Bolsonaro oblał wielki sprawdzian

Największa gospodarka Ameryki Łacińskiej stała się jedną z największych ofiar pandemii. Dotknął jej też kryzys polityczny.

Publikacja: 26.05.2020 14:33

Prezydent Brazylii Jair Bolsonaro w ostatnich tygodniach wielokrotnie pokazywał, że nic sobie nie ro

Prezydent Brazylii Jair Bolsonaro w ostatnich tygodniach wielokrotnie pokazywał, że nic sobie nie robi z zasad bezpieczeństwa w trakcie pandemii koronawirusa.

Foto: AFP

– I co z tego? Jest mi przykro, ale co chcecie, bym zrobił? Mam na imię Mesjasz, ale nie umiem robić cudów – w ten sposób prezydent Brazylii Jair Messias Bolsonaro odpowiedział na pytanie o rosnącą liczbę zgonów na Covid-19 w jego kraju. Gdy mu to pytanie zadawano, według oficjalnych danych było w Brazylii prawie 5000 ofiar śmiertelnych koronawirusa. W zeszłym tygodniu ofiar śmiertelnych było już prawie 20 tys., a liczba zachorowań zbliżała się do 300 tys. Te dane mogą być mocno niepełne (kraj jest ludny i rozległy, a stosunkowo mało przeprowadza się w nim testów), ale nie ma wątpliwości, że Brazylia znalazła się w gronie krajów najmocniej dotkniętych pandemią. Bolsonaro od początku tego kryzysu przekonywał, że koronawirus nie jest żadnym zagrożeniem i że media „niepotrzebnie nakręcają histerię". – Brazylijczycy nigdy nie łapią żadnego wirusa. Widzicie, jak jakiś koleś wskakuje do kanału i nurkuje w nim? I nie jest zainfekowany – powiedział brazylijski prezydent.

Brazylia ma ustrój federalny, więc decyzje dotyczące wprowadzania kwarantanny były podejmowane tam przez władze poszczególnych stanów i samorządy miejskie. Jako pierwsze zareagowało wprowadzeniem ograniczeń pięć miast, w tym Rio de Janeiro, 18 marca. Bolsonaro cały czas jednak podważał ich politykę walki z pandemią, wzywał do zniesienia ograniczeń, popierał protestujących przeciwko kwarantannie i pojawiał się na wiecach bez maseczki chirurgicznej. W ciągu miesiąca doprowadził do dymisji dwóch ministrów zdrowia. Argumentował, że walcząc z „wirusową histerią", próbuje chronić gospodarkę. Jego strategia okazała się jednak dziurawa. Pandemia narasta, a wraz z nią straty gospodarcze.

Zawiedzione nadzieje

Prawdopodobnie Brazylia już jest pogrążona w recesji. Mediana prognoz analityków zebranych przez agencję Bloomberga mówi, że jej PKB spadnie w II kwartale o 6,5 proc. kw./kw., a najbardziej pesymistyczne prognozy mówią o spadku o 11,5 proc. Międzynarodowy Fundusz Walutowy spodziewa się, że w 2020 r. gospodarka Brazylii skurczy się o 5,3 proc. Brazylijski indeks giełdowy Bovespa stracił od początku roku ponad 30 proc., co plasuje go w gronie najgorszych w tym okresie indeksów świata. Narodowa waluta, czyli real, osłabła natomiast od początku stycznia o blisko 30 proc. wobec dolara – bardziej niż jakakolwiek inna waluta na świecie. Choć inwestorzy w zeszłym roku bardzo optymistycznie podchodzili do perspektyw gospodarczych Brazylii i wolnorynkowych reform wdrażanych przez administrację Bolsonaro (świadczył o tym optymizmie wzrost indeksu Bovespa aż o 31,6 proc.), to w tym roku wystawili Brazylii czerwoną kartkę. Czynnikiem, który o tym przesądził, była właśnie koronawirusowa katastrofa.

Gospodarka Brazylii przyjmuje ciosy nadchodzące z wielu stron. Nawet gdyby nikt nie chorował na koronawirusa w tym kraju, to i tak odczułby on skutki ekonomiczne pandemii. Przede wszystkim w miejscową gospodarkę mocno bije silna przecena na rynkach surowców. Na nią nakłada się załamanie w globalnej turystyce i ruchu lotniczym. Trudno się spodziewać, by turyści szybko zaczęli jeździć do kraju znajdującego się w światowej czołówce zachorowań na Covid-19. Same kwarantanny są również dotkliwe, ale ich stopień mocno się różni w zależności od miasta i od stanu. W niektórych regionach kraju ludzie przejmują się zasadami dystansowania społecznego o wiele mniej niż np. w Europie.

GG Parkiet

„Według wskaźnika mobilności Apple'a w dniu 9 maja liczba ludzi chodzących po ulicach była w tym kraju jedynie o 47 proc. mniejsza niż przed pojawieniem się wirusa. Można to porównać z danymi z sąsiedniej Argentyny, gdzie ten ruch spadł o 75 proc. Argentyna była krajem, w którym donoszono o pierwszym zgonie na koronawirusa wcześniej niż w Brazylii, oraz tym, który poradził sobie znacznie lepiej ze spłaszczaniem krzywej zachorowań i zgonów (6034 zachorowania i 305 zgonów do 11 maja)" – pisze Patricia Krause, ekonomistka z firmy Coface.

Silnie dotknięty kryzysem został za to brazylijski przemysł. „Produkcja przemysłowa spadła o 9,1 proc. mies./mies. w marcu, co było drugim co do wielkości jej spadkiem w historii. Gorszy wynik osiągnięto tylko w maju 2018 r., gdy kraj został dotknięty strajkiem kierowców ciężarówek. Produkcja samochodów spadła o 99 proc. r./r. w kwietniu, co wskazuje na dużo głębszy spadek całej produkcji przemysłowej w tamtym miesiącu niż w marcu. Dodatkowo indeks sprzedaży detalicznej IGet (oparty na danych o transakcjach dokonanych kartami kredytowymi i debetowymi) wskazuje, że szerszy miernik sprzedaży detalicznej, obejmujący m.in. materiały budowlane i pojazdy, spadł w kwietniu o 29,4 proc. mies./mies. i 41,1 proc. r./r." – dodaje Krause.

Inwestorzy bardzo liczyli na to, że ekipa Bolsonaro uporządkuje finanse publiczne. W tej wierze utwierdziła ich w zeszłym roku reforma emerytalna, którą uchwalono i zaczęto wdrażać. Kryzys koronawirusowy okazał się jednak wielkim ciosem dla finansów publicznych. Władze federalne sięgnęły już po stymulację fiskalną wartą 8 proc. PKB. Dług publiczny wynosił w marcu 78 proc., a w nadchodzących miesiącach znacząco się zwiększy. Brazylia jest jednak w o tyle dobrej sytuacji, że jej rząd jest wierzycielem netto, a rezerwy walutowe wystarczą na pokrycie 24 miesięcy eksportu. To, że w pierwszych czterech miesiącach roku odpłynęło z kraju łącznie 23,4 mld USD netto, nie było więc w stanie wywołać w tym kraju kryzysu w stylu argentyńskim. Oczywiście uderzyło to jednak w kurs reala i rynek akcji.

– Brazylijska waluta wyraźnie gorzej sobie radziła, odkąd koronawirus zaczął się rozprzestrzeniać po świecie. Nawet od początku kwietnia, czyli miesiąca, w którym ustabilizowały się kursy większości walut z rynków wschodzących lub nawet odzyskały część strat wobec dolara, real osłabł o ponad 10 proc. To prawdopodobnie wynik tego, że koronawirus ostatnio gwałtownie się rozprzestrzenia w Brazylii. W odróżnieniu od krajów Azji Wschodniej, Europy czy USA nic nie wskazuje, by epidemia znalazła się tam już pod kontrolą – twierdzi Oliver Jones, ekonomista z firmy badawczej Capital Economics. Zauważa on, że inwestorzy lepiej traktują nawet takie rynki jak Rosja. – Jest tak dlatego, że w Brazylii bardziej niż gdzie indziej pandemia zagroziła stabilności rządu i przy tym ciężko wywalczonej stabilności fiskalnej – wskazuje Jones.

Tonący okręt?

Bolsonaro został prezydentem Brazylii, bo wyborcy byli zmęczeni długimi rządami skorumpowanej i nieudolnej ekipy socjalistów. Poprzednim władzom bardzo zaszkodziła afera korupcyjna związana z wyprowadzaniem pieniędzy z państwowego koncernu naftowego Petrobras. W rozliczanie tamtego skandalu był mocno zaangażowany sędzia Sergio Moro, który w ekipie Bolsonaro został ministrem sprawiedliwości. 24 kwietnia Moro zrezygnował jednak z tego stanowiska i oskarżył prezydenta o mieszanie się do śledztw policyjnych. Bolsonaro doprowadził wcześniej do dymisji szefa policji federalnej Mauricia Valeixo. Konflikt z byłym ministrem sprawiedliwości może doprowadzić do procedury impeachmentu wobec prezydenta. Sąd Najwyższy wszczął już śledztwo w sprawie oskarżeń Moro, który już złożył zeznania w tej sprawie.

Kilka dni po dymisji Sergia Moro wyciekło do mediów dwugodzinne nagranie z jednego z kwietniowych posiedzeń rządu. – Nie będę czekał, aż policja będzie dymała moją rodzinę i przyjaciół – stwierdził na nim prezydent Bolsonaro. Nazywał w nim gubernatora Rio de Janeiro „gównem", a gubernatora Sao Paulo „kupą gnoju". – Ten statek tonie – powiedział Bolsonaro. Barwnie wypowiadali się też jego ministrowie. – Musimy się pospieszyć i sprzedać pieprzony Bank Brazylii – zażartował Paulo Guedes, lubiany przez inwestorów minister gospodarki. Wspomniany przez niego bank centralny obciął niedawno główną stopę procentową do rekordowo niskiego poziomu 3 proc. i dzięki poprawce do konstytucji zyskał możliwość prowadzenia programu QE. Ale widocznie jeszcze w kwietniu Guedes nie był zadowolony z jego polityki. Ciekawym wątkiem z tego nagrania były też fragmenty dotyczące odpowiedzialności Chin za pandemię koronawirusa. Minister spraw zagranicznych Ernesto Araujo nazywał go „komunawirusem", a szef wywiadu gen. Augusto Heleno ostro krytykował chińskich przywódców. To sugeruje, że w wewnętrznych dyskusjach rządowych traktuje się koronawirusa jako bardzo realne zagrożenie dla kraju.

– Widzę 50-procentowe prawdopodobieństwo tego, że Bolsonaro nie dotrwa do końca kadencji. Prezydent znalazł się na ostrzu noża. Prawicowi wyborcy czują, że on ich zawiódł – przyznał senator Sergio Olimpio Gomes, przewodzący w wyższej izbie parlamentu klubowi PSL, czyli partii, którą wcześniej kierował obecny prezydent. Gomes to były oficer policji, który bardzo pomógł Bolsonaro w zwycięskiej kampanii prezydenckiej z 2018 r., ale później zaczął się dystansować od jego polityki.

Droga do ewentualnego impeachmentu nie będzie jednak prosta. – Bolsonaro pracował nad wzmocnieniem swojej bazy sojuszników w Kongresie. (Parlament może odwołać prezydenta większością dwóch trzecich głosów w obu izbach). Zaoferował im stanowiska w swoim rządzie dla bloku ideologicznie pustych partii nazywanych „centrao". Co prawda jego poparcie w sondażach zaufania spada, ale wciąż jest na przyzwoitym poziomie. Według sondażu XP/Ipespe odsetek ludzi oceniających rząd jako dobry lub bardzo dobry spadł 31 proc., do 27 proc. Gdy poprzednia prezydent Dilma Rousseff była odwoływana przez parlament w 2016 r., poparcie dla niej wynosiło w sondażach zaledwie 8 proc. Jednakże, gdy negatywne skutki kryzysu staną się bardziej widoczne, a kwarantanny zaczną być łagodzone, niezadowolenie z polityki rządu może wzrosnąć – ocenia Krause.

Prezydent wciąż ma jednak licznych fanów, którzy niedawno zorganizowali demonstracje poparcia dla niego, na których wzywali m.in., by wojsko przejęło władzę z rąk Kongresu. Takie wezwania łatwo zrozumieć. Kolejne cywilne ekipy rządzące zawodziły Brazylijczyków.

Gospodarka światowa
USA: Odczyt PKB rozczarował inwestorów
Gospodarka światowa
PKB USA rozczarował w pierwszym kwartale
Gospodarka światowa
Nastroje niemieckich konsumentów nadal się poprawiają
Gospodarka światowa
Tesla chce przyciągnąć klientów nowymi, tańszymi modelami
Gospodarka światowa
Czy złoto będzie drożeć dzięki Chińczykom?
Gospodarka światowa
Czy cena złota dojdzie do 3000 dolarów za uncję?