Oceny kryterium podziału zysku dokonuje się raz w roku według stanu na koniec listopada, a nowy skład indeksu obowiązuje po zakończeniu sesji w trzeci piątek grudnia w ramach rewizji rocznej. Poza tym przeprowadzane są też korekty kwartalne tego indeksu, które odbywają się po zakończeniu sesji w trzeci piątek marca, czerwca i września. Jednak wtedy sam skład nie ulega zmianie, lecz jedynie dokonywane są w razie potrzeby zmiany pakietów poszczególnych uczestników. Służy to dostosowaniu liczby akcji w indeksie do aktualnego stanu liczby akcji w wolnym obrocie każdego z uczestników indeksu.
Jednak czasami dokonywane są zmiany nadzwyczajne, skutkujące usunięciem spółki z indeksu. Robi się to, gdy walne zgromadzenie danej spółki podejmie decyzję o niewypłacaniu dywidendy w bieżącym roku. Taka korekta nadzwyczajna dokonywana jest niezwłocznie i niedawno mieliśmy parę takich przypadków. W lipcu z indeksu wyrzucono trzy państwowe spółki, które w tym roku nie wypłacą dywidendy (KGHM, PGNiG i Energę), a w czerwcu wykreślono z indeksu Forte i Newag.
Maksymalnie w WIGdiv może być 140 spółek. Obecnie jest ich 35 i niestety w ostatnich latach liczba ta maleje, ale jeszcze w czerwcu indeks liczył 40 firm, w połowie grudnia 2017 r. były w nim 42 spółki, a rok wcześniej – 37. Przed 2016 r., zanim zmieniła się metodologia, indeks składał się maksymalnie z 30 firm. Spadek w ciągu ostatniego roku liczby emitentów w WIGdiv wynika nie tylko z zaprzestania przez firmy wypłat dywidendy (tak jak przy wspomnianej piątce), ale też z powodu delistingu spółek (kolejna bolączka GPW); w tym przypadku chodzi o Robyg i Synthos (które hojnie dzieliły się zyskami z akcjonariuszami).
Państwowy exodus
Wypaść z WIGdiv łatwo – wystarczy raz nie wypłacić dywidendy, mimo podziału zysku w większości z ostatnich lat. Wrócić znacznie trudniej: najpierw spółka musi odbudować „historię dywidendową", czyli dzielić się zyskiem co rok przez pięć lat (musi także pozostać w którymś z trzech głównych indeksów).
Relegowane z WIGdiv były często spółki, w których głównym akcjonariuszem jest Skarb Państwa. Nie ma już wśród nich żadnej z czterech państwowych firm energetycznych. Kiedyś były wszystkie, czyli PGE, Energa, Enea i Tauron. To paradoksalna sytuacja, bo państwo wprowadzając na GPW te spółki i promując je w ramach akcjonariatu obywatelskiego, przedstawiało je jako dywidendowe, stabilne firmy. Z indeksu wypadła także Bogdanka, która wcześniej dawała atrakcyjne stopy dywidendy, ale od przejęcia w 2015 r. przez Eneę nie wypłaciła zysku w 2016 r. (powróciła w tym roku z niewielką wypłatą). Obecnie tylko cztery z 21 państwowych firm notowanych w WIG20, mWIG40 i sWIG80 zaliczane są do indeksu WIGdiv. To Pekao, PZU, Orlen i GPW.
– Jedną z wielu wad spółek państwowych jest brak jasnej długoterminowej strategii działania wynikający z ciągłych zmian władz w firmach. Dotyczy to też kwestii dywidendowych. Można przewrotnie powiedzieć, że spółki państwowe teraz stały się bardziej wiarygodne i przewidywalne pod względem dywidendowym: nie chcą wypłacić nic, tłumacząc to koniecznością dużych inwestycji, rzekomo potrzebnych, albo proponują jak najmniej, tuż powyżej granicy rozczarowania inwestorów. Choć w PZU czy PKO BP wypłacić dywidendę jednak „wypada", więc propozycje są bardziej hojne – mówi Marcin Materna, dyrektor działu analiz Millennium DM.