Skandale szkodzą reputacji kraju

Samo powoływanie zewnętrznych członków rad dyrektorów i ustanawianie komitetów może tworzyć pozory silnego corporate governance, ale nie wystarczy, by skutecznie zarządzać ryzykiem.

Publikacja: 18.01.2020 05:00

Andrzej S. Nartowski, ekspert corporate governance

Andrzej S. Nartowski, ekspert corporate governance

Foto: Fotorzepa, Małgorzata Pstrągowska

¶ O pozycji państwa w świecie nie decyduje już liczba lotniskowców lub ton stali, lecz praworządność i prawa człowieka oraz efektywność rynku kapitałowego;

¶ Japoński rynek został boleśnie dotknięty skandalem oszukańczych polis na życie świadczącym o braku systemów corporate governance i zarządzania ryzykiem;

¶ Rzeczywistość obnażyła ornamentacyjny charakter rad dyrektorów, zasiadających w nich członków zewnętrznych oraz komitetów audytu;

¶ A sprawa Carlosa Ghosna ukazała grozę i śmieszność współczesnej Japonii: fatalnie traktowany aresztant okpił sprawiedliwość i uciekł w wielkim stylu.

Notowana Japan Post Holding Co., Ltd zawiaduje grupą kapitałową świadczącą usługi pocztowe, bankowe i ubezpieczeniowe. W następstwie częściowej prywatyzacji korporacji założonej w 1871 roku państwo zachowało 56,8 proc. udziałów w holdingu, do którego należy 64 proc. udziałów Japan Post Insurance i 100 proc.udziałów Japan Post. Spółki holdingowa i ubezpieczeniowa mają w radach dyrektorów komitety: audytu, wynagrodzeń, nominacji; we wszystkich komitetach przewagę liczebną mają dyrektorzy zewnętrzni. Można odnieść wrażenie, że istnieją warunki do sprawowania przez rady dyrektorów efektywnego nadzoru nad działalnością tych spółek (także w radzie dyrektorów Japan Post działa komitet audytu).

W rzeczywistości dyrektorzy zewnętrzni bywają jedynie ornamentariuszami, nadzorowane spółki nie przekazują im niezbędnych informacji o swojej działalności bądź nawet blokują dostęp do pewnych informacji, a tytularni jedynie członkowie rad nawet nie zabiegają o informacje dotyczące spółek, za których działalność w teorii ponoszą odpowiedzialność. Japan Post pobierała od klientów zawyżone składki za rozprowadzane przez nią masowo polisy ubezpieczeń na życie prowadzone przez ubezpieczyciela z grupy kapitałowej, Japan Post Insurance. Polisy nosiły nazwę Kampo (jak tradycyjna medycyna japońska) i to imię nadano skandalowi.

Japoński nadzór zakazał sprzedaży polis Japan Post Insurance przez trzy miesiące. Szefowie spółek konglomeratu złożyli rezygnacje ze skutkiem na 28 grudnia, co nie przyczyniło się do wyjaśnienia afery. Odsłonięto jedynie niektóre jej aspekty: brak przepływu informacji w ramach holdingu; przekonanie, że spółka holdingowa jedynie koordynuje współpracę spółek zależnych; wynikające z tego skrywanie przez spółki grupy ryzyka ich działalności, co prowadziło do zaniedbania analizy ryzyka i zarządzania nim na poziomie grupy; wykluczanie dyrektorów zewnętrznych z kręgu dopuszczonych do istotnych informacji; brak skłonności tychże do wnikliwego poznania nadzorowanych spółek.

Podobny był przypadek konglomeratu Toshiba w 2015 roku: tam jednak członkowie komitetu audytu, świadomi występujących nieprawidłowości, żądali wnikliwych analiz, jednak zostali zignorowani przez przewodniczącego rady dyrektorów. Lecz znowelizowane w 2019 roku prawo spółek doprecyzowało status i obowiązki dyrektorów. Japoński ekspert corporate governance Tadashi Kunihiro podsumował skandal grupy Japan Post stwierdzeniem, że występujące w tym przypadku samo powoływanie zewnętrznych członków rad dyrektorów i ustanawianie komitetów może tworzyć pozory silnego corporate governance, ale nie wystarczy, by skutecznie zarządzać ryzykiem.

W tym czasie inny kłopot, znacznie bardziej dotkliwy i głośny, sprawił Japończykom Carlos Ghosn, były wieloletni szef grupy Renault Nissan Mitsubishi. W zarządzanej przezeń korporacji zawiązano przeciw niemu spisek nie bez udziału czynników rządowych. Został spektakularnie zatrzymany, postawiono mu zarzuty, trzymano w areszcie w warunkach budzących sprzeciw prawników. Poddany systematycznym wielogodzinnym przesłuchaniom, namawiany do przyznania się do nadużyć, co miałoby poprawić jego sytuację, został później zwolniony do ścisłego aresztu domowego. Zwiał z niego w niewyjaśnionych zrazu okolicznościach, pojawił się w Libanie (ma tamtejsze obywatelstwo), gdzie nie dość, że ośmieszył Japończyków, to jeszcze im przecież ubliżył, porównując traktowanie go do zdradzieckiej napaści na Pearl Harbour (Amerykanie stosują pisownię Harbor, ale ja – jedynie pod tym względem! – trzymam z Ghosnem: od ćwierćwiecza jeżdżę autami Renault, a samochód określa świadomość). Nawet jeżeli Ghosn przekombinował, japoński wymiar sprawiedliwości stracił w oczach światowej opinii.

WWW.ANDRZEJNARTOWSKI.PL

Felietony
LSME – duże wyzwanie dla małych spółek
Felietony
Złoty wciąż ma potencjał do aprecjacji, ale w wolniejszym tempie
Felietony
Jak wspominam debiut WIG20
Felietony
Wszystko jest po coś i ma znaczenie
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Felietony
Znieczulica regulacyjna
Felietony
DORA – kluczowe wyzwania w zakresie odporności cyfrowej instytucji finansowych