Lokalne giełdy znajdą sobie niszę

Na giełdach Europy Środkowo-Wschodniej brakuje spółek technologicznych, które przyciągają uwagę inwestorów. To nie znaczy, że lokalne giełdy stracą rację bytu.

Aktualizacja: 08.09.2021 17:03 Publikacja: 08.09.2021 16:44

W dyskusji, którą moderował Andrzej Stec, redaktor naczelny „Parkietu” (pierwszy z lewej), uczestnic

W dyskusji, którą moderował Andrzej Stec, redaktor naczelny „Parkietu” (pierwszy z lewej), uczestniczyli: Jacek Chwedoruk (Rothschild), Iwona Sroka (Murapol), prof. Krzysztof Jajuga (CFA Poland) i Lukas Bonko (giełda w Bratysławie).

Foto: M. Szachowski

M. Szachowski

Perspektywy giełd w naszym regionie były osią debaty „Przyszłość rynku kapitałowego i parkietów w regionie Europy Środkowo-Wschodniej”, która odbyła się we wtorek podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu. Jej uczestnicy co do zasady zgodzili się, że dobra koniunktura na rynku kapitałowym jeszcze się utrzyma. A to będzie sprzyjało także lokalnym giełdom, nawet jeśli mają one pewne słabości.

Kapitał będzie płynął

– Sytuacja gospodarcza sprzyja rynkom finansowym. Dopóki będzie się utrzymywało środowisko niskich stóp procentowych, dość wysokiej inflacji – a u nas nawet bardzo wysokiej – oraz niskiego bezrobocia, dopóty kapitał będzie płynął na rynek inwestycyjny. To oznacza giełdę, ale też rynek nieruchomości – mówiła Iwona Sroka, członek zarządu firmy deweloperskiej Murapol, a wcześniej wieloletnia prezeska Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych. Jacek Chwedoruk, dyrektor zarządzający banku inwestycyjnego Rothschild w Warszawie, zwrócił uwagę na to, że właściwie już od 2009 r., czyli początku hossy po globalnym kryzysie finansowym, większość klas aktywów osiąga dodatnie stopy zwrotu. – W cokolwiek byśmy nie zainwestowali, wypracujemy zyski – mówił.

Prof. Krzysztof Jajuga, wykładowca Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu oraz prezes CFA Society Poland, ocenił, że w perspektywie historycznej nadmierny optymizm na rynkach należy uznać za niebezpieczny. – Gdy wszyscy są zadowoleni, to mi się zawsze zapala czerwona lampka. Tak było też w 2006 r. Wtedy wszystkim wydawało się, że cykl koniunkturalny to już przeszłość, że potrafimy zarządzać kryzysami. Ale każda hossa kiedyś się kończy, a pandemia w zasadzie jej właściwie nie przerwała, wywołała tylko krótką korektę – ostrzegał.

Przyznał jednak, że dopóki na rynkach jest płynność, trudno oczekiwać zmiany trendów. – Wydaje mi się, że inwestorzy nadmiernie reagują na wszelkie komunikaty, że banki centralne będą ograniczały skup aktywów – powiedział, podkreślając, że od pewnego czasu banki centralne przykładają większą wagę do kwestii stabilności finansowej niż do swoich celów inflacyjnych.

Czy to już bańki

Uczestnicy debaty zwracali uwagę, że w niektórych, najmodniejszych segmentach rynku mogły powstać już bańki spekulacyjne. Dotyczy to np. spółek technologicznych oraz kryptowalut. Ale nawet jeśli bańki pękną, niektóre aktywa z tych rynków utrzymają wartość. – Wydaje mi się, że kryptowaluty to bańka. Ale to zjawisko nie musi być złe. Trzeba pamiętać, że kiedyś na rynku spółek kolejowych powstała bańka, a gdy pękła, zostało po niej coś dobrego. Tak samo będzie teraz. Gdy skończy się bańka, zostaną długofalowe projekty korzystające z technologii blockchain, którą kryptowaluty spopularyzowały – mówił Lukas Bonko, prezes giełdy w Bratysławie.

W tych okolicznościach problemem rynków finansowych Europy Środkowo-Wschodniej może być niedobór atrakcyjnych aktywów. – Liczba ofert publicznych w regionie była ostatnio niewielka. Prawie nie ma w co inwestować. W WIG20 jest 10 spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa, a spółek technologicznych brakuje. W tej sytuacji na pierwsze miejsce wysuwają się fundusze PE i VC, które inwestują poza rynkiem publicznym – oceniał Chwedoruk.

Iwona Sroka zwracała jednak uwagę, że to jest zbyt wąskie spojrzenie. – Nowe technologie wchodzą wszędzie, nie tylko do spółek z tym kojarzonych. Przykładowo, wykorzystywane są one w budownictwie – mówiła. Podkreślała też, że choć w 2020 r. faktycznie uwagę inwestorów przyciągały przede wszystkim spółki z tzw. nowej gospodarki – Allegro i CD Projekt – to wiele spółek z tzw. starej gospodarki też radziło sobie dobrze. Dotyczyło to m.in. sektora handlowego.

Miejsce dla nowych spółek

Była prezes KDPW podkreślała, że polska giełda, nawet jeśli struktura branżowa spółek nie będzie się radykalnie zmieniała, pozostanie atrakcyjna zarówno dla inwestorów, jak i dla emitentów. Spośród tych pierwszych wielu woli koncentrować się na lokalnym rynku. Ci drudzy z kolei, o ile nie mają ambicji ekspansji międzynarodowej, są skazani na szukanie kapitału w kraju. – Z tej perspektywy losy polskiej giełdy będą ściśle związane z kondycją polskiej gospodarki – tłumaczyła Iwona Sroka.

Także Lukas Bonko podkreślał, że istnieje wciąż miejsce na lokalnych giełdach, nawet tak małych, jak ta w Bratysławie. – Za szansę uważam to, że jest sporo spółek, które przechodzą właśnie zmianę pokoleniową, proces sukcesji. Młodsi właściciele mogą być chętniejsi do wchodzenia na giełdę – przekonywał. Prezes słowackiego parkietu podkreślał, że rodzimego kapitału tam nie brakuje, ale często nie ma w co inwestować. Stąd kwitną rynki pozagiełdowe, np. obligacji.

Zarówno Bonko, jak i Sroka, oceniali, że na konsolidację giełd w Europie Środkowo-Wschodniej – o czym przed pandemią często się mówiło – nie ma raczej szans. Członkini zarządu Murapolu tłumaczyła, że w krajach naszego regionu giełdy traktuje się jako srebra rodowe, których bardzo ciężko się pozbyć. Bonko wskazywał z kolei, że lokalne giełdy mogą ze sobą współpracować na przykład w zakresie technologii, ale nie będą się raczej łączyły. – Inwestorzy wolą inwestować w lokalne spółki, przez lokalnych brokerów – przekonywał.

Forum w Krynicy
Wyzwania po fuzjach w energetyce
Forum w Krynicy
Fiskus stawia na dialog z klientami
Forum w Krynicy
Ogrom wyzwań dla gospodarki
Forum w Krynicy
Karpacz poświęcony skutkom wojny
Forum w Krynicy
PGNiG: Koncern chce importować sporo gazu z Norwegii
Forum w Krynicy
Na niepewność i zmienność receptą jest dywersyfikacja