Wczorajszy optymizm, który obserwowaliśmy na warszawskiej giełdzie, okazał się bardzo ulotny. Dzisiaj na parkiecie karty znowu rozdają niedźwiedzie. Może słowo „dominacja" byłoby nieco na wyrost, ale przewaga ich jest zauważalna. Sam początek dnia na to jednak nie wskazywał.
Na starcie mieliśmy bowiem do czynienia z niezdecydowaniem. WIG20 rozpoczął dzień w okolicach zamknięcia z wczoraj co oznaczało, że zdobycie poziomu 2200 pkt nadal jest w zasięgu ręki. Na razie jednak plany ataku na ten poziom trzeba odłożyć na później. WIG20 w kolejnych fragmentach sesji zjechał na niższe stopnie. O godz. 12.30 tracił prawie 0,7 proc. Na razie więc mamy grę do jednej bramki.
Inna sprawa, że nie pomaga dzisiaj otoczenie. Na większości europejskich parkietów mamy do czynienia ze spadkami, chociaż uczciwie trzeba przyznać, że skala przeceny u nas stawia nas w gronie najsłabszych parkietów. Równie słabo radzi sobie dzisiaj rosyjski RTS, który również traci około 0,7 proc. Niemiecki DAX jest 0,2 proc. pod kreską, z kolei francuski CAC40 jest 0,4 proc. na minusie.
Patrząc na przebieg dzisiejszej sesji na warszawskim parkiecie w oczy rzuca się duża aktywność inwestorów. Nie minęła jeszcze połowa handlu, a obroty na całym rynku przekroczyły 500 mln zł. Jak na nasze warunki jest to osiągnięcie godne uwagi. Wiele więc wskazuje na to, że dzisiaj przekroczymy 1 mld zł.
Na atrakcje makroekonomiczne raczej nie ma dzisiaj co liczyć. Co prawda czeka nas odczyt dotyczący inflacji w Stanach Zjednoczonych, ale raczej trudno spodziewać się, aby miał on jakiś znaczący wpływ na postawę inwestorów. Rynki żyją teraz umową handlową między Stanami Zjednoczonymi i Chinami oraz wynikami spółek z Wall Street.
