Sierpniowe wyniki sprzedaży detalicznej należały do najsłabszych w tym roku. Ale nawet takie tempo wzrostu sprzedaży pozwala mówić o „boomie konsumpcyjnym" i „szale zakupów".

Jak podał w piątek GUS, sprzedaż detaliczna w ujęciu realnym – czyli przy założeniu stałości cen – zwiększyła się w sierpniu o 6,7 proc. rok do roku, po zwyżce o 7,1 proc. w lipcu. Ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści przeciętnie spodziewali się powtórki lipcowego odczytu, który także był nieco poniżej oczekiwań. Mimo to w komentarzach ekonomistów próżno szukać wyrazów rozczarowania.

Większość z nich uważa wprawdzie, że wzrost sprzedaży detalicznej, który w pierwszych siedmiu miesiącach roku wynosił średnio 7,1 proc. rocznie, w kolejnych miesiącach będzie dalej stopniowo hamował. Będzie to efekt m.in. wolniejszego realnego wzrostu funduszu płac (sumy wynagrodzeń wszystkich pracujących) w związku ze spadającą dynamiką zatrudnienia. Konsumpcja, która jest szerszą miarą wydatków gospodarstw domowych niż sprzedaż detaliczna (ta ostatnia obejmuje tylko sklepy zatrudniające co najmniej 10 osób), nadal będzie jednak szybko rosła, napędzając gospodarkę. – Silna sprzedaż towarów pozwala ciągle myśleć o solidnym popycie wewnętrznym. Wzrost PKB będzie się obniżał, ale głównie z powodu ujemnego wkładu eksportu netto z uwagi na wylewanie się tego popytu za granicę – skomentowali ekonomiści mBanku.

Zdaniem Jakuba Borowskiego, głównego ekonomisty Credit Agricole w Polsce, w tym kwartale konsumpcja zwiększy się o 4,8 proc. rok do roku, po zwyżce o 4,9 proc. w II kwartale. Niewiele wolniej ma rosnąć w IV kwartale. Powodem do optymizmu jest według niego struktura sprzedaży detalicznej. W sierpniu aż o 9,1 proc. rok do roku (w ujęciu realnym), po 4,4 proc. w lipcu, zwiększyły się wydatki gospodarstw domowych na meble i sprzęt RTV/AGD. Tego rodzaju zakupy potwierdzają doskonałe nastroje konsumentów, widoczne w ankietowych badaniach GUS. GS