Od poniedziałkowej sesji na GPW nikt nie mógł oczekiwać fajerwerków. Nastroje inwestorów psuje rozprzestrzeniająca się na całym świecie pandemia, przez którą m.in. w Polsce wprowadzono obostrzenia znane z wiosny. W piątek odbiło się to na m.in. notowaniach restauratorów. Oczywiście spowolnienie gospodarki przełoży się na pogorszenie w wielu innych gałęziach gospodarki, co stara się wycenić giełda. Dlatego na otwarciu poniedziałkowej sesji warszawskie indeksy zaświeciły na czerwono. Pierwsze minuty zapowiadały duże nerwy. Zdecydowana większość dużych spółek zniżkowała o ponad 1 proc., natomiast WIG20 nurkował około 0,7 proc. poniżej zamknięcia z piątku. Krajowi inwestorzy nie mogli szukać wsparcia na innych rynkach w Europie - zniżka na niemieckim DAX szybko przekroczyła 2 proc. Kolejne godziny na GPW przemijały w podobnej atmosferze, jednak poszczególne duże spółki zaczynały iść w swoją stronę. Warto przede wszystkim wyróżnić niedawnego debiutanta, czyli Allegro, które wraz z CD Projektem powstrzymywały samodzielnie WIG20 przed zejściem poniżej minimów z ostatnich dni. Do tego grona dołączył Alior Bank oraz PGE. W przypadku Aliora pojawiły się pogłoski na temat ewentualnej zmiany właścicielskiej, które wywołały mocne wahania notowań. Publikacje medialne zostały jednak szybko zdementowane, natomiast na koniec sesji Alior zyskał blisko 4 proc. Wynik WIG20 do końca dnia niewiele się zmieniał. Poziom zamknięcia wypadł na niecałych 1632 pkt, czyli niemal w miejscu startu sesji. Przypomnijmy, że od kilku dni WIG20 porusza się w dość wąskim zakresie punktowym i poniedziałkowa sesja wpisuje się w ten ruch. 

Zestawienie WIG20 zamykały firmy najmocniej narażone na skutki obostrzeń i nastroje konsumentów, czyli LPP i CCC. Zniżki sięgnęły 5-6 proc. Jeszcze słabsze było jednak JSW ze spadkiem o 7 proc. Podobnie na szerokim rynku mocno tracili np. restauratorzy.

Choć przez moment było nerwowo, to utrzymanie się WIG20 nad minimami z zeszłego tygodnia przynajmniej na moment nie rodzi ryzyka silnej wyprzedaży na GPW. O ile uda się nadal powstrzymać sprzedających. Może być to jednak trudne z uwagi na nastroje na innych rynkach. Wspomniany DAX finiszował ze stratą 3,6 proc. Z kolei indeksy amerykańskie po kilkudziesięciu minutach handlu zniżkowały po ponad 2 proc. Choć WIG20 nie odrabiał marcowych spadków w takim tempie jak indeksy krajów rozwiniętych, szczególnie amerykańskich, trudno spodziewać się, by teraz zdołał powstrzymać się przed spadkami. Ucieczkę inwestorów z bardziej ryzykownych aktywów widać też na rynku walut oraz po notowaniach ropy naftowej. Baryłka typu WTI w poniedziałek po południu kosztowała 38,5 dolara, co oznaczało 3,3-proc. przecenę.