Do połowy roku GPW była jednym z najlepszych globalnie rynków. W kolejnych miesiącach jednak Wall Street przypomniała o sobie – rotacja kapitału do USA wyraźnie dotknęła rynek europejski. W samym trzecim kwartale, przy niemal braku wzrostów w Europie, S&P500 urósł o 8 proc., a NASDAQ o 11 proc. Kolejna fala mody na spółki AI to nie jest dobra wiadomość dla WIG-u, bo nie bardzo są tam beneficjenci tego trendu. Do tego sentyment do rodzimego rynku skutecznie popsuł pomysł dodatkowego opodatkowania banków.
Nie jest jednak tak źle – wzrosty się wypłaszczyły, ale jednak indeksy nie spadają, chociaż patrząc na poszczególne spółki to różnie z tym bywa. Natomiast zauważyć można wyraźne poszukiwanie spółek zapomnianych, które jeszcze w tym roku nie urosły lub urosły niewystarczająco, aby nazwać je drogimi. Tak jest między innymi z Pepco, którego wyniki finansowe po zdjęciu obciążenia w postaci Poundlandu przyjęte zostały entuzjastycznie. Wielkość tej spółki nie jest jednak taka, aby mogła ona być lokomotywą WIG-u. Natomiast w przypadku KGHM-u sytuacja wygląda już inaczej.
Katalizatorem wzrostu notowań KGHM było ogłoszenie tzw. siły wyższej przez koncern Freeport-McMoRan w kopalni miedzi w Grasberg w Indonezji. Na skutek wrześniowego osunięcia ziemi wstrzymano dostawy miedzi z tej drugiej co do wielkości kopalni na świecie, a wznowienie wydobycia nie nastąpi przed połową 2026 r. Dodałbym raczej, że bardziej prawdopodobne wydaje się opóźnienie tego terminu niż przyspieszenie. Wraz z problemami w innych kopalniach okazuje się, że rynek miedzi z nadpodaży wchodzi w fazę strukturalnego niedoboru. Za tym idą podwyżki prognoz cen miedzi nawet do 15 tys. USD/t. A za tym idą także podwyżki cen docelowych na KGHM, najważniejsze, że także przez międzynarodowe instytucje. A sam KGHM, chociaż nie jest efektywny kosztowo, korzysta jeszcze na wzrostach cen srebra (w tym roku już ponad 50 proc., a nic nie wskazuje na to, żeby miało nie być więcej), którego jest drugim największym producentem na świecie.
Wzrosty na KGHM, który przy tych cenach miedzi i srebra może dużo zarabiać (niestety też sporo inwestować), a który przez miesiące wzrostu WIG20 konsolidował, można łatwo zrozumieć. Natomiast prawdziwa spekulacja zaczyna się gdzie indziej – na JSW. Strukturalnie w spółce nic się nie zmieniło. Zgody na cięcie zatrudnienia i redukcje płac nie ma, ceny węgla są niskie, problemy produkcyjne dalej obecne, a spółka zaraz straci całą poduszkę płynnościową. Paradoksalnie jednak to właśnie napędza jej notowania, bo temat ratowania JSW został podchwycony przez rząd. Fundamentalnie jednak już teraz cena jest wysoka. Spekulacyjne podbicie jestem sobie w stanie wyobrazić, ale we wzrosty w dłuższym terminie ciężko mi uwierzyć.