Abris na sprawie GetBacku stracił zarówno finansowo, jak i wizerunkowo

To co się stało ze spółką nie było naszą winą. Jeśli ktoś chce ukraść, to ukradnie. Tak było w tym przypadku – mówi o sprawie windykatora Wojciech Łukawski, partner w Abris Capital Partners.

Publikacja: 16.07.2023 21:00

Wojciech Łukawski, partner w Abris Capital Partners.

Wojciech Łukawski, partner w Abris Capital Partners.

Foto: fot. mat. prasowe

Kac po GetBacku już minął?

Zdecydowanie nie i myślę, że on nigdy nie minie. Skala strat poniesionych przez inwestorów jest ogromna. Dodatkowo dla mnie osobiście było to ogromne przeżycie. Pierwszy raz zostałem w tak perfidny sposób oszukany. Ufam i wierzę ludziom, a tym razem ktoś tego zaufania nadużył.

Analiza wsteczna zawsze jest najskuteczniejsza, dzisiaj więc łatwiej jest spojrzeć na to, co się wydarzyło. Gdzie pan i Abris popełniliście błąd?

Jestem przekonany, że dołożyliśmy wszelkich starań, aby wszystko odbywało się zgodnie z zasadami. Każdy krok, który wykonywał GetBack, był poparty, jak wierzyliśmy wtedy, rzetelnymi analizami renomowanych podmiotów. Sama spółka była prześwietlana z każdej strony, przez różne firmy, w różnych sytuacjach. Nasze analizy były więc poprzedzone, a bieżąca praca wspierana, zewnętrznymi opiniami. Wierzyliśmy liczbom i doświadczeniu profesjonalnego zarządu, które okazały się fałszywe. Dopiero z dzisiejszej perspektywy można mówić o zbyt dużej wierze w działania zarządu spółki, o potencjalnych dodatkowych audytach itp. Prawda jest jednak taka, że trzeba było mieć uprawnienia prokuratorskie do tego, żeby dotrzeć do sedna sprawy oraz wszystkich nadużyć, aby zorientować się, jak wyglądał mechanizm tego, co wydarzyło się w GetBacku. Patrząc na tamten okres, obowiązujący system prawny i dynamikę tego, co się tam działo, nie mieliśmy możliwości, by do większości rzeczy podchodzić w inny sposób.

Komisja Nadzoru Finansowego twierdzi jednak inaczej, czego dowodem mogą być kary nałożone na członków rady nadzorczej GetBacku, w tym chociażby na pana.

Kary faktycznie zostały nałożone (choć decyzje nadal nie są ostateczne), bo system jest skonstruowany w taki sposób, że jeżeli zostaje ukarana spółka, to automatycznie ukarani zostają członkowie zarówno zarządu, jak i rady nadzorczej. Kwestia winy poszczególnych członków organów nie jest rozpatrywana indywidualnie. Zaangażowanie Komisji Nadzoru Finansowego w całą sprawę też jest dowodem na to, że aby dojść do tych wniosków co nadzór, potrzebne były uprawnienia quasi-prokuratorskie, takie jak choćby prawo wglądu do maili wysyłanych między członkami zarządu. Żadna rada nadzorcza nie ma takiej mocy, a dopiero taki poziom wiedzy pozwolił ocenić właściwie zaistniałe zdarzenia.

Pojawiły się też informacje o mailach, które w niekorzystnym świetle stawiają Abris. Jako fundusz możecie dzisiaj powiedzieć: mamy czyste ręce?

Z mojej osobistej perspektywy, patrząc na moje doświadczenie zawodowe: jaki miałbym interes w tym, aby zrobić to wszystko, co niektórzy starają się mi zarzucać? To po prostu nie ma sensu. Podobnie jest z całym funduszem, działającym na rynku polskim od kilkunastu lat. Trudno też odnosić się do fragmentów korespondencji wyrwanych z kontekstu, którym na siłę nadaje się znaczenie pasujące do czyjejś narracji.

Same problemy GetBacku to tylko jedno. Z drugiej strony jest jednak też mowa o dogadywaniu się różnych grup przy okazji zawierania układu.

Zawsze trzeba patrzeć na całokształt sytuacji. Układ został przyjęty 96 proc. głosów wierzycieli. Albo więc snujemy teorie spiskowe, albo patrzymy, jak wygląda rzeczywistość. Wszyscy wolelibyśmy, aby wierzyciele otrzymali 100 proc. zainwestowanych pieniędzy. Musimy mieć jednak świadomość, co fundusz jako główny akcjonariusz zrobił dla spółki czy też obligatariuszy. Powiedzmy jasno, jedyną alternatywą dla układu była upadłość. Zdaję sobie sprawę, że z perspektywy obligatariuszy 25 proc. odzyskanych środków to niewiele, szczególnie mając na uwadze okres spłat. To jednak i tak jest dużo więcej niż to, co można byłoby uzyskać, jeśli doszłoby do upadłości. To był główny motywator do tego, by do układu doprowadzić. Fundusze Abris w najbardziej newralgicznym momencie udzieliły spółce pożyczki ratunkowej w wysokości ponad 70 mln zł – by mogła przetrwać i by mogło w ogóle dojść do zawiązania postępowania układowego. Te pieniądze zostały przekazane przy pełnej świadomości tego, jak małe są szanse ich odzyskania. Na koniec znaleźliśmy się w układzie, ale nasze wierzytelności zostały ścięte do 5 proc. Jeśli spojrzymy na całą inwestycję Abrisu w GetBack, to proszę zauważyć, że my też ponieśliśmy duże straty. W transakcję zakupu akcji od Idea Banku fundusz Abris jako część konsorcjum zainwestował około 300 mln zł.

Było później też IPO…

Tak, zgadza się i niektórzy twierdzą, że dzięki temu fundusz Abris zarobił duże pieniądze. Faktem jest natomiast to, że w IPO do funduszu Abris trafiło około 120 mln zł. Kiedy zaczęły się problemy GetBacku, dołożyliśmy wspomniane już około 70 mln zł. Podsumowując, biorąc nawet pod uwagę to, co fundusz może odzyskać w ramach realizacji układu, strata na inwestycji w GetBack wyniesie ponad 240 mln zł. Nie chcę oczywiście wartościować tego, szczególnie że wiele osób w tej sprawie straciło dużą część swoich prywatnych oszczędności. To jednak jasno pokazuje, że Abris nie zarobił na GetBacku. IPO nie było dla nas manną z nieba. Proszę też pamiętać, że to nie Abris, a sama spółka wychodziła, chociażby na rynek, z emisjami obligacji.

Ale jako członkowie rady nadzorczej taką wiedzę mieliście.

Mieliśmy świadomość, że spółka pozyskuje dług, ale zarząd przedstawiał radzie informacje, z których jednoznacznie wynikało, że ten dług jest utrzymywany w rozsądnych granicach. Jeśli zauważylibyśmy, że zarząd lub prezes zarządu nas w tej kwestii oszukują, to nie pełniliby oni swoich funkcji. Zakładaliśmy, że przedstawiane nam sprawozdania miały pokrycie w rzeczywistości, co dodatkowo było potwierdzane zewnętrznymi, profesjonalnymi opiniami. Jako rada nadzorcza dążyliśmy do tego, by zmieniał się charakter zadłużenia. Stawialiśmy na finansowanie bankowe, stąd też m.in. emisja obligacji publicznych. Zmiana jakościowa więc postępowała. Później dopiero się okazało, że oprócz tego było wiele emisji prywatnych na zupełnie innych warunkach, o których nie byliśmy poinformowani. Był to jeden z wielu elementów procederu systematycznego oszukiwania członków rady nadzorczej.

Czy po tych wszystkich latach wrócił pan do tamtych informacji, sprawozdań i dokumentów po to, by je przejrzeć i mieć pewność, że faktycznie niczego pan nie przeoczył?

Oczywiście wykonałem taki „rachunek sumienia” nieraz i nie znalazłem niczego, co mogłoby być zwiastunem problemów. Jeszcze raz powtórzę: dzisiaj łatwo jest mówić o wielkim i szybko rosnącym zadłużeniu, niewspółmiernym do możliwości jego spłaty. My jednak od zarządu dostawaliśmy zupełnie inne, sfałszowane informacje. Na ich podstawie wydawało się, że spółka ma zdolność do regulowania zobowiązań. Słychać teraz argumenty byłego prezesa GetBacku, który twierdzi, że to Abris wyprowadził pieniądze ze spółki. Wywołuje to u mnie tylko uśmiech politowania. Naprawdę nie zależało nam na tym, aby GetBack upadł. Tak jak wspomniałem – my straciliśmy na tej inwestycji i finansowo, i wizerunkowo.

Syndyk Idea Banku, Marcin Kubiczek, który złożył wniosek o zmianę układu GetBacku, twierdzi jednak, że z ksiąg dało się wyczytać, że firma idzie w stronę upadku i wy jako Abris nawet zachęcaliście prezesa zarządu, by ten kupował nowe portfele i zaciągał kolejne długi. Mało tego… Marcin Kubiczek twierdzi, że jeśli szukamy pieniędzy, to do grupy roszczeń powinien też zostać włączony Abris, który jego zdaniem nadal kontroluje spółkę i jako jedyny wie, co w niej faktycznie się dzieje.

Już na początku naszej rozmowy mówiliśmy, że najskuteczniejsza zawsze jest analiza wsteczna. Jeszcze raz powtórzę: Abris nie zarobił na GetBacku, a wręcz przeciwnie dużo stracił. Czy zachęcaliśmy prezesa GetBacku, by zaciągał dług i kupował kolejne portfele? Tak. Chcieliśmy, aby wartość firmy rosła, a nie da się tego zrobić bez wzrostu skali jej działalności. Wierzę jednak głęboko, że to, co my robiliśmy, miało rozsądne granice i zasady. Zarząd jednak był tak „skuteczny” w ukrywaniu prawdziwego stanu, że oszukał nie tylko nas, ale też i liczne grono podmiotów, które weryfikowały działalność firmy. Przez cały czas byliśmy przekonani, że GetBack ma silne fundamenty. Nie jest też prawdą, że to fundusz Abris jest dzisiaj głównym udziałowcem Capitei, czyli dawnego GetBacku, i to Abris sprawuje nadzór nad wykonaniem układu, co nam się zarzuca. Większościowym udziałowcem jest DNLD Holdings.

A DNLD Holdings nie jest powiązany z Abrisem i jego ludźmi?

Większość udziałów w DNLD Holdings należy do Radosława Barczyńskiego i Pauliny Pietkiewicz. Pan Barczyński nie jest i nigdy nie był związany z Abris. Pani Pietkiewicz podjęła decyzję o rozstaniu z Abris i skoncentrowaniu się na realizacji układu z wierzycielami Capitea ponad rok temu. Dodatkowo, jak rozumiem, oboje zarówno jako udziałowcy, jak i menedżerowie, podjęli także zobowiązanie o tym, że jakakolwiek nadwyżka gotówki, która mogłaby pozostać w Capitea po zakończeniu układu, również trafi do wierzycieli.

W stosunku do firmy Deloitte, która była audytorem GetBacku, prowadzone jest postępowanie. Polskiego Domu Maklerskiego, który organizował emisje obligacji firmy, już nie ma. Mocno oberwały też niektóre TFI, które współpracowały ze spółką. Ludzie z Haitong Banku, który odpowiadał za IPO, też znaleźli się na cenzurowanym. Tak naprawdę jedynie Abris, pomijając kwestie finansowe, wychodzi z całej sytuacji obronną ręką. Czy to nie jest dziwne?

Trudno powiedzieć, że wychodzimy obronną ręką – ogromne straty finansowe i ataki na naszą reputację zdecydowanie temu przeczą. Jedno natomiast nie ulega wątpliwości: od momentu, kiedy zorientowaliśmy się w sytuacji, działaliśmy na rzecz maksymalizacji kwot, które zostaną zwrócone wierzycielom. O dodatkowych środkach przekazanych GetBack już mówiłem. Ale myślę, że może nawet ważniejsze okazało się to, że postawiliśmy na pełną współpracę z instytucjami, które mają najlepsze narzędzia do tego, by ten przypadek przeanalizować. Absolutnie nie uciekamy od odpowiedzialności i nie udajemy, że nic się nie stało. Można pewnie zadać też sobie pytanie, gdzie byśmy byli, gdybyśmy nie zainwestowali w GetBack. Mimo to prowadzimy i cały czas chcemy prowadzić nowe inwestycje – staramy się robić dużo dobrego dla naszego ekosystemu, a przez to dla gospodarki.

Sprawa GetBacku zmieniła wasze podejście do innych inwestycji, tego jak nimi zarządzacie?

GetBack spowodował wyostrzenie naszego patrzenia na niektóre zagadnienia zarządzania inwestycjami. Zdecydowaliśmy się także zmodyfikować nasze podejście do budowy wartości spółek portfelowych oraz części naszej strategii inwestycyjnej. Staramy się jeszcze bardziej wzmocnić kwestie corporate governance w spółkach, w które jesteśmy zaangażowani. Naprawdę jesteśmy przekonani, że to co się wydarzyło z GetBackiem, nie było naszą winą. Niestety, jeśli ktoś chce ukraść, to i tak ukradnie. I tak było w tym przypadku.

To kto zawinił i gdzie są pieniądze, które były w GetBacku?

Pieniądze częściowo zostały rozdysponowane w ramach spłaty poprzednich emisji obligacji, część została wydana przez zarząd na przedsięwzięcia niezwiązane z działalnością spółki. Ustalenia KNF też pokazały, jak była budowana wartość aktywów, jasno wskazując, że nie były one warte tyle, ile twierdzi były prezes spółki. Kto zawinił? Skoro powiedziałem, że ufam w tym zakresie działaniom odpowiednich organów, to tym bardziej im oraz sądom pozostawię odpowiedź na to pytanie – nadal trwa wiele trudnych postępowań. Ja mentalnie jestem przytłoczony tą sprawą, ale mam głębokie przekonanie, że nasze obowiązki inwestorskie wykonaliśmy z pełną rzetelnością.

CV

Wojciech Łukawski

Wojciech Łukawski posiada kilkunastoletnie doświadczenie zdobyte na rynku private equity. Przed dołączeniem do Abrisu był członkiem zarządu dwóch funduszy prywatyzacyjnych w Polsce. Sprawował także funkcję dyrektora finansowego w przedsiębiorstwach z branży budowlanej i włókienniczej, a także przez wiele lat pracował jako doradca w zakresie fuzji i przejęć. Jego doświadczenia zawodowe koncentrują się wokół sektora finansów konsumenckich, motoryzacyjnego i usług medycznych. W GetBacku pełnił funkcję członka rady nadzorczej.

Wierzytelności
Windykacja daje zarobić. Kruk z rekordowymi wynikami
Wierzytelności
Afera GetBack. Co kryje Biała Księga?
Wierzytelności
Kruk wciąż zwiększa odzyski
Wierzytelności
Prezes Capitei będzie miał jeszcze więcej do powiedzenia w spółce
Wierzytelności
Best wygrywa w sądzie z Kredyt Inkaso
Wierzytelności
Best wygrywa z Kredyt Inkaso