WIG20, najważniejszy indeks obliczany przez GPW, grupujący największe i najbardziej płynne spółki, od lat był pod dużym wpływem spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa. To grzech pierworodny warszawskiego parkietu, na którym większość spośród największych spółek stanowią te z dominującym państwowym akcjonariatem – to efekt prywatyzacji, która była motorem napędowym rozwoju giełdy. Wystarczy wspomnieć rekordowe oferty pierwotne PZU, PGE czy TP. Problem w tym, że skutki dużych prywatyzacji przez giełdę widać w wypaczonej strukturze WIG20, który nie oddaje już struktury polskiej gospodarki nie tylko pod względem branżowym, ale także właścicielskim. Przejęcie Banku Pekao przez państwowe PZU i PFR tylko ten problem potęguje.
Udział wyjątkowo wysoki
Biorąc pod uwagę najnowszą strukturę indeksu WIG20 i udział poszczególnych spółek (obowiązują od sesji w poniedziałek, 19 grudnia), wagi tych kontrolowanych przez Skarb Państwa stanowią aż 74,8 proc. całości, wagi prywatnych firm to pozostałe 25,2 proc. Wliczamy w to wszystkie spółki, w których kapitale państwo ma dominującą pozycję (jest głównym akcjonariuszem). Jako kontrolowane przez państwo potraktowaliśmy również Pekao, które wiosną będzie formalnie przejęte przez PZU i PFR. Przed tą transakcją udział „państwowych" spółek w WIG20 sięgał 63 proc., czyli był prawie dokładnie taki sam jak pod koniec 2013 r.
Wynoszący prawie 75 proc. udział państwowych firm w gronie blue chips jest największy w historii (prywatnych jest tylko osiem firm), ale waga takich spółek jeszcze może wzrosnąć podczas rocznej rewizji indeksów, która odbędzie się w marcu (zakładając niezmienione pozostałe czynniki, takie jak kapitalizacja i obroty). Wtedy właśnie prawie na pewno JSW awansuje do WIG20 z oczekiwaną wagą 2,7 proc., ale prawdopodobnie wypchnie również państwową Eneę, której waga wynosi teraz 1,2 proc.
Rynek jednak jest zmienny i w razie wzrostu notowań oraz zainteresowania państwowymi spółkami ich udział w WIG20 może być teoretycznie jeszcze większy, bo obecnie wagi Orlenu, PKO BP, Pekao, PZU i KGHM są poniżej maksymalnego limitu 15 proc. przewidzianego dla pojedynczej spółki, a w przeszłości zdarzało się, że każda z tych firm była przez jakiś czas blisko tej wartości. Zatem istotny wzrost kapitalizacji i obrotów tych firm będzie oznaczać jeszcze większe upaństwowienie najważniejszego indeksu obliczanego przez GPW.
Prywatny akcjonariusz lepszy
Eksperci nie mają wątpliwości, że posiadanie przez państwowe spółki aż trzech czwartych wag w WIG20 to sytuacja niezbyt dobra z punktu widzenia inwestorów, szczególnie zagranicznych. – Gorsza byłaby tylko, gdyby to dotyczyło 100 proc. wag spółek. W tej sytuacji pojawiają się problemy z corporate governance i brak koncentracji na wzroście wartości spółek. W zamian mamy mniej lub bardziej instrumentalne używanie spółek do realizacji polityki Skarbu Państwa, ciągłe zmiany kadrowe i ogłaszanie nowych pseudostrategii itp., a w długim terminie kursy kuleją – komentuje Marcin Materna, dyrektor działu analiz w Millennium DM.