Nadchodzi nowa era zielonej inflacji

Programy takie jak Fit for 55 mogą znacząco się przyczynić do wzrostu kosztów życia, a mechanizm kompensacyjny będzie bardzo słaby.

Publikacja: 25.07.2021 06:00

Unijni decydenci chcą, by samochody elektryczne w ciągu kilkunastu lat całkowicie wyparły auta z sil

Unijni decydenci chcą, by samochody elektryczne w ciągu kilkunastu lat całkowicie wyparły auta z silnikami spalinowymi.

Foto: scharfsinn shutterstock

Tanio to już było – do takiego wniosku można dojść, obserwując jak zachodni decydenci planują „ocalić klimat" i dokonać transformacji gospodarki. Nie ukrywają, że koszty tej transformacji zostaną przerzucone w dużym stopniu na konsumentów. – Wymagamy wiele od naszych obywateli, też wiele od firm, ale w słusznym celu. Chcemy, żeby ludzkość uniknęła wojen o wodę i pożywienie – w ten sposób Frans Timmermans, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, uzasadnia plan Fit for 55, przewidujący bardziej restrykcyjną politykę klimatyczną UE. W projekcie tym jest mowa m.in. o objęciu systemem handlu emisjami CO2 transportu i budownictwa. Przypomnijmy, że cena certyfikatu emisyjnego sięgnęła na początku lipca rekordowego poziomu 57,7 euro za tonę i była o blisko 140 proc. wyższa niż rok wcześniej. Wrażliwy na spekulację system handlu emisjami przyczynił się w ostatnich latach do znaczącego wzrostu cen prądu w UE, można się więc spodziewać, że jego rozszerzenie na transport i budownictwo również będzie miało bolesne skutki. Już pojawiają się prognozy mówiące o cenie benzyny sięgającej przed 2030 r. 8 zł za litr, o rosnących kosztach ogrzewania mieszkań oraz o upadku tanich linii lotniczych. Timmermans twierdzi jednak, że na pocieszenie Europejczycy dostaną wyrównawczy fundusz socjalny, z którego rządy będą mogły im wypłacać rekompensaty.

W USA na razie nie jest szykowana taka terapia szokowa dla gospodarki. Administracja prezydenta Bidena jedynie kładzie duży nacisk na zielone inwestycje w swoich programach stymulacyjnych. Nie przeszkadza to jednak wielu Amerykanom (zwykle wyborcom republikanów) narzekać na to, że ta zielona stymulacja przyczyni się do podsycenia inflacji. Narzekają oni już na wzrost cen paliw i widzą jego związek z niektórymi antynaftowymi decyzjami administracji. Samochody elektryczne, panele słoneczne i turbiny wiatrowe są zaś urządzeniami, których produkcja przyczynia się do podbicia cen wielu surowców. Czy można się więc spodziewać, że zielona transformacja doprowadzi do tego, że stosunkowo wysoka inflacja zostanie z nami na dłużej?

Ciężar do udźwignięcia

„By zrozumieć nową presję inflacyjną, można zacząć od prezentacji Billa Gatesa poświęconej »zielonej premii« w jego książce »Jak uniknąć katastrofy klimatycznej«. Ta premia to według Gatesa »różnica w kosztach pomiędzy produktem, którego stworzenie wymaga emisji węglowych, i alternatywą, która tych emisji nie wymaga«. Wygaszanie przemysłu węglowego, naftowego i gazowego oraz zastąpienie ich odnawialnymi źródłami energii będzie kosztowne. Kosztowny będzie również zwrot ku samochodom elektrycznym, a także odpowiednie dostosowanie domów oraz biur. »Zielona premia« jest więc inflacyjna. Musimy zaakceptować to, że przynajmniej przez pewien czas będziemy musieli płacić więcej, by spełnić cele neutralności węglowej" – pisze Steven Desmyter, jeden z szefów działu odpowiedzialnego inwestowania w firmie zarządzającej aktywami Man Group.

Polski Instytut Ekonomiczny szacuje, że koszt włączenia transportu drogowego oraz budownictwa mieszkaniowego w UE do systemu handlu emisjami wyniesie w latach 2025–2040 aż 1,11 bln euro. W przeliczeniu na gospodarstwo domowe będzie to rocznie 373 euro w przypadku transportu oraz 429 euro w przypadku budynków mieszkalnych. „Co istotne, średni wzrost wydatków na energię z tytułu kosztów emisji z transportu dla gospodarstw domowych UE27 w I kwintylu dochodowym może wynieść 44 proc., podczas gdy wzrost z tytułu kosztów emisji pochodzących z budynków mieszkalnych może osiągnąć 50 proc. W przypadku Polski przez koszty emisji z budynków mieszkalnych wydatki na energię wśród najbiedniejszych gospodarstw domowych zwiększą się o 108 proc." – piszą analitycy PIE.

Są też jednak wyliczenia mówiące, że wpływ programu Fit for 55 na inflację w Unii Europejskiej będzie dosyć ograniczony. – Obecnie mamy do czynienia z trzema filarami inflacji. Pierwszym z nich są zatory w łańcuchach dostaw, które mają charakter cykliczny. Drugim jest lewicowa polityka, taka jak wymuszony wzrost płac w USA, a ten czynnik można prawdopodobnie uznać za strukturalny. Trzecim są kwestie związane z ESG (ochroną środowiska, sprawami społecznymi oraz jakością zarządzania), a także zielona inflacja, czyli czynniki strukturalne. Jeśli unijny Zielony Ład zostanie wdrożony tak, jak się oczekuje, to strukturalnie podwyższy on inflację. Obecnie jest jednak zbyt wcześnie, by ocenić jego realne skutki. Spodziewam się jednak, że może on przyspieszyć inflację konsumencką o 0,1–0,2 pkt proc. rocznie, a to oznacza, że nie będzie szoku inflacyjnego – uważa Christopher Dembik, ekonomista Saxo Banku.

Problem społeczny

Wielokrotnie w historii zdarzało się, że podwyżki cen wymuszone przez rządzących, a dotykające zwykłych ludzi wywoływały protesty społeczne. Tak było choćby na jesieni 2018 r. we Francji, gdy zapowiedziana przez prezydenta Emmanuela Macrona „ekologiczna" podwyżka podatków nałożonych na paliwa sprowokowała powstanie ruchu „żółtych kamizelek", który organizował przez wiele tygodni wielkie demonstracje, blokady i zamieszki. Nic dziwnego więc, że pojawiają się już ostrzeżenia, by nie obarczać zwykłych ludzi zbyt dużymi kosztami zielonej transformacji. – Nie róbcie błędu w postaci rozszerzenia systemu handlu emisjami na ogrzewanie i paliwo. My już doświadczyliśmy czegoś takiego we Francji i przyniosło to nam ruch „żółtych kamizelek" – zaapelował Pascal Canfin, francuski eurodeputowany reprezentujący ugrupowanie LREM prezydenta Macrona.

– Zapowiedź podwyżek cen paliw była jednym z powodów powstania ruchu „żółtych kamizelek", ale był on skutkiem kruchości sukcesu politycznego Macrona. Prezydent nie miał bowiem legitymacji społecznej do przeprowadzenia dużych reform. Myślę więc, że częściowo złe jest robienie porównań między skutkami społecznymi zielonych podatków i ruchem „żółtych kamizelek". Jest rzeczywiście ryzyko, że zielone podatki, jeśli zostaną wprowadzone zbyt szybko i bez mechanizmu kompensacyjnego dla biedniejszych, doprowadzą do niepokojów społecznych w niektórych krajach. Ale odważną prognozą jest spodziewanie się ruchów protestu podobnych do „żółtych kamizelek" w całej Europie w reakcji na zielone podatki – zauważa Dembik.

Niestety, wygląda jednak na to, że unijni decydenci nie mają pomysłu na zrekompensowanie mniej zamożnym Europejczykom zielonych podatków. „Proponowany Klimatyczny Fundusz Społeczny jest potrzebny, ale to niezadowalająca odpowiedź. (...) Tworzenie rynku dla certyfikatów emisyjnych jest łatwe, ale stworzenie odpowiedniego mechanizmu kompensacyjnego w różnorodnej, liczącej 27 państw unii, jest dużo trudniejsze. Fundusz ten ma sięgnąć 72,2 mld euro między 2025 a 2032 r. (...). To bardzo niewiele w porównaniu z potrzebami wynikającymi z rozszerzenia systemu handlu emisjami" – pisze Bela Galgoczi, ekspert European Trade Union Institute.

Kłopotliwe podróże lotnicze unijnych komisarzy

Unijni decydenci przekonują zwykłych Europejczyków, że światu grozi katastrofa klimatyczna na ogromną skalę i że w związku z tym powinni oni mniej konsumować i podróżować. – Ludzie, na stosunkowo krótkich trasach, powinni się przesiąść z samolotów do pociągów – mówił w maju Frans Timmermans, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej. Przedstawiciele Komisji uważają jednak, że ta rada ich nie dotyczy. Z bazy danych o przetargach organizowanych przez KE wynika, że zwiększyła ona swój budżet (na lata 2016–2021) na przeloty małymi luksusowymi samolotami odrzutowymi z 7,14 mln euro do 10,7 1 mln euro. Dotychczasowy budżet okazał się po prostu niewystarczający. Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej, w okresie 12 miesięcy od grudnia 2019 r. wykorzystywała te „taksówki powietrzne" podczas 16 swoich podróży międzynarodowych. W wielu przypadkach loty te odbywały się na stosunkowo krótkich dystansach. Von der Leyen latała m.in. z Brukseli do Paryża, czyli na trasie pokonywanej przez szybką kolej w ciągu 90 minut. Prywatne odrzutowce emitują 20 razy więcej dwutlenku węgla niż rejsowe samoloty pasażerskie (w przeliczeniu na pasażera i jeden kilometr przebytej odległości). Na początku lipca pojawiły się przecieki mówiące, że KE chce, by małe prywatne odrzutowce nie były objęte nowym podatkiem od paliwa lotniczego. Jak dotąd jednak taka propozycja oficjalnie nie została przedstawiona.

Urzędnikom Komisji Europejskiej czasem zarzucane jest oderwanie od realiów życia zwykłych Europejczyków. To oczywiście kwestia mocno dyskusyjna, ale faktem jest, że mogą liczyć oni na wiele przywilejów oraz immunitetów przyczyniających się do tego, że nie muszą się specjalnie martwić o koszty życia. Ich wynagrodzenia są zwolnione z podatków, dostają różne dodatki, a ich podróże służbowe są opłacane w 100 proc. przez UE. HK

Parkiet PLUS
Czy chińska nadwyżka jest groźna dla świata?
Parkiet PLUS
Usługa zarządzania aktywami klientów to nie kiosk z pietruszką
Parkiet PLUS
„Sell in May and go away” – ile w tym prawdy?
Parkiet PLUS
100 lat nie kończy historii złotego, ale zbliża się czas euro
Parkiet PLUS
Dobrze, że S&P 500 (trochę) się skorygował po euforycznym I kwartale
Parkiet PLUS
Szukajmy spółek, ale też i inwestorów