Statek należący do amerykańskiego banku inwestycyjnego został wyczarterowany Mediterranean Shipping, drugiemu pod względem wielkości operatorowi kontenerowców na świecie. Prawnik specjalizujący się w prawie karnym cytowany przez Bloomberga twierdzi jednak, że JP Morgan był w całej operacji wykorzystany jako słup i nic nie wiedział o nielegalnym transporcie.

17 czerwca amerykańscy agenci celni wkroczyli na pokład statku MSC Gayane, na którego pokładzie w kilku kontenerach odkryto ogromne ilości narkotyków. Statek rozpoczął podróż w Chile, następnie cumował w portach w Panamie i Peru. Popłynął następnie na Bahamy skąd wyruszył w podróż do USA. Ostatecznie miał dopłynąć do Europy, jednak amerykańscy celnicy przerwali rejs.

Statek został zbudowany w 2018 r. i jego wartość wynosi około 90 mln USD. JP Morgan prawdopodobnie jeszcze długo nie otrzyma go z powrotem. Jak twierdzi prokurator William McSwain, bank może nawet nigdy nie odzyskać statku.

Sytuacje, w których banki angażuje się w działalność transportową, budzą od kilku lat wiele kontrowersji. Globalni pożyczkodawcy kupują m.in. magazyny, rurociągi czy statki. Jak argumentują same banki, ten rodzaj biznesu pozwala dywersyfikować ryzyko instytucji. Problem pojawia się jednak wtedy, gdy dojdzie np. do wycieku ropy naftowej, czy, jak w przypadku JP Morgana, odnalezienia na pokładzie statku narkotyków.