Jest początek miesiąca, więc tradycyjnie zerknąłem w przeszłość i sprawdziłem, jak indeks szerokiego rynku radzi sobie w tym okresie. Niestety, nie mam dobrych wieści. Okazuje się bowiem, że szósty miesiąc roku to najgorszy dla inwestorów okres. Dane pokazują bowiem, że średnia zmiana indeksu WIG w tym czasie wynosi -1,9 proc. Żaden inny miesiąc nie jest tak słaby. Co gorsza – jeśli w obliczeniach nie uwzględnimy wartości skrajnych (spadek o 35,3 proc. w czerwcu 1994 r. oraz wzrost o 15,3 proc. w czerwcu 1996 r.), to średnia i tak pozostaje mocno ujemna, i wynosi -1,3 proc. Na 28 ostatnich lat w 15 przypadkach czerwiec przynosił zniżki, a w 13 zwyżki. Stąd mediana zmian jest ujemna i wynosi -1,3 proc. Dodam, że w ciągu tych prawie trzech dekad WIG nurkował w czerwcu o ponad 5 proc. aż osiem razy. Średnia dla ujemnych czerwców wynosi -7,8 proc., podczas gdy średnia dla wzrostowych to +5 proc. Na które dane nie spojrzymy, liczby przemawiają na korzyść niedźwiedzi.

Bazując na dostępnych statystykach, można pokusić się o naiwne prognozy dla czerwca. Przyjmując, że poziomem bazowym jest zamknięcie ostatniej, majowej sesji (czyli poziom 57 909 pkt), otrzymujemy trzy warianty: pesymistyczny – gdy WIG spada o 7,8 proc.; uśredniony – gdy spada o 1,9 proc.; i optymistyczny, gdy zyskuje 5 proc. Według tych prognoz na koniec tego miesiąca możemy zobaczyć WIG na poziomach odpowiednio: 53 392 pkt, 56 808 pkt lub 60 804 pkt. Realizacja pierwszego scenariusza oznaczałaby, że WIG wyznaczy nowe tegoroczne minimum i znajdzie się najniżej od początku 2017 r. Będzie to więc tożsame z kontynuacją trendu spadkowego, który zaczął się w ubiegłym roku.

Realizacja drugiego wariantu będzie oznaczać test majowego dołka. Wówczas w okres wakacyjny wkroczymy ze sporym ryzykiem pogłębienia wyprzedaży. Chyba że zrealizuje się wariant pesymistyczny. Wyjście nad 60 000 pkt przybliży bowiem możliwość wyjścia notowań na nowy, tegoroczny szczyt. Wówczas znów wróciłyby apetyty na wyznaczenie, oczywiście w szerszej ramie czasowej, nowego historycznego rekordu na indeksie szerokiego rynku.

Od strony analizy technicznej trudno znaleźć jednoznaczne potwierdzenie któregoś z nakreślonych scenariuszy. Za bykami na pewno przemawia to, że WIG utworzył ostatnio formację spodka z platformą, a wybicie z niej górą zostało potwierdzone wzrostem obrotów. Z drugiej jednak strony MACD wciąż jest poniżej 0, a poza tym kurs zbliżył się do silnego oporu w postaci 200-sesyjnej średniej kroczącej. Niewiele wyżej znajduje się średnia 50-sesyjna, więc mamy bliskość ważnych barier cenowych. Mało tego – skoro średnie są tak blisko, to istnieje ryzyko przecięcia i utworzenia krzyża śmierci. Najbliższe dni zapowiadają się więc interesująco.