Genezą ruchu były oczekiwania co do przyszłych decyzji banków Nowej Zelandii (RNBZ) i Australii (RBA). W pierwszym przypadku instytucja zwraca uwagę na rozgrzany rynek mieszkaniowy i dopuszcza ruchy przeciwdziałające.

Wcześniej podwyżki stóp zainicjowane zostały już w naszym regionie – Czechy i Węgry zadecydowały o konieczności zacieśnienia polityki monetarnej w celu stłumienia narastającej presji inflacyjnej. Zupełnie inne stanowisko podtrzymuje NBP, dla którego w dalszym ciągu domyślnym scenariuszem pozostaje „wait'n'see" pomimo wstępnego odczytu CPI za lipiec na poziomie 5 proc. r./r. (a więc znacząco powyżej celu inflacyjnego). Wykresy notowań potwierdzają, że PLN radzi sobie w tym roku gorzej niż HUF czy CZK. Narasta więc presja na podwyżki stóp procentowych w Polsce, a niektórzy ekonomiści starają się forsować tezę o pierwszych ruchach jeszcze przed końcem 2021 r.

Trwa sezon wakacyjny, stąd aktywność rynków pozostaje ograniczona. Daje się jednak zauważyć zmiany nastrojów podyktowane sygnałami z Azji, gdzie z jednej strony obserwujemy wyzwanie w postaci zwalniającej gospodarki, a z drugiej wyraźnie rysujące się ryzyko regulacyjne, ciążące spółkom technologicznym. Powoduje to słabsze zachowanie indeksu MSCI EM i docelowo przekłada się na nastroje wokół szerszego koszyka rynków wschodzących. Sam eurodolar pozostaje relatywnie stabilny blisko 1,19 USD.