Władze monetarne na niemal całym świecie od ponad dekady z utęsknieniem wypatrywały wzrostu inflacji, aktywnie działając na rzecz tego zjawiska, doprowadzając swoją polityką pieniężną do absurdów na rynkach finansowych. Gdy wreszcie po wejściu do gry polityki fiskalnej oraz przy wsparciu czynników stojących po stronie podaży i zakłóceń w łańcuchach dostaw marzenia o wyższej inflacji się spełniły, wszyscy mają problem. Co gorsza, nie widać bezbolesnego wyjścia z obecnej sytuacji. Na razie najbardziej cierpią konsumenci, a pomoc rządów, jaką otrzymywali w związku z pandemią, staje się coraz bardziej iluzoryczna. Banki centralne nie mogą przymykać oczu na inflacyjną eksplozję, więc zmuszone do zacieśniania polityki będą swymi decyzjami niekorzystnie wpływać na koniunkturę gospodarczą. Te zjawiska stają się coraz bardziej oczywiste dla inwestorów, więc trudno się dziwić ich reakcjom. Było je widać w minioną środę, gdy po informacji o wzroście inflacji w USA do 6,2 proc., czyli poziomu najwyższego od końca 1990 r., indeksy na Wall Street poszły zdecydowanie w dół, a jeszcze większa była dynamika zmian na rynkach walutowym i długu. W środę rentowność amerykańskich obligacji dziesięcioletnich skoczyła z niespełna 1,47 do niemal 1,58 proc., a więc o ponad jeden punkt bazowy, co było największym ruchem po zwyżkach z końca września i lutego. Indeks dolara poszedł w górę prawie 1 proc., z impetem pokonując szczyt z września ubiegłego roku. Do czwartku Dow Jones i S&P 500 zniżkowały po 1 proc., a Nasdaq Composite spadł o 1,7 proc.
Główne indeksy europejskie kontynuowały tendencję wzrostową, choć jej dynamika była raczej symboliczna, sięgając w przypadku niemieckiego DAX-a i paryskiego CAC40 zaledwie 0,2–0,3 proc. W obu przypadkach w grze były jednak historyczne rekordy. Odstaje od nich londyński FTSE250, który od rekordu nieco się oddalił, a do czwartku zniżkował o 0,1 proc. Mimo zdecydowanego umocnienia się amerykańskiej waluty indeks rynków wschodzących dynamicznie szedł w górę, głównie za sprawą czwartkowej zwyżki zyskiwał w minionym tygodniu nieco ponad 2 proc. Spora w tym zasługa wiodących giełd azjatyckich, ale także parkietów z pozostałych regionów. Indeks w Hongkongu zwyżkował o 15 proc., a Shanghai Composite niewielu mu ustępował. Mocne, sięgające od ponad 2 do 3,5 proc., zwyżki notowały wskaźniki giełd Ameryki Południowej.
Na GPW bez święta
Pierwsze trzy sesje minionego tygodnia upłynęły na warszawskim parkiecie pod znakiem poważniejszej korekty. W przypadku większości indeksów spadki były największe od marca. Trudno wskazać przyczynę tak nagłego i głębokiego zwrotu sytuacji, w warunkach względnie dobrych nastrojów w otoczeniu. Jedną ze wskazówek może być zdecydowane osłabienie naszej waluty. Po niedawnej spadkowej korekcie kurs euro do złotego ruszył dynamicznie w górę, w kierunku wrześniowej górki, znajdującej się w okolicach 3,65 zł. Dolar podrożał w ciągu trzech dni o 1,5 proc., a jego kurs dotarł do poziomu najwyższego od końca maja. Biorąc pod uwagę, że MSCI Emerging Markets symbolicznie, ale jednak szedł w górę, a MSCI Poland tracił 3,7 proc., powodów należy upatrywać albo wśród czynników lokalnych, albo w radykalnym pogorszeniu się postrzegania naszego rynku przez kapitał zagraniczny. Wydaje się, że wiarę w kontynuację dobrej passy stracili jednak także i rodzimi gracze, być może obawiając się nieco tego, co na świecie zdarzy się w czasie naszej świątecznej przerwy. Faktem jest, że do środy WIG20 zniżkował aż o 3 proc., a indeksy szerokiego rynku oraz wskaźnik średniaków jedynie nieznacznie mu ustępowały, spadając po 2,6–2,7 proc. Przed większą przeceną zdołał uchronić się sWIG80, tracąc tylko 1,4 proc. Techniczny obraz rynku uległ, rzecz jasna, pogorszeniu. W przypadku indeksu blue chips można na pewien czas zapomnieć o ataku na 2500 punktów, a sukcesem byków będzie powrót powyżej 2400 punktów. Dla wskaźnika szerokiego rynku wyzwaniem będzie obrona przed spadkiem poniżej 72 000 punktów, a dla mWIG40 przed zejściem pod 5600 punktów. Wszystkie główne indeksy zbliżają się do ważnych technicznych poziomów wsparcia. Można mieć obawy, że w warunkach ewentualnego pogorszenia sytuacji w otoczeniu, ich obrona może być trudna.
W segmencie największych firm sytuacja była dość jednoznaczna. Przed spadkami zdołały uchronić się walory zaledwie dwóch spółek, czyli CD Projektu i KGHM, które zyskały po 1 proc. Niechlubnym liderem były już po raz kolejny walory Allegro, które potaniały o ponad 14 proc. Wyniki finansowe były zgodne z oczekiwaniami, ale prognozy niezbyt optymistyczne, a nastawienie inwestorów jeszcze gorsze. Zejście kursu poniżej ceny emisyjnej (43 zł) mówi wszystko, podobnie jak wspomnienie szczytu z okolic 94 zł, sprzed nieco ponad 12 miesięcy. Nieodmiennie w czołówce spadkowiczów utrzymują się papiery Mercatora, które do środy zniżkowały o 10 proc., ponownie zmierzając w kierunku 100 zł, czyli poziomu, który można określić mianem wsparcia jedynie psychologicznego. Trwa dynamiczna korekta akcji JSW, które zniżkowały o ponad 8 proc. Przystanku w spadkowej tendencji można wypatrywać w pobliżu 40 zł, czyli około 10 proc. niżej od środowego zamknięcia. Poważnym obciążeniem dla indeksu był sektor energetyczny. Akcje Tauronu spadały o 4,7 proc., a PGE o ponad 4 proc., wskutek czego WIG Energia tracił prawie 4 proc., będąc najgorszym wśród subindeksów branżowych. Przygasł także niedawny blask sektora finansowego. WIG Banki zniżkował o 3,8 proc., wpływając negatywnie zarówno na WIG20 , jak i na mWIG40. Akcje PKO BP taniały o ponad 4 proc., walory Santandera o ponad 3,5 proc., a Pekao o niemal 3 proc.
Notowania banków jeszcze mocniej ciążyły wskaźnikowi średnich firm. Akcje Millennium zniżkowały o 8,6 proc., Aliora o 5,4 proc., a mBanku o 2,9 proc. Rozczarowujące dane finansowe Benefitu skutkowały przeceną walorów tej spółki o ponad 13 proc., kończąc trwający pięć tygodni ruch w górę. Zamiast oczekiwanych 11 mln zł zysku, spółka poniosła w trzecim kwartale 10-mln zł stratę. Minione sesje były fatalne dla firm związanych z medycyną. WIG-leki zniżkował o ponad 6 proc., co w większości przypadków było konsekwencją publikacji wyników finansowych. Akcje Biomedu Lublin taniały o 8 proc., walory Cormay szły w dół o 9 proc., Celon Pharmy o prawie 9 proc., Pharmeny o 8,5 proc., Mabionu o 6 proc. Spadkowiczów nie brakowało także wśród przedstawicieli innych branż. Po niemal 8 proc. w dół szły walory Famuru i PKP Cargo, 5-proc. korekcie poddały się nawet papiery rewelacyjnie dotąd zachowującego się Kruka, co po niemal 17-proc. skoku z poprzedniego tygodnia nie powinno specjalnie dziwić. Jedną z pozytywnych niespodzianek był 8-proc. wzrost notowań akcji Eurocashu, po publikacji niezłych wyników finansowych. Warto jednak zwrócić uwagę, że to już drugi tydzień silnego odreagowania z rzędu, po poprzednim skoku o ponad 14 proc. Być może to pierwsze symptomy odwracania niekorzystnej passy, trwającej na walorach spółki od ponad ośmiu lat. Drugi tydzień z rzędu trwa także przebudzenie walorów 11 bit studios, które do środy zyskiwały 4,4 proc. Generalnie segment gier radził sobie jednak słabo, a kolejnym wyjątkiem były rosnące o ponad 7 proc. akcje CI Games, wchodzące w skład sWIG80. Trwającą od kilku tygodni niekorzystną tendencję starają się przerwać papiery Budimeksu, które zwyżkowały o 4 proc.