Sprzedaż nieruchomości i inwestycje infrastrukturalne są lepsze, niż oczekiwano. Przemysł jest mocny, a konsumpcja wzrasta. Od października ubiegłego roku produkcja przemysłowa skoczyła o 6,9 proc., dużo więcej, niż oczekiwano. Eksport i handel międzynarodowy zmniejszyły tempo wzrostu, ale jest wzrost kredytów o 13,6 proc. i inwestycji w środki trwałe o 12,2 proc., a sprzedaż detaliczna wzrosła o 4,3 proc.

Tak wygląda obraz największego kraju z grupy ASEAN, tej, która wzmacnia partnerskie więzy regionalne i w listopadzie zawarła umowę handlową, największą na świecie pod względem PKB. To ponad 2 miliardy ludzi mieszkających w dziesięciu krajach, które teraz tworzą największą na świecie strefę wolnego handlu. Ta wiadomość to spora sensacja, ale nie było na jej cześć fanfar ani w Europie, ani w USA.

Redukcja międzynarodowej wymiany handlowej spowodowanej pandemią koronawirusa oraz ograniczeniami ze strony USA wymusiła i umożliwiła ten regionalny projekt integracyjny. Negocjacje trwały osiem lat, a ostatnie wydarzenia w handlu światowym przypieczętowały chęć Chin do skoncentrowania się na tym regionie i wzmocnienia wzajemnego handlu na dogodnych warunkach. Japonia, Korea i Australia – alianci USA w regionie Pacyfiku – będą z pewnością także beneficjentami nowego układu, który ma dać zrównoważoną wymianę handlową. Indie pozostają poza umową, ale drzwi dla nich są otwarte. Prezydent Obama chciał włączyć USA w ten układ, ale Donald Trump przyjął inną strategię. Ciekawe, jak odpowiedzą Amerykanie po zmianie władzy w styczniu 2021 r. Chodzi tu o ochronę interesów USA w regionie, gdzie wytwarzane są strategicznie ważne elementy dla przemysłu IT, w tym półprzewodniki. Zapotrzebowanie na te elementy stale rośnie, rozwój AI wzmaga popyt. Przy słabej Europie, wyciszonej Rosji Azja z dwoma potęgami gospodarczymi, Chinami i Japonią, jest niewątpliwie mocną lokomotywą światowej gospodarki i handlu. Nikt nie stosuje tutaj metody otwartego eksponowania wyłącznie interesów własnego kraju, jak to miało miejsce z „America First". To jest inna kultura, ale nie ma wątpliwości, kto będzie grał pierwsze skrzypce.

Chiny stały się też potęgą giełdową i przez giełdę zbierają kolejne finansowanie dla swoich strategii i spółek. Chińskie spółki notowane na giełdzie znajdują się w portfelach wielu inwestorów europejskich i amerykańskich, Chiny są też ważną częścią indeksów akcji MSCI. Indeksowe inwestowanie było argumentem za włączeniem tych spółek do portfeli. Teraz, gdy Trump grozi wyeliminowaniem tych spółek z rynku amerykańskiego, silna presja wyprzedaży może mieć spore niemiłe skutki. Na szczęście jest kilka możliwych uników, ostatni to decyzje nowego prezydenta, który może anulować rozporządzenia swojego poprzednika. Tak więc spółki chińskie pozostają w portfelach dotychczasowych inwestorów, a nowi już się przygotowują. ¶