosiła 12,5 proc. w latach 2011–2014 i nawet 17 w latach 2006–2011. Spadek zyskowności widać w spadku wycen, które mocno odbiegają od historycznych, znacznie wyższych średnich.

Opinie

Łukasz Rozbicki, zarządzający, MM Prime TFI

Deutsche Bank od długiego już czasu ma problemy z nadmiernie rozrośniętym portfelem derywatów (instrumentów pochodnych), które raz są gaszone, a za chwilę pojawia się nowy problem. Najnowszym jest spór z Departamentem Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych, który domaga się 14 mld USD odszkodowania w ramach ugody za sprzedaż toksycznych obligacji, a niemiecki rząd odmawia pomocy dla Deutsche Banku. W efekcie CDS (Credit Default Swap, instrument pochodny ubezpieczający przed ryzykiem niewypłacalności – red.) tego banku rosną do najwyższych historycznie poziomów, co jest negatywnym zjawiskiem, a akcje notują nowe historyczne minima. Kwestia toksycznych aktywów nie jest odosobniona, nie można powiedzieć, że dotyczy jednego banku. Sytuacja we Włoszech z nieregularnymi kredytami także jest poważna, spekuluje się o pozyskaniu przez UniCredit dodatkowych 16 mld euro kapitału. Co więcej, na problemy z niespłacanymi kredytami trudno znaleźć jedno proste rozwiązanie. To muszą być zmiany systemowe o charakterze politycznym.

Adam Łukojć, zarządzający, Skarbiec TFI

Wpływ tego, co się dzieje z bankami w Europie Zachodniej, na wyceny polskich banków jest ograniczony. W skali dni korelacja wprawdzie jest wysoka – jednego dnia inwestorzy boją się banków i kursy spadają zarówno w strefie euro, jak i w Polsce, a innego dnia mamy odbicie zarówno w Polsce, jak i w Niemczech czy Francji, ale jeśli popatrzymy na stopy zwrotu w okresach dłuższych niż jeden dzień, to okazuje się, że korelacje są niskie. Od początku roku kurs Commerzbanku spadł o około 40 proc., w tym samym czasie akcje mBanku, kontrolowanego przez Commerzbank, podrożały o około 10 proc. Jeśli popatrzymy na pojedynczą sesję, to wyda nam się, że rynkiem rządzą emocje – lecz jeśli spojrzymy na dłuższy czas, to zauważymy, że inwestorzy jednak widzą różnice między polskimi bankami a instytucjami z Europy Zachodniej. Pekao nie ma takich problemów jak UniCredit – dlatego cena akcji polskiego banku spadła od początku roku o około 10 proc., i to głównie w obawie o sprzedaż akcji przez włoskiego akcjonariusza, a kurs akcji UniCreditu stracił w tym czasie ponad 60 proc.

Analizy rynkowe
Creotech, Scanway i inni. Czyli polskie spółki przed kosmiczną szansą
Analizy rynkowe
Ameryka nie została obsypana porozumieniami handlowymi
Analizy rynkowe
Giełdy wchodzą z optymizmem w kolejne półrocze
Analizy rynkowe
W mijającym półroczu posiadacze krajowych akcji mogli dużo zarobić
Analizy rynkowe
Hossa w 2025 r. nie była im pisana. Giełdowi outsiderzy I półrocza
Analizy rynkowe
Rynki wschodzące mocniej przyciągają uwagę inwestorów