WIG, ze wzrostem o około 10 proc., wypada przeciętnie. Lepiej niż np. turecki BIST 100 (wzrost o ponad 8 proc.), ale słabiej niż m.in. kijowski Ukrainian Equities (zwyżka o 11 proc.). Daleko mu do regionalnych liderów – indeksów giełdowych z Rosji i Węgier. Moskiewski indeks RTS zyskał w tym roku aż 50 proc., a węgierski BUX wzrósł od początku stycznia o blisko 33 proc. i w piątek pobił kolejny rekord.
Tym, co łączy rynek rosyjski i węgierski, jest panujące wśród inwestorów przekonanie, że kraje te najgorsze mają już za sobą. Rosja wychodzi z kryzysu gospodarczego, korzysta na wzroście cen ropy naftowej i nadziejach na odwilż w relacjach z USA. Węgry, kraj często porównywany z Polską rządzoną przez Prawo i Sprawiedliwość, przeszły już przez główną falę populistycznych zmian, a inwestorzy cieszą się z podniesionych ratingów dla węgierskich obligacji.
Na niekorzyść Polski działała zaś w tym roku niepewność związana z polityką rządu PiS, uderzająca m.in. w banki i spółki z WIG20.
Być może jednak wrażliwość inwestorów na polityczne wstrząsy w Polsce się zmniejsza. WIG20 zaczął poniedziałkową sesję – pierwszą, na której gracze mogli zareagować na kryzys parlamentarny – od niewielkich spadków, by później wyjść lekko na plus. Złoty jedynie lekko słabł wobec euro.
Niektórzy analitycy wskazują, że w 2017 r., wraz z prognozowaną poprawą sytuacji gospodarczej, polskie aktywa powinny być lepiej traktowane przez inwestorów. – Gdy plan Morawieckiego zacznie być wdrażany, inwestorzy nie będą się już skupiali na kryzysie konstytucyjnym. Mają już przecież Trumpa, Brexit, a rządy PiS po prostu wpisują się w ten trend – twierdzi Peter Attard Montalto, strateg z banku Nomura.