Trudno zatem przejść obojętnie obok tego wydarzenia, tym bardziej że żyjemy w czasach, w których towarzyszy nam wysoka presja inflacji będąca w dużej mierze efektem wysokich cen surowców energetycznych. Wraz z rozpoczęciem roku uwaga rynku, który wcześniej obawiał się rozprzestrzeniającego się omikrona, przeniosła się na problemy związane z podażą surowca. Bezpośrednia przyczyna poniedziałkowych wzrostów, czyli wybuchy cystern paliwowych w Abu Dhabi, za którymi stały wspierane przez Iran jemeńskie oddziały partyzantki Huti, ponownie podały w wątpliwość szansę na zdjęcie przez USA sankcji nałożonych na ten kraj. Według strategów Goldmana Sachsa brak postępów w negocjacjach dotyczących programu nuklearnego sprawia, że na wzrost podaży irańskiej ropy rynek może liczyć dopiero w II połowie 2023 r. Obecnie możemy mówić o nieelastycznej podaży i wciąż rosnącym popycie, który według przywoływanych już analityków Goldmana Sachsa doprowadzi latem do spadku zapasów ropy do najniższego poziomu od 2000 r. Nieco odmiennego zdania pozostaje jednak OPEC, który w swoich analizach zakłada pojawienie się w bieżącym roku nadwyżki, pomimo że do tej pory znaczna część państw kartelu miała problem z realizacją swoich celów produkcji. Podobnie jak w przypadku amerykańskich producentów łupkowych, również producenci na Bliskim Wschodzie nie są w stanie z tygodnia na tydzień zwiększyć skokowo ilości wydobywanego surowca (tamtejsza infrastruktura jest w dużej mierze przestarzała i wymagająca inwestycji). Nie zmienia to jednak faktu, że proces odbudowy podaży postępuje i przy obecnych poziomach cen może tylko przyspieszać. Wiele wskazuje też na to, że z odsieczą już na początku lutego mogą przybyć Chiny, które według doniesień Reutersa gotowe są uwalniać rezerwy strategiczne przy cenie wyższej niż 85 USD/bar. Przy aktualnych poziomach można również zakładać, że USA zdecydują się uwolnić więcej rezerw niż ogłoszone w listopadzie 50 mln baryłek. Czy zatem wspomniany poziom 100 USD może zostać w tym roku pokonany? Chciałoby się powiedzieć, że ze względu na nagromadzenie wielu nierównowag rynkowych każdy scenariusz jest w obecnym otoczeniu możliwy. Niemniej w kontekście słabnącego wzrostu gospodarczego i rosnącej przy tym podaży widzimy dla ropy więcej czynników negatywnych niż pozytywnych.