Przyspieszanie przez spowalnianie

Zamiast szybkiego publikowania pełnych raportów rocznych w przewidzianych wcześniej terminach, będziemy dryfować w kierunku serwowanego z zaskoczenia „raportowania sekundowego".

Publikacja: 06.06.2019 05:00

Mirosław Kachniewski, prezes zarządu, SEG

Mirosław Kachniewski, prezes zarządu, SEG

Foto: materiały prasowe

Sezon raportów rocznych mamy za sobą, co prowokuje do pewnych podsumowań. Nie miałem jeszcze możliwości dokonania głębokiej analizy merytorycznej, ale rzut oka na proste dane dotyczące terminów publikacji prowadzi do bardzo gorzkiego wniosku – za kilka lat większość raportów zobaczymy w ostatnim możliwym terminie.

Na przestrzeni ostatnich lat możemy bardzo wyraźnie zaobserwować przesuwanie terminów publikacji raportów rocznych. O ile w roku 2017 większość spółek publikowała raporty przed 20 marca, o tyle w roku bieżącym szczyt przypadł na drugą połowę kwietnia. Co więcej, coraz bardziej popularny jest ekstremalny termin 30 kwietnia, przez co sporo spółek (choćby z powodów technicznych) publikuje raporty 1 maja.

Taka sytuacja musi prowokować do postawienia poważnego pytania – dlaczego tak się dzieje? Dlaczego pomimo coraz większego nacisku regulatorów i nadzorców na coraz lepszą komunikację z inwestorami, raporty roczne publikowane są coraz później? Dlatego że jednocześnie regulatorzy i nadzorcy robią wiele, aby opracowanie tych raportów trwało coraz dłużej. W raportach musi być coraz więcej informacji, raporty muszą być coraz wnikliwiej badane przez biegłych rewidentów, a sam proces podpisywania (podpis elektroniczny) i publikowania (format XML) raportów staje się coraz bardziej skomplikowany.

Zakładam, że osoba, która nie przeszła przez wskazane powyżej problemy, uzna, że histeryzuję. I w pełni ten pogląd zrozumiem, bo przecież, jaki to problem dopisać coś do raportu. Bo to chyba dobrze, że biegli są bardziej wnikliwi. Bo przecież podpis elektroniczny chyba jest lepszy od „papierowego". A format XML jest lepszy od PDF. Wszystko to prawda, ale nagromadzenie tych zmian, brak ich skoordynowania, brak przygotowania infrastruktury z odpowiednim wyprzedzeniem – to wszystko powoduje, że proces powstawania raportu rocznego musi być coraz dłuższy. Jeśli spółki chciałyby utrzymać wcześniejsze terminy publikacji raportów, to musiałyby zrobić dużo więcej w tym samym czasie, co by się wiązało z większymi kosztami organizacyjnymi i finansowymi. Oczywiście dla największych spółek to nie jest istotny problem, ale pamiętamy, że na naszym rynku mamy głównie spółki małe i bardzo małe.

Emitenci chcą publikować raporty jak najwcześniej. Wynika to nie tylko z chęci dobrej komunikacji z inwestorami, ale też ich własnej wygody i bezpieczeństwa. Im wcześniej jest opublikowany raport, tym wcześniej kończą się okresy zamknięte i tym mniej jest wątpliwości co do dokonywania transakcji przez menedżerów przed formalnym rozpoczęciem okresu zamkniętego.

Dodatkowym czynnikiem stymulującym możliwie pilne publikowanie raportów jest zagrożenie wykorzystania wiedzy o sytuacji finansowej spółki niedostępnej dla osób postronnych. Spółki radzą sobie z tym problemem poprzez publikowanie szacunkowych danych finansowych. W ten sposób spełniają wymóg regulacyjny, ale niekoniecznie poprawia to jakość informacji na rynku, a już na pewno nie sprzyja równemu dostępowi do informacji. Przecież po to spółki ujawniają harmonogramy publikacji raportów okresowych, aby inwestorzy mogli się właściwie przygotować do ich lektury. Pojawianie się ważnych informacji z zaskoczenia z jednej strony zmniejsza asymetrię informacji (pomiędzy insiderami w spółce a inwestorami), ale z drugiej bardzo ją zwiększa (pomiędzy samymi inwestorami). Ten drugi rodzaj asymetrii jest daleko groźniejszy dla rynku, gdyż o ile insiderzy mają nałożone ograniczenia co do możliwości obrotu, o tyle inwestorzy – wręcz przeciwnie będą jak najszybciej dokonywać transakcji, niezależnie od tego, czy pozostała część rynku mogła zapoznać się z opublikowanymi danymi.

Tak oto doszliśmy do momentu, w którym w imię szybkiego i równego dostępu inwestorów do informacji regulatorzy i nadzorcy zafundowali rynkowi chaotyczne publikowanie raportów cząstkowych. Zamiast szybkiego publikowania pełnych raportów rocznych w przewidzianych wcześniej terminach, będziemy dryfować w kierunku serwowanego z zaskoczenia „raportowania sekundowego" podzielonego na coraz bardziej szczegółowe wydarzenia: szacunkowe wyniki spółki, szacunkowe wyniki skonsolidowane, sugestia biegłego co do zawiązania rezerw, decyzja o zawiązaniu rezerw, pełne wyniki finansowe, a na końcu – raport roczny: kilkaset wyzutych z cenotwórczości stron (gdyż wszystkie ważne dla inwestorów informacje zostały przekazane wcześniej) będących pomnikiem myśli regulacyjno-nadzorczej.

Felietony
LSME – duże wyzwanie dla małych spółek
Felietony
Złoty wciąż ma potencjał do aprecjacji, ale w wolniejszym tempie
Felietony
Jak wspominam debiut WIG20
Felietony
Wszystko jest po coś i ma znaczenie
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Felietony
Znieczulica regulacyjna
Felietony
DORA – kluczowe wyzwania w zakresie odporności cyfrowej instytucji finansowych